Woził wilk razy kilka, powieźli i wilka?

Z dużą uwagą i zainteresowaniem przeczytałem najnowszy felieton Grzegorza Zgliczyńskiego poświęcony sytuacji w polskim triathlonie. Na wstępie chciałbym serdecznie podziękować za porównanie działań Sport Evolution i moich własnych do działań organizatorów wielkich imprez światowego sportu. Porównanie to jest oczywiście mocno na wyrost – Herbalife Triathlon Susz to nie Ironman na Hawajach, a mi daleko do umiejętności Detlefa Kuhnela czy wykonawców Tour de France. Chciałbym Pana również zapewnić, że spór między mną a Prezesem Piątkowski nie jest wyłącznie sporem personalnym. To przede wszystkim spór o zasady i wartości w polskim sporcie. Zasady i wartości, których w mojej ocenie Prezes Piątkowski i jego świta nie posiadają. Wielu starych, triathlonowych wyjadaczy chciałoby mierzyć mnie tą samą miarą, co Prezesa Piątkowskiego. „Na pewno ma w tym ukryty interes”; „Kim on jest, żeby nas pouczać” – mawiają. Obudźcie się Panowie! Jaki to interes można zrobić obecnie na PZTri? Pieniądze, władza, prestiż – wszystko to jest śmiechu warte!

 

Chciałbym, by triathlon w naszym kraju rozwijał się w sposób zrównoważony. Chciałbym, by beneficjentami boomu na triathlon byli również zawodnicy zrzeszeni w PZTri, w tym reprezentanci Polski. Dlaczego? Bo każda dyscyplina sportu potrzebuje swoich gwiazd, idoli. Dzisiaj jest tak, że Agnieszka Jerzyk zdobywa Mistrzostwo Świata i fakt ten przechodzi praktycznie bez echa!

Dlaczego zatem nie pomagam zawodnikom? Bo to tak, jakbym pomagał Prezesowi Piątkowskiemu. A Prezes Piątkowski jest sprawnym manipulatorem. Od lat skłóca trenerów, zawodników i działaczy. Udaje mu się to, bo w PZTri nie obowiązują żadne zasady. Wszystko jest umowne, płynne. Kto dostanie pieniądze, a kto nie… Kto pojedzie na obóz, a kto nie… Kto do kadry, a kto nie… Dochodzi do takiej paranoi, że Agnieszka Jerzyk w roku olimpijskim nie wie, jakie są zasady kwalifikacji na IO w Londynie!

 

To wszystko oburza mnie tak po ludzku, jako fana sportu, podatnika, obywatela. Gdybym nie promował triathlonu w Polsce, też bym się oburzał. Oburza mnie nie tylko Prezes Piątkowski, ale również duża część środowiska trenerów i działaczy skupionych wokół PZTri – wyrywacie sobie te okruszki, a na wyciągnięcie ręki macie pyszny, olbrzymi tort. Zadziobiecie się ku uciesze Prezesa, czy wreszcie otwarcie wystąpicie przeciwko niemu? Zegar tyka. Jeśli teraz nie wsiądziecie do właściwego pociągu, to pojedzie bez Was. Gwoli ścisłości – nie mam i nigdy nie miałem ambicji kandydować na stanowisko Prezesa Polskiego Związku Triathlonu. Wierzę jednak, że mógłbym skutecznie wesprzeć rozwój tej instytucji, gdyby na jej czele stali sensowni ludzie.

 

Na koniec chciałbym wyjaśnić jeszcze jedną rzecz, może nie najważniejszą. To nie ja wywołałem konflikt z PZTri. Przez dwa lata „po cichu” znosiłem manipulacje Prezesa Piątkowskiego, aż w końcu uznałem, że to nie ma sensu. Grzegorz Zgliczyński ma rację – do niczego nie potrzebuję Polskiego Związku Triathlonu. Żal mi tylko tych wszystkich ludzi, którzy padają ofiarą Prezesa Piątkowskiego. Mnie już więcej w balona nie zrobi.

 

Ten felieton dedykuję Piotrowi Netterowi – w wielu sprawach się ze sobą nie zgadzamy, ale dyskusje z Tobą są naprawdę inspirujące. Dzięki! Michał Drelich – Prezes Sport Evolution

Akademia Triathlonu
Akademia Triathlonuhttps://akademiatriathlonu.pl
Największy portal o triathlonie w Polsce. Jesteśmy na bieżąco z triathlonowymi wydarzeniami w kraju i na świecie, znajdziesz również u nas porady treningowe, recenzje sprzętu czy inspirujące rozmowy.

Powiązane Artykuły

6 KOMENTARZE

  1. jakieś dziesięć lat temu grupa mastersów chciała pojechać na mistrzostwa świata na długim dystansie organizowane przez ITU. Spełniali kryteria i jechali na własny koszt. Warunkiem udziału było przesłanie zgłoszenia przez krajowy związek. Wielokrotnie zawodnicy zwracali się do pana Piątkowskiego o zgłoszenie, ale byli przecież tylko ambitnymi amatorami. Wystarczyło na odczepnego napisać jednostronicowe pisemko z listą chętnych i przefaksować je do organizatora. Był to wysiłek przekraczający możliwości pana Piątkowskiego i grupka nie pojechała na zawody. Pan Piątkowski to największy szkodnik rozwoju polskiego triathlonu w jego krótkiej historii.

  2. @JAC
    Ciężko jest zrozumieć zasady funkcjonowania związku, który nie ma jasnych zasad. Pytanie czy w ogóle je ma, czy może decyzje zapadają według „widzimisię” prezesa? Między innymi o tym jest felieton.

  3. A jednak ma to być maszynka do robienia pieniędzy przede wszystkim a dopiero na drugim miejscu jest promocja dyscypliny… Panie Michale, trochę opanowania i więcej zrozumienia zasad funkcjonowania związków sportowych w Polsce oraz zasad ustalania kwalifikacji na IO w Londynie. Nie pomagać zawodnikom – feeee. Nie tędy droga! Od inspirujących rozmów z Piotrem Netterem do prawdziwego wyniku w sporcie bardzo daleka droga.

  4. Cały problem z kwalifikacją olimpijską polega na tym, że informacje podane na stronie PKOLu różnią się od informacji podawanych przez PZTri. Według PKOLu zawodnik musi być najdalej 36 w rankingu ITU. Według informacji PZTri zawodnik musi być nie dalej jak na 36 miejscu ale w symulacji olimpijskiej. Dlatego podczas Konferencji Triathlon 3XTak padło moje pytanie do Prezesa PZTri aby to wyjaśnił.Prezes odpowiedział że kwalifikacje olimpijską zdobywamy przez zajęcie do 36 miejsca według symulacji olimpijskiej.

  5. kwalifikacje na IO uzyskuje po 55 zawodników i zawodniczek,lecz PKOL ustalił że zawodnicy muszą być w pierwszej 36 żeby ich wysłać,Piątek może o tym nie wiedział ale wystarczyło zadzwonić do Ministerstwa i się dowiedzieć.

  6. W roku olimpijskim nie znane są zasady kwalifikacji? To nie jest paranoja, to jest JAJO! To na jakiej zasadzie Agnieszka, i inni, mają rozpisany trening? Na „chybił trafił”?!

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.

Śledź nas

18,455FaniLubię
2,816ObserwującyObserwuj
22,000SubskrybującySubskrybuj

Polecane