Tia…jakos tak głupio zawsze zrobie, że zapisując sie na jakies zawody interesuje mnie tylko termin. Tak samo zrobiłem wczesnym latem rejestrując sie na Maraton w Lęborku – nie doczytałem na żadnym z forów, ze jest tródny i glównie pod górkę – więc zdziwienie na trasie było srogie.
Tym razem zapisałem się na wyścig kolarski. Z całego tego triathlonowania najslabiej idzie mi pływanie -więc pomyslałem sobie wśród amatorów powinienem dać rade. O tym, jak życie srogo mnie nauczyło, że niekoniecznie – poniżej.
Sobota. O 10 starują zawodowi juniorzy. o 12 my. Temepratura na starcie – 33 stopnie. Trasa wiedzie przez pola Dobrogea – generalnie lasy podobno tu były 1000 lat temu – teraz tylko słonko, skwar i smród rozkładających się przy drodze przejechanych psów (to taki rumuński motywator. Jak jedziecie od nawietrznej w kierunku takiego pieska, nagle możecie dymać 50/h – bylyby minać truchło)
Gdzieś po 20km zgubiłem bidon. Oczywiście ten pełny – ten z 2cm wody został 😉 Wylazła do tego nieumiejętność jazdy w peletonie. No nie umiem. Boje sie jechac na kole. Więc odskakuję – potem gonię jak cocerspaniel – i trace sily. Po kilku takich podciągach do grupy stwierdziłem, że latwiej mi bedzie jechac samemu – przynajmniej równo. No więc pozostałe kilometry tłukłem sam. Zapytany oczywiście przez kolegów – dlaczego tak odpowiadam zawsze, ze słabo znam Rumuński i nie moge z nimi gadać – a to nuda wtedy.
Ok. 52km, 1h29,26. Miejsce 26/27 – kolega pomimo że był pół roweru za mną minał metę w tej samej sekundzie. Ogólnie – 29 startujących.
Podsumowanie:
– naucz sie ciołku jeżdzić w grupie
– kub bidon, który nie wypada z koszyka
– zacznij w koncu trenowac, bo to, ze było gorąco, glównie pod górkę i pod wiatr to nie wymówka, zeby robic 50km w połtorej godziny.
co do wody. Policzyłem flaszki – od chwili startu do 'pierwszego siku’ mineło ponad 5 godzin. W tym czasie wytrąbiłem: 3,75l wody i 0,75coli. A i tak 'pierwsze siku’ było dalekie od słomkowego. Bardziej galaretka pomaranczowa..Czyli – dehydracja nie w kij dmuchał.
Teraz tydzień laby. Odpoczywam, kręce tylko żeby noga pamiętała jak się kręci i pływam troszku. W sobote – zawody o puchar komendanta – czyli Mamaia 2012 – tri na dystansie olimpijskim. Nie spodziewam się spektakularnych sukcesów – w medzyczasie mocno uczę się być tatą, a to przeszkadza jednak troszke w treningach- więc trzymajcie kciuku, zebym sie w limicie czasu dotelepal do mety.
Ile jest dzikich psów w Rumunii? Nie wiem. Setki Tysięcy. Czasem strach wyjść na plaże pobiegać. A jak zdechnie toto przy drodze to smród jest niemiłosierny. A i temperatury temu sprzyjają – dzis mamy 1 października a ja mam na termometrze 32 stopnie.
Jak to przejechanych przy drodze psów. To ile ich tam jest, że wszędzie leżą. Brrrrr.