Joanna Sołtysiak po raz pierwszy Mistrzynią Polski na dystansie 1/2 IM – wywiad

Joanna Sołtysiak 3 września w Malborku zdobyła tytuł Mistrzyni Polski na dystansie 1/2 IM. Pomimo ciężkich warunków pogodowych triathlonistka świetnie sobie poradziła uzyskując czas 4:28:07. Joanna w rozmowie na łamach Akademii Triathlonu opowiada o swoim życiu, pracy i treningach. Dowiesz się między innymi jakie są ulubione sesje treningowe Joanny oraz co przytrafiło się dzień przed startem, co przysporzyło jej niemałych nerwów.


Adrian Kapusta: Zostałaś świeżo upieczoną Mistrzynią Polski na dystansie ½ IM. Jadąc na te zawody spodziewałaś się takiego obrotu spraw?

 

Joanna Sołtysiak: Jadąc na zawody liczyłam na dobry występ, po cichu może na medal ale na pewno nie na pierwsze miejsce. Wbiegając na metę nie mogłam uwierzyć, że zdobywam właśnie tytuł Mistrzyni Polski. Tak naprawdę dotarło to do mnie dopiero następnego dnia.

 

Adrian Kapusta: Byłaś szybsza od takich zawodniczek jak Paulina Kotfica czy Olga Kowalska. Co tego dnia dało Ci największą przewagę, pływanie, rower czy bieg?


Joanna Sołtysiak: Zdecydowanie rower. Jest to dyscyplina, która odgrywa znaczącą rolę na dystansie 1/2 ironmana i dodatkowo jest moją najmocniejszą stroną w triathlonie. Tego dnia wiał bardzo silny wiatr i padał deszcz, co dało mi dodatkową przewagę jako, że często trenuję w takich właśnie warunkach i jestem przyzwyczajona do złej pogody. Moje założenia przedstartowe były, aby pojechać bardzo mocno cześć kolarską, ale jednocześnie zachować maksymalnie dużo sił na bieg. Zarazem chciałam gonić Paulinę i uciekać Oldze.

 

Adrian Kapusta: Czy tego dnia coś nie tak było z Twoim strojem startowym?


Joanna Sołtysiak: Tak, niestety w sobotę dzień przed zawodami zorientowałam się, że zapomniałam wziąć z domu swoją torbę z rzeczami sportowymi, w której właśnie był mój strój startowy. Jako, że nie znam nikogo w Malborku do głowy przyszła mi jedynie Gosia Szczerbińska (zwyciężczyni zawodów z soboty), która pożyczyła mi dwa stroje. Myślałam już, że sytuacja została opanowana ale stroje okazały się za małe i jeszcze o godzinie 20 nie miałam w czym wystartować. Na szczęście wieczorem w hotelu spotkałam koleżankę Asię Sygułę, która akurat wzięła ze sobą dwa stroje startowe. Dzięki niej mogłam wystartować w niedzielnych zawodach. Nie będę opowiadać już w szczegółach ile stresu i nerwów kosztowała mnie ta sytuacja. Zdarzyło mi się to pierwszy raz i sama nie mogłam uwierzyć, że jadąc na zawody triathlonowe zapomniałam stroju triathlonowego…

 

Joanna Sołtysiak podium.jpg

Fot. Labostport

 

Adrian Kapusta: Nie startujesz zbyt często w triathlonach. A jak pojawiasz się na starcie potrafisz wprowadzić spore zamieszanie. Stawiasz na jakość, nie na ilość?


Joanna Sołtysiak: W tym roku wystartowałam w 6 triathlonach, w tym 3 na dystansie 1/2 ironmana. W poprzednich latach startowałam dużo częściej (przeważnie 10-11 zawodów triathlonowych) i myślę, że to był błąd. W związku z moją pracą nie miałam i nadal nie mam za dużo czasu na regenerację, która zajmuje mi dłużej niż innym zawodniczkom PRO, które nie pracują na co dzień. Zrozumiałam to w tym roku. Jeśli chcę konkurować z zawodniczkami uprawiającymi triathlon zawodowo muszę stawiać na jakość i po każdym starcie dać sobie więcej czasu na odpoczynek. W tym roku na dystansie 1/2 ironmana osiągnęłam wyniki: 4h 23 min., 4h 31 min. oraz 4h 28 min. więc uważam wszystkie starty za udane. Lepiej wybrać bardziej prestiżowe zawody, skupić się na nich, porządnie potrenować i pokazać z jak najlepszej strony niż wystartować w wielu zawodach i osiągnąć mało satysfakcjonujące miejsce czy rezultat.

Częstsze starty to także większe koszty. W związku z tym, że mieszkam i pracuję w Szwecji, na każde zawody przylatuję do Polski dopiero w piątek wieczór po pracy, w sobotę pozostaje mi złożenie roweru po podróży, start w niedzielę w zawodach i w poniedziałek rano lot powrotny.

Adrian Kapusta: Czym się zajmujesz na co dzień poza treningami?


Joanna Sołtysiak: Ukończyłam budownictwo na Politechnice Poznańskiej i od 5 lat pracuję jako inżynier na budowach w firmie Skanska w Szwecji. Specjalizuje się w budownictwie podziemnym czyli innymi słowy buduję tunele. Do tej pory pracowałam przy budowie tunelu kolejowego oraz tunelu służącego do wytwarzania energii atomowej. Lubię swoją pracę, nie sposób się nudzić i zazwyczaj dzień mija bardzo szybko chociaż nie ukrywam, że praca na budowie jest często stresująca w związku z harmonogramami robót narzuconymi przez inwestora, którym inżynierowie muszą po prostu sprostać.

 

Joanna Sołtysiak rower.jpg

Fot. Labosport

 

Adrian Kapusta: W takim razie jak godzisz pracę z triathlonem? Trenujesz przed pracą, a może jesteś tak zwanym “weekendowym wojownikiem” i w te dni wykonujesz najwięcej jednostek treningowych?


Joanna Sołtysiak: Ciężko jest pogodzić pracę i treningi ale przy dobrej organizacji czasu oraz dużej dawce motywacji można wszystko połączyć. W okresie przygotowawczym (zima i jesień) zazwyczaj trenowałam rano przed pracą o godzinie 6 i po pracy około godziny 19. W weekendy wykonywałam również po dwie jednostki treningowe. Od marca kiedy można było już jeździć na rowerze na zewnątrz wtedy często wykonywałam dwie jednostki treningowe po pracy (tzw. zakładki). Jednak zdarzały się dni w tygodniu pracującym kiedy robiłam także trzy treningi. W weekendy zazwyczaj robiłam długie treningi, w sobotę przeważnie długą jazdę na rowerze, w niedzielę natomiast długie wybieganie jako główne akcenty i do tego zawsze były dodatkowe treningi. Nie ukrywam, że często w weekendy wykonywałam po 3 jednostki. Jednak muszę zaznaczyć, że po takich dniach zazwyczaj kolejny dzień był luźny treningowo, czyli np. tylko pływanie. Dodatkowo w okresie przygotowawczym stosowałam system 3-1, czyli 3 tygodnie ciężkie i 1 tydzień regeneracyjny. Do tego dochodzą dwa krótkie obozy: zazwyczaj jeden w marcu, drugi w lipcu, gdzie trenuję dużo.

 

Adrian Kapusta: Jak jesteśmy już przy treningach, jakie są Twoje ulubione sesje?


Joanna Sołtysiak: Na pływaniu lubię treningi stylem zmiennym, nie tylko „klepanie” kraula. Lubię pływać wszystkimi czterema stylami. Jeśli mam wybrać trening kraulowy to drabinka 100-200-300-400-400-300-200-100 m. Jest szybkość, jest wytrzymałość, nie ma nudy.
Na rowerze lubię krótsze interwały czyli odcinki 4 x 15 minut lub interwały mieszane 5-10-15-15-10-5 minut. Wtedy czuję, że coś się dzieje na treningu i nawet gdy trening jest ciężki mam wrażenie, że mija szybciej. Nie lubię długich interwałów typu 2 x 30 minut, strasznie się dłużą.
Bieg natomiast to trening szybkości np. 16 x 200 m, gdzie trzeba bardzo szybko pobiec założony odcinek, ale ten maksymalny wysiłek trwa krótko i wiem, że po nim będzie odpoczynek. Łatwo wytłumaczyć swojej głowie, że to tylko trzydzieści kilka sekund bólu.

 

Adrian Kapusta: Czy możesz podać przykład błędu, jaki zdarzyło Ci się popełnić kiedyś w zawodach, który najbardziej Cię ograniczał, a już go wyeliminowałaś?


Joanna Sołtysiak: Bez wątpienia mój pierwszy start na dystansie 1/2 ironmana w Gdyni w 2016 roku, kiedy podczas całego wyścigu zjadłam jedynie 3 żele. Na 11 km biegu tak mnie ścięło, że straciłam całą moc i wypracowaną wcześniej przewagę. Nie walczyłam już o nic, jak tylko „jakoś dotrzeć do mety”. Teraz wiem, że na długich dystansach po prostu trzeba jeść, żeby mieć energię. Dla porównania w Malborku zjadłam 12 żeli.

 

Joanna Sołtysiak meta.jpg

Fot. Labosport

Adrian Kapusta: Jakie masz cele sportowe na kolejne lata?


Joanna Sołtysiak: W kolejnych latach chciałabym skupić się na dłuższych dystansach (1/2 ironman oraz ironman). W przyszłym roku jeszcze będę przygotowywać się głównie pod dystans 1/2 ironmana, żeby cały czas rozwijać swoją szybkość. Jednak zamierzam także zadebiutować na dystansie ironman. Start ten aczkolwiek będę traktować jako sprawdzenie swojego organizmu, przetestowanie odżywiania i znalezienie swoich słabych stron na tak długim dystansie. Organizm może różnie reagować po tylu godzinach wysiłku. Potem chciałabym poprawić swoje słabe strony, tak żeby za dwa lata wystartować już w kilku triathlonach na pełnym dystansie ironmana, tak aby się trochę pościgać a nie tylko wziąć udział.

 

Adrian Kapusta: Kogo obstawiasz, że zwycięży na Mistrzostwach Świata Ironman 70.3 w nadchodzący weekend? 

Joanna Sołtysiak: Niestety nie startuje na tych zawodach Lucy Charles. Dziewczyna jest niesamowita i na nią bym postawiła. W zeszłym roku zaczęła startować na dystansie 1/2 ironmana a już w tym roku ma na swoim koncie wiele zwycięstw. Wcześniej była pływaczka a zaledwie w 3 lata stała się czołowa triathlonistka licząca się na świecie. Z tych co widnieją na liście startowej to stawiam na Holly Lawrence.

 

Adrian Kapusta: Komu chciałabyś najbardziej podziękować za to co udało Ci się osiągnąć w Malborku? 

Joanna Sołtysiak: Na pierwszym miejscu mojej rodzinie, czyli rodzicom i bratu Przemkowi. Wszyscy bardzo mnie wspierają i są wyrozumiali. Dodatkowo często podporządkowują się pod mój schemat treningowy, za co jestem im bardzo wdzięczna. Poza tym mój facet Dario, który znosi mnie na co dzień, pomaga z wszelkimi problemami rowerowymi oraz jest ze mną na każdym starcie. Jak nikt inny potrafi ukoić moje nerwy przedstartowe i dodać mi pewności siebie. Podziękowania również dla trenera Jakuba Czaji, z którym nawiązałam współpracę za jego zaangażowanie i profesjonalizm. To właśnie on zwrócił mi uwagę na wiele małych, kiedyś wydawało mi się nie istotnych spraw, a które odmieniły mnie jako sportowca. Podziękowania także dla klubu Kuźnia Triathlonu, która wsparła mnie w przygotowaniach umożliwiając między innymi wyjazd na obóz klimatyczny w marcu oraz firmie zmierz-nie-szacuj.pl za wszelką pomoc i przeprowadzenie kontrolnych testów, kiedy tylko chciałam.

Powiązane Artykuły

Śledź nas

18,455FaniLubię
2,813ObserwującyObserwuj
21,700SubskrybującySubskrybuj

Polecane