Z sentymentem rzuciłem okiem na mój pierwszy wpis. Zacząłem 22.01.2013 od,, Inspiracji”. Podliczyłem i nie mogłem się nadziwić, to prawie 60 wpisów, plus chyba sześć na ,,pierwszą stronę”. Oj, leci ten czas… Pomijając wartość merytoryczną, (bądź brak takowej), prawie wszystkie pisane emocjami, czasami inspirowane zwykłą próżnością ale chyba najczęściej potrzebą jakiegoś kontaktu i podzielenia się własnymi doświadczeniami. W tak zwanym międzyczasie nawiązały się jakieś nici sympatii a nawet przyjaźni, które do dziś funkcjonują w przestrzeni prywatnej i to niewątpliwie jest duży plus dodatni. To tak, kilka słów wstępu podyktowane chyba jakąś melancholią a raczej piętnem czasu, które w tym wieku zaczyna się odczuwać jakoś dokuczliwiej… Co tak naprawdę jest tematem? Ano, sugerowane w komentarzu w ostatnim wpisie Jarka, zmiany w treningach. Ciekawi mnie jak to wygląda u Was. W końcu mamy już jakieś doświadczenia, etapy błądzenia po omacku, czy kopiowania gdzieś wyrwanych planów w większości za nami… No, chyba, że ktoś trenuje pod okiem trenera. To już inna bajka, choć z pewnością też ma jakieś spostrzeżenia, którymi mógłby się podzielić. Jeżeli chodzi o mnie to jak zwykle eksperymentuje ale już nie podpieram się jakimiś źródłami a własnym widzimisię i czteroletnim doświadczeniem. Zasadnicza zmiana to regeneracyjny tydzień już co trzeci nie co czwarty w mikrocyklu, jak to dawniej bywało. Niestety, w tym wieku regeneracja nie przychodzi tak szybko. Odpuszczam też kurczowe trzymanie się rozpisanego planu. Co do samego planu to stworzyłem dość elastyczne ramy, w których zaznaczone są główne akcenty i stopniowe zwiększania obciążeń i objętości tylko realizacja będzie uzależnione od samopoczucia. Skończyłem z mocniejszymi treningami w okresie przygotowawczym, gdzieś tam w którymś momencie dochodzę najwyżej do dolnej granicy III zakresu. Sporo II zakresu. Dwa krótkie treningi siłowe ( w tyg) postanowiłem robić jako osobne jednostki. Próby robienia po jakimś treningu nie zawsze wychodziły albo byłem zmęczony albo po prostu się nie chciało… Oprócz wspomnianej siłki staram się dorzucić ze 2 x stabilizację a ta przed łatwiejszym treningiem, 20 min i traktuje to jako rozgrzewka. Właśnie eksperymentuje przy zmianie zasady łatwy dzień/trudny dzień. Zauważyłem, że po długim wybieganiu potrzebuję dłużej na regenerację niż po treningu krótszym ale intensywniejszym. Dlatego zestawiłem dwa dni (środa i czwartek) mocniejsze w środku tygodnia i spróbuje wykorzystać zjawisko opóźnionej bolesności mięśni, przez co zyskam dwa dni regeneracji po weekendzie gdzie robię dłuższe treningi. To tak z grubsza… Co z tego wyjdzie, zobaczymy… Tak jak wspomniałem wyżej, fajnie byłoby żeby wynikła z tego jakaś dyskusja. A nóż uda rozbujać się to Martwe Morze, które stoi wokół nas a nadziej brak na wiatr… :-)))?
@Jakub, do maratonu warto troche zrzucic:))) A co do startow to jakos tak wyszlo…:))))
@Profesorre, a myślałem że to ja za dużo startuję 🙂
Dajmond80, ja też bym chciał ważyć 82 kg, z tym że ja mierzę jedynie 181 (w porywach do 182 :-). W tamtym roku na Maratonie Krakowskim (3:17) i Ironie w Poznaniu (9:56) udało mi się zejść do ~81 kg, ale w trakcie roztrenowania wskazówka poszybowała do 88 kg. Teraz, mimo ~14h/tygodniowo trudno mi zejść poniżej 86 kg (zawsze mówiłem że uprawiam triathlon bo lubię zjeść :-). Mam nadzieję, że jak się zima skończy to sadło samo zejdzie … jak u niedźwiedzi ;-). Tylko najgorsze, że maraton na początku kwietnia
Kuba, patrzac na Twoje plany to ciezko:) Tez troche pobiegam ale nie tak duzo i nie tak ekstremalnie: jakies dychy, polmaraton w Wwie (ale to tak z 'biegu’), maraton w Amsterdamie (moze w koncu urealnie czas i zrobie jakis wynik). Duzo startow triathlonowych: duathlon w ESP wiosna na obozie, cykl Garmin, polowki Majorka, Susz i …Gdynia (ale to Ci sie spodoba to szalenstwo bo tydzien po Ironie:))), Ironman w Zurichu, 50i50 Warsaw olimpijka…. Takie plany:). Oby zdrowie dopisalo:)
@Profesorre tą posturom to może wzbudzam respekt, ale tylko na starcie, później to już tylko plecki oglądam. A tak swoją drogą jakie plany, jest szansa gdzieś się spotkać w tym roku?
dla ścisłości-900km na miesiac 😉
Trochę trenuję na obczyźnie ze względu na pracę i jak widzę np.niemieckich age-grouperów na basenie w kraju Goethego to naprawdę jeszcze mi brakuje,czytajcie-za duża ta waga. jak biegałem kiedyś bardzooo amatorsko maratony,to przy czasach rzedu 3:30 na mecie ważyłem 82kg I taka wage zakladam na nowy sezon. juz tylko 2kg za dużo I do maja to zdrowo ogarnę. na pewno na podjazdy w Radkowie sie przyda mniejszy 'bagaż’,choc postanowilem startowac tam na zwyklej szosie I bez stożków. po prostu czyste kolarstwo I siła nóg. jak pamietam z wizyt w Aquaparku Wrocławskim,to my z Profesorre prawie jak bliźniaki-nawet te same fryzury mamy-krótko i 'pure aero’ 😛 @Arek,od marca do sierpnia 2016 na rowerze dobijalem do 900km,wiec to chyba nie tak dużo,jak czytam tutaj poniektórych, tyle że sporo na mtb robilem,by potem było łatwiej…
Profesorre, waga kurczaka! Dużego ale kurczaka! A żeś się wycieniował! Treningi muszą iść całą parą…! 🙂
Dajmond powrocil… Brawo!!! Wyniki super!!! Łukasz, co tzn. z taka waga?!?! Dajmond ma sluszny wzrost i do ra wage:))) Powiem nawet, ze to wymiary olimpiijskie:))) Tzn, prawie takie jak moje (186/83). Brawo Dajmond!!! Tak trzymaj, bedziesz mocny!!! A Andrzej K. jest niemozliwy! Jak zawsze:))) Arku, Kuba jest taki mocarny i wielki, ze strach na niego spojrzec:))) Rozwali konkurencje wygladem gladiatora:)
Dajmond, prowadzenie samego siebie daje niewątpliwie jakąś satysfakcję, zmusza do samokształcenia i to jest fajne ale nie będę ukrywał, że gdyby było mnie stać pewnie skorzystałbym przynajmniej jeden sezon z opieki trenerskiej. Tylko tak naprawdę tych trenerów z prawdziwego zdarzenia jest mało i się cenią a ,,fabryką planów masowo kopiowanych’ nie jestem zainteresowany. I nie przeżywaj tak swojej wagi bo proporcjonalnie do wzrostu jestem od ciebie cięższy … 169/71 … 🙂 Imponujesz mi ilością wybieganych km a o rower strach spytać! Powodzenia chłopie i dawaj znać co słychać…!
no i nie wiem,jak powiedzieć Żonie,że potrzebuję właśnie ZNÓW NOWĄ!?(jak Ona mawia) pare butów do biegania. chyba jeszcze pamięta zeszłoroczny/świąteczny zakup dysku i przedniego stożka 😛 Ale moja masa w okolicy 84kg plus 250-300km przebiegi w miesiacu robia swoje. nigdy tyle w tri nie biegałem i przy tym tak dobrze sie nie czułem. to tak anegdotycznie na koniec ująłem te zmiany…zmiana butów też motywuje,a te najnowsze to prawie już same biegaja ponoć 😛
Arku,jak pisałem,poprzedni rok i główny start w Kopenhadze wymusił poniekąd inne przygotowania i troche 'zamuliłem’ silnik. patrzac na wyniki ostatnich miesiecy pływania i tolerancji laktatu,ktorą stale podnosze w wodzie,przyszly sezon zapowiada sie ciekawie. wreszcie mi tak czolowka na ucieknie,bo rower zawsze mi dobrze wchodzil-srednia z IM ponad 35km/h przy srednim hr 129bpm. Po IM 2016 odstawilem trenerow od kolarstwa i biegania i podobnie, jak Ty kieruje sie intuicja,no i Watt’ami. troche znam swoj organizm juz i mysle,ze to dobra decyzja trenowac sie samemu, ktora zaowocuje lepszymi czasami latem. nie ma parcia na pudlo,a trzeba mieć przede wszystkim z tego radosc. no i ile w tym funu,bo na kogo nie ma juz zwalic,jak wynik ponizej zyciowki wyjdzie 😉
Dajmond80 zmartwychwstał! 😉 Hosanna! 1:26 z taką wagą?!!! Szok. gratulacje i trzymam kciuki, bo jest potencjał!
Dajmond, faktycznie dłuuugo nie byłeś obecny i nie zorientowałeś się, że teraz średnia wieku stałych bywalców na blogu to jakieś 55. Nie wliczając w to Nadblogera, bo on strasznie zawyża… Już od samego wyobrażenia sobie robienia takich czasów na treningu musimy wspomagać się aparatem tlenowym 🙂 Piękne plany i wyniki! Odnośnie uwag, zauważyłem u siebie, że trening biegowy ograniczał mi się w zasadzie do biegania. Odpuściłem to o czym wspomniałeś, siłę biegową, skipy, wieloskoki itd. czas wrócić do źródeł…Dziękuje za przypomnienie teorii Friel’a o wytrawnym triathloniście.. Już myślałem czy nie należy się uśpić a tu jeszcze prawie 5 lat do dojrzałości… 🙂
W sumie to nie było mnie 'online’ tutaj ze 2 lata,ale 'półetatowa praca triathlonisty amatora’ nie spoczela na laurach. w 2016 było dużooo I długooo, gdyż cel zakładał ukończenie pierwszego dystansu Ironmana. wybór padł na Kopenhagę i 21 sierpnia po 10h 9min przekroczyłem linię mety. nie będę tutaj wcale zarozumiały,jeśli powiem,że gdyby nie kontuzja mięsni łydek po starcie w Mietkowie, 10h spokojnie byłoby złamane.ale nie o tym miało byc.ten rok to u mnie praca nad jakoscia plywania,poprawa sily nog pod zakupiony dysk,bo tutaj trzeba mieć już troche pod stopą I przede wszystkim 2 próby złamania 3h w maratonie(Krakow I Wrocław). stad też pływanie pod okiem kapitana mastersow od listopada ub.roku(2 z 3 treningow w tyg),wiecej siłowni z wolnym ciezarem,wiecej sprawnosci biegowej(plotki,wieloskoki,itd) oraz mocne bieganie(2 z 4-5 treningow w tyg) na progu 3:54/km I powyżej do 3:45/km 1200 metrowki stadionowe. efekty takiego biegania były już w listopadzie 2016 -pierwszy połmaraton w off-sezonie w 1:26:00,mimo 86kg masy(3kg plus od Kopenhagi) przy wzroscie 1.86m I 42 lokata na ponad 1000 osob. zgodnie z teoria Friel’a,że dojrzałym triathlonista stajemy sie teoretycznie po 10 latach treningu,to mam jeszcze 5 lat,by się ogarnąć 😉 na pewno ten rok wychodzę na treningach mocno poza strefy komfortu,bo cele to mega mocne starty na 1/4 & 1/2 IM-totalny luz od pelnego dystansu w tym roku…
@Arek staram się właśnie nie być większy, żadnych ciężarów nie dźwigam. TRX prowadzi triathlonista więc ćwiczenia są tak ułożone iż głównie stabilizacja, mięśnie brzucha, nóg itp. Po za tym na te zajęcia chodzi dużo biegaczy, więc wszystkim to odpowiada. Spodobało mi się bardzo mam nadzieje, że efekty też będą. @Łukasz wpis o Kona traktuję jako czytelny sygnał i deklarację odnośnie wyniku na IM Africa. Powodzenia!
Doktorze Stajszczyk!!! Ojczyzna wzywa! 😉 Gdzie się Pan podział? 😉 Adnrzejku! 100% racji z biegami progresywnymi. testuję w tym roku na maksa i powiem, że bodziec treningowy rewelacja. Do zobaczenia w Kona!
Andrzejek się pojawił! Mistrzuniu złoty, Ciebie nikt tam nie zastąpi! Dostaniesz kwalifikację za zasługi… 🙂 co do Twoich uwag, też stosuję i lubię bieg z narastającą szybkością. Niestety podbiegi na razie nie dla mnie, ciągnie się sprawa dwugłowych… Pisanie jak widzisz znacznie ograniczyłem, czasami próbuje reaktywować dawny klimacik i ruch na blogu ale słabe przebicie…. Ściskam mocno! Kuba, przeoczyłem, przepraszam. Po tych siłkach i TRX-ach , będziesz jeszcze większy byczek? Chcesz konkurencje wyglądem wystraszyć? :-)))
Zmiany ? Z mojego skromnego doswiadczenie powiem tak : podbiegi , podbiegi i biegi progresywne (z narastajaca predkoscia). Dla mnie to pracuje ale oczywiscie kazdy jest inny . A Ty Arek nie rozpisuj sie tylko trenuj ! Kona czeka !!! Ktos musi polskich dziadkow reprezentowac a ja ….wiecznie zyl nie bede . 🙂
Aniu, jakby nie patrzeć to ponad 10h trenigu 🙂 Widziałem plany są, tylko patrzeć jak napiszesz relację z ukończenia IM.
Trening matki karmiącej: – pon – spacer 1,5h – wt – spacer 2h – sr – spacer 1,5h – czw – spacer 1,5h – pt – spacer 2h – sob – spacer 1,5h – nd – BASEN (!!!) – na razie był tylko jeden 😉 trafiły sie 3 przebieżki od zakończenia połogu (jakimś cudem), no i ćwiczę codziennie mięsień poprzeczny, co by dziury w brzuchu nie mieć… :))))
U mnie w tym roku też trochę zmian, wiem, że dla większości w tym okresie treningi w Z4 i Z5 to za dużo, ale ja tak lubię no i przede wszystkim w marcu pierwszy mocny start. Pierwsza zmiana to podobnie jak u Łukasza trening intuicyjny, no może po za bieganiem, tutaj tradycyjnie ślepo ufam mojemu koledze, póki co jeszcze się nie zawiodłem, więc nie kombinuję. Jeśli chodzi o resztę to idealny tydzień wygląda następująco: pon. – rano basen 2-3km popołudniu bieg interwaly wt – rower trenażer 90-150′ raczej spokojnie + siła (CORE, skakanka itp.), środa – podbiegi, BNP, tempo itp. czwartek – 2hspinnig +TRX pt. – basen 3-4km, popołudniu CORE sobota – luźny rower + bieg, lub sam luźny bieg niedziele wolne Główna zmiana do zeszłego roku to wplecione zajęcia TRX, spodobało mi się to i widzę efekty, więc jak tylko mogę to staram się zwiększać liczbę zajęć. Po za sztywnym planem biegania, te 3 jednostki muszą być, reszta to już kwestia wolnego czasu i dogadania się z żona, dostosowuję się do jej planu. Na razie jakoś idzie, wychodzi 10-15h tydzień.
Hihi… a zdążyłem napisać, że Tomuś taki z cicha pęk :-). Też mi coś do głowy wpadło odnośnie Marka. Takie skojarzenie z dzieciństwa, jak zwyrodnialcy dla zabawy pompowali żaby przez słomkę. Jakby tak Marka pod kompresor to sunąłby po wodzie jak wodolot… i pianki nie musiał zakładać a wyciągnięcie koreczka dałoby turbo przy końcówce. Taaa… no, średni ten żarcik! A co do Waszych wpisów, cieszę się, że Łukasz wrócił do komentowania… 🙂 Nie przyznał się ale wiem, że trenuje po 16h/tyg. Biorąc pod uwagę start już w kwietniu to pełne zrozumienie. W zasadzie wszyscy się odhaczyli ze starej gwardii ale brakuje mi jednego! Jeżdżącego eksperta Marcina.S. Marcinie! Puk, puk! Jezdeś po drugiej stronie szybki? 🙂 Tęsknimy!!! Swoją drogą może jacyś nowi mają pytania do starych wyjadaczy z niepełnym uzębieniem? 🙂
hehehe 😉 no dobra… kto chętny do pocałowania Nadblogera?!
Tomek!! przez Ciebie wyparsknąłem połowę kawy na telefon… Bardzo dziekuję…
Marek a może wystarczy pocałować cię przed startem i ta olbrzymia ropucha z powyginanymi łapami przeistoczy się w oka mgnieniu w wysmukłego Jasia frogdeno który poszybuje jak speed boat do mety ciągnąc za sobą wybawcę w tunelu spienionej euforii.
Ze względu na przeciągającą się awarię kostki (dla bardziej wymagających: kontuzja stawu skokowego) w tym sezonie zimowo-przygotowawczym postawiłem na pływanie. Powiedziałem sobie dość!! Starczy tej turystyczno-rekreacyjnej żabki!! I poszliśmy w kierunku żab i ropuch agresywnych, trujących i drapieżnych. Biorąc pod uwagę masę ciała, ideałem do którego dążę jest ropucha olbrzymia Kurura. Wygięte nienaturalnie łapy przednie, wysokie łokcie, dłonie wygięte jak u foki, agresywne wejście pod wodę oraz…. uwaga – dynamiczne kopnięcia nie zawsze symetryczne. Tak że proszę ćwiczyć nad szybkością startu. Jeśli ktoś przyśnie i będzie w pralce za mną lub z boku (nienaturalnie wygięte łapy) może mieć poważne problemy. Zakładanie kasku przed etapem pływackim zamiast w T1 może być sensownym rozwiązaniem
A ja trenuję INTUICYJNIE w tym sezonie. Ponieważ na głowie mam w tym sezonie tyle spraw, że trzymanie się ułozonego w niedzielę grafika jest raczej niemożliwe, postanowiłem, że zaryzykujemy z nowym podejściem. Generalnie trener Filip Szołowski wejdzie do akcji w ostatnim momencie – tak na niespełna dwa miesiące przed startem, aby dokładnie tapering później zrobić. A obecnie trening intuicyjny polega na tym, że ustaliłem sztywne dni na pływanie 3x w tygodniu (poniedziałek, środa, piątek) – to również dnia podczas których możecie oglądać #8minutmotywacji. Trening pływacki polega na tym, że w każdym z nich jest jakiś akcent. Nie klepię km, a robię zadania intensywne. Pływam razem z Piotrem Dmowskim, co powiem szczerze zmusza do wejścia na naprawdę wysokie obroty i nie odpuszczamy. Każdy trening to 3km w tym np: 1. W poniedziałki jest to 20×100 – start w 2 minuty lub z 15” przerwy. 2. Środa to drabinka (np. 100, 200, 300, 400, 400, 300, 200, 100) 3. Piątek to np. (10×200 z czego 150 szybko 50 wolno) Wtorek i czwartek to siła (z ciężarem własnym i ciężarami. Przysiady, pompki, podciągania, wykroki, dużo ćw. brzucha, itp) Po ćwiczeniach siły jest bieganie. Bieganie również z jakimiś akcentami. Tylko długie wybieganie w niedzielę jest na wolnych obrotach. Reszta z elementami intensywności. Rower – tylko trenażer. Poza tym – cieszę się, że Arek wreszcie wrócił do blogowania 😉 jest co komentować! 😉
Serce rośnie jak człowiek widzi taaaakie komentarze.To sygnał, że AT ma jeszcze jakieś przełożenie i szanse… 🙂 wracając do waszych odp. Andrzeju, zima nie rozpieszcza, większość z nas męczy się pod dachem a przecież cała przyjemność to pokonywanie przestrzeni… Jakub, to ok 15h/tyg, pięknie jak na ten okres… jak zdrowie dopisze to nie będziesz miał problemu, złamać to 10h w Poznaniu! W sumie plan zbliżony do mojego… Jarek, Ty coś chłopie kombinujesz z tą liczbą godz w tyg. Tu piszesz w którymś komentarzu, że rano rower a po obiedzie bieg… czyli 2 treningi dziennie… hmm. Czaisz się, usypiasz czujność konkurencji! Już Cie trochę znam! Będziesz mocny! Piotruś, mocno jedziesz z tym koksem, jak przeżyjesz do lata to raczej nie chce podejmować walki z Tobą … 🙂 Tomuś, tradycyjnie, prawnik – filozof… 🙂 Taki z cicha pęk, niby luz ale swoje robi. Ciekawe jak wyjdzie koksowanie zieleniną… Nawiązując do nart – w tym roku z bólem odpuszczam. Żonka za tydzień jedzie ze znajomymi w Dolomity, będzie mnie dołować fotkami…
Myślałem że nieszczęsny Poznań który zaliczyłem w ubiegłym roku, z uciętym kawałkiem pływania nie pozostawi mi wyboru i będę się musiał dalej męczyć żeby móc obnosić się z ironmanskim medalem. Ponad dwa lata przygotowań i niepełny IM to trochę przerąbane. Ale z upływem czasu przekonałem się że wiedza w narodzie o przebiegu zawodów triathlonowych jest tak nikła że spokojnie mogę chwalić się sukcesem a te kilkaset metrów pływania mniej nawet nie pojawia się w dyskusji. Dlatego zamiast zamęczać organizm przygotowaniami do jakichś niezrozumiałych dla ogółu wyczynów dużo przyjemniej patrzy mi się przy browarku na naszych dzielnych piłkarzy, docenianych nawet przez pana Prezydenta , który jak wiadomo pasjonuje się głównie jazdą na nartach. Ja też może mając więcej czasu pośmigam bardziej intensywnie na dechach. Jak robić zmiany to te dobre a bieganie, wegetarianizm i kolarstwo do nich nie należą.
w Styczniu nie odpoczywam, tydzien wyglada mniej wiecej tak:- – pon. 90m basen, – wt. 75m bieg GA 1-2, 75m Yoga – śr. (75 bieg GA 1-1, 90m basen, 15crossfit – cz. 120m basen – pt. 75m bieg GA2 – sob. 105m big GA1 35crossfit – n. 180m rower i tak w kolko, haha zobaczymy jakie beda efekty……
Jakkolwiek daleko mi do objetości treningu Piotra, to jak na styczeń robię najwyższe tygodniówki w zyciu, w tym tygodniu powinno wyjść wyraźnie powyżej 10 godz. , m.in. 20km spokojnego biegu wczoraj. Odpuściłem w zeszłym roku start na żywioł na pełnym IM, może rozsądny plan odwdzięczy się udanym debiutem w tym roku. Nieskromnie powiem, że wydaje mi się, że regeneracja jest niezła. Myślę, że wynika to z tego, że to czwarty rok planowego treningu i organizm jeszcze sie pozytywnie adaptuje. Dwa razy w tygodniu core , lubię i konkretne zadania, ale także objetość- fascynuje mnie obserwacja jak mój organizm sobie z nią radzi i jak sie rozwija w okresie przygotowań
Ja jak co roku postanowiłem sobie, że stworzę sobie jakiś szczegółowy plan (znowu przeczytałem, no może przejrzałem 'Biblię Triathlonu’), ale jak co roku idę trochę na żywioł. Generalnie jakoś wyodrębniłem sobie podział na główne okresy. Obecnie podobnie jak ty Arku jestem w okresie przygotowawczym, więc głównie II zakres z lekkimi wycieczkami do zakresu III. Generalnie robię 3-4 treningi pływackie, 3 rowerowe na trenażerze (nowością dla mnie jest trenowanie z uwzględnieniem mocy), 3 biegowe, 2 siłowe + stabilizacja. Z grubsza wygląda to teraz tak: – poniedziałek (0:45 basen, 1:15 bieg II-III zakres), – wtorek (1:10 rower II-III zakres, 1:00 siłownia – obwody), – środa (0:45 basen, czasami idę jeszcze wieczorem z synem 2 raz na basen :-), – czwartek (1:10 siłownia – maszyny, 1:00 bieg III zakres), – piątek (0:45 basen, 1:10 rower II-III zakres) – sobota (dłuższe wybieganie – teraz ~2:00 w II zakresie, docelowo wydłużam – 02.04 bieg e maraton w Manchesterze) – niedziela (2:30 rower w II zakresie + zakładka biegowa 00:30 w II zakresie). Treningi robię w układzie 3 mocniejsze tygodnie – 1 trochę lżejszy (zmniejszam objętość) Na razie wpadłem w fajny rytm i trenuje z przyjemnością, chociaż przynajmniej jeżeli chodzi o bieganie to jestem trochę zamulony wolniejszym grudniowym i styczniowym truchtaniem. Od lutego będę stopniowo włączał mocniejsze akcenty (interwały, treningi z narastającą prędkością, mocą lub tętnem). Najważniejszymi startami będą w tym roku Poznań (pełen IM, no mam nadzieję że tym razem pełen :-)) i Gdynia (1/2 IM).
U mnie narazie bardziej zmiany zwiazane z pora roku – dni sa krotsze wiec robie cykle tygodniowe, raz w klubie koncze na 3cim miejscu na Stravie pod wzgledem wypracowanego czasu, raz w pracy wszystkich zadziwiam a raz spedzam czas z najblizszymi, ale niestety jeszcze nie zdarzyl sie tydzien zeby wszystkie 3 na raz. Niestety chyba kazdy ma ten problem:). Z treningami to u mnie glowna zmiana polega na silowni, jest za zimno i za ciemno wiec zostalem zmuszony do uzywania maszyn za czym nie przepadam, ale dni coraz dluzsze wiec juz z gorki. Powoli pracuje nad konkretnym planem na 2017 ale treningowo narazie powoli.
Jak za dobrych czasów, wpis i od razu komentarz! 🙂 Artur, sporo ,,grzebałem’ w różnych źródłach i wygląda na to, że idziesz w dobrym kierunku. W naszym wieku (trochę Cię postarzam, sorry) wskazane są akcenty na siłę i dość krótkie ale intensywne akcenty. A nawiasem, nie zrób sobie krzywdy w StMoritz bo liczę na walkę w sezonie… :-)))
Ciekawe obserwacje:) Kazdy z nas startujac juz pare lat ma takowe. Ja mam trenera ale sam tez analizuje i wyciagamwnioski, i ustalem zmiany na biezaco ze Zbychem. Ja zauwazylem,ze bardzo efektywne sa dla mnie krotsze ale mocne treningi. Dzialaja super. Ale musze tez dokladac objetosc, ktora troche mnie nudzi. Czyli droga do wypracowania wytrzymalosci szybkosciowej:) Sila tak jak Arek. Treningi z ciezarami 2x i do tego troche tzw. gimnastyki (planki, brzuchy i takie tam). Robiona sile czuje na rowerze tzn. efekt (Kuba M. !!!!!). Ale troche za Arkiem: nie podpalam sie, robie swoje. Arku, Dziadki musza ozywiac ten portal:)))