Czasu nie oszukasz. Lata lecą. Na czubku głowy włoski jak by rzadsze, po bokach i na brodzie coraz więcej siwków… Ale co tam damy radę, w telewizji na te problem reklamy polecają specjalny szampon. Kupiłem 😀 Muszę przyznać, że naprawdę podziałało. Pojawiły mi się liczne silne długie czarne włosy… ale na plecach i klacie. Nad moim chwilowym wzburzeniem górę szybko wziął wrodzony optymizm. Cóż za fantastyczny sweter do kształtowania siły pływackiej. Jak do tego doliczę jeszcze nie golone od jesieni nogi to mam już pełny zestaw ocieplający na zimę. Jak zobaczycie Yeti na basenie nie panikujecie, bo może pod tym futrem gdzieś jestem ja. O dziwo dawno już się tak dobrze nie czułem w wodzie, a poczekajcie jak to wszystko zgolę. Kanalizację zapcham na pewno, ale w wodzie będę niczym wściekłą barakuda. Nie wierzcie plotkom, to wcale nie zasługa nowych treningów pływackich, to wszystko te włosy. Co jednak zrobić gdy matka natura nas tak hojnie nie obdarzyła??? Na rynku mamy całe mnóstwo przeróżnych akcesoriów, lepszych, gorszych, bardziej lub mniej przydatnych, ale przeważnie nie najtańszych. Co ciekawe wiele z nich możemy wykonać sami. Polak Potrafi.
Łapki / wiosełka. To jedne z najczęściej wykorzystywanych akcesoriów i faktycznie spełniaj one swoja rolę o ile… nie są za duże. Zwiększanie oporu ma sens jeśli jesteśmy wstanie przy tym oporze utrzymać technikę. Za duże jest tu pojęciem mocno względnym. Ja proponuję prosty test- przepłyń dłuższy odcinek około 800m w łapkach na 80 % Twoich możliwości. Jeśli w drugiej połowie dystansu będziesz wstanie utrzymać tempo pływania oraz ilość ruchów na basen z początku próby to zapewne Twoje łapki są ok. Jeśli w drugiej połowie zaczniesz zwalniać, młócić wodę będzie to znak, że nie masz dość siły na swój sprzęt i lepiej zmień go na mniejszy. Przyniesie to lepsze efekty i zmniejszy ryzyko kontuzji barków. Łapki można też wykorzystywać do poprawy techniki (podaje za Suttonem): małe wklęsłe poprawiają wykańczanie ruchu, szersze na zewnętrznych stronach skorygują zbyt szerokie prowadzenie ramion, szersze od wewnątrz poprawią problem z przekraczanie osi podłużnej ciała. Wszystkie te modele może poza wklęsłymi możemy sobie sami wyciąć z zwykłej pleksi- nadaje się idealnie. Zamiast gumek proponuję użyć pociętych kawałków dętek. Sprawdzają się idealnie i są w większości przypadków wielokrotnie trwalsze niż oryginalne gumki/wężyki jakie do swoich łapek dają producenci. Zagadka- z jakiego przedmioty są wycięte łapki na zdjęciu poniżej??? Zrobiłem je razem z moim ojcem w 2001 roku i dają radę do dziś 😀 (odpowiedź na końcu artykułu)
Koszulki – zwykłe bawełniane koszulki, najlepiej gładkie białe co by się nas ratownik nie czepiał. Dobrze go poinformować, że nie jest to koszulka „na co dzień” lecz ze specjalnym przeznaczeniem tylko na basen. Lepiej gdy w takiej koszulce odetniemy rękawy. Wadą koszulki jest dość nierównomierne stawianie oporu-uczucie jak by nas ktoś szarpał raz za plecy, raz za łopatkę… ale zmęczyć się da i też jest to metoda. Historia polskiego triathlonu zna przypadek gdy jeden czołowy kadrowicz zapomniał z hotelu zabrać na trening koszulki. Na szczęście miał na sobie bluzę z kapturem, więc pływał w bluzie. Na delfinie kaptur spadał mu na głowę 😀 ale najważniejsze, że trening został zrealizowany jak należy.
Kąpielówki oporowe – moim zdaniem lepsze rozwiązanie niż koszulki- stawiają one stały równomierny opór. Pomysł jest banalny – kąpielówki są jakby dwuwarstwowe, wierzchnia warstwa jest z luźnej siateczki. A jak ten sprzęt zastąpić??? Na początek wystarczą zwykłe spodenki lekkoatletyczne. Z czasem można się przerzucić na szorty, byle nie za długie, max do połowy uda. Przy szortach do kolan i dłuższych ich waga zaczyna bardzo mocno zatapiać nogi co negatywnie wpływa na technikę. W miarę postępów można użyć szorty z kieszeniami, lub samemu je doszyć na wysokości pośladków.
Alternatywą dla spodenek są tak zwane kubki (pasy oporowe). Ich dużą zaletą jest możliwość stopniowania obciążenia. Ilość kubków na pasie można dowolnie zmniejszać lub zwiększać. Spotkałem się już z własnoręcznymi patentami na kubki: Pasek z pasmanterii cena 1,5 zł, klamra cena 1 zł, 4 małe plastikowe prostokątne doniczki po 2 zł każda – i oto jest. PS pamiętajcie by zakładać kubki tak by był ustawione otworem centralnie do kierunku płynięcia.
Gumy pływackie – akcesorium już dość elitarne i dość kosztowne. Wymaga wolnego toru. Jeden koniec przywiązany do słupka, drugi do zawodnika. Płynie się w miejscu. Doskonale kształtuje to siłę ciągu. Można oczywiście stosować tu różne modyfikacje treningu na gumach jak np. rozciągnie ma maxa ile mamy siły, czy płynięcie przez określony czas na określonej wysokości np. na 15 metrze. Bardzo łatwo zrobić taka gumę samemu. Doskonale zdaja tu egzamin nieśmiertelne dętki rowerowe. Pływanie na uwięzi przyda się wam też w przyhotelowych basenach które zazwyczaj mają 10 do 15 metrów i są za krótkie na klasyczny trening. Przy rozciąganiu gumy nie bójcie się jednak o tak zwane strzelenie. Nic się nie stanie. Gęstość wody skutecznie wyhamuje pęknięty kawałek gumy. Co do gum, to widziałem ich już kilka odmian – jak choćby łączące pas zawodnika z jego stopami – poprawiające siłę nóg. Ciekawe są gumy Person 2 Person – tak je sobie sam nazwałem – łączą one dwóch zawodników płynących w przeciwnych kierunkach- takie wodne przeciąganie liny.
Płetwy – tych jeszcze samemu nigdy nie zrobiłem. Pisma podają iż płetwy wykorzystujemy do wzmacniania siły nóg, stąd też tu o nich wspominam. Są to obok łapek najczęściej stosowane na basenie przyrządy. Ciekawie wygląda zastosowanie u pływaka w jednym momencie łapek i płetw. Pływa się wtedy naprawdę szybko. Ja osobiście najczęściej używam jednak płetw nie do kształtowania siły, a techniki czy w zadaniach odprężających. Gdy intensywność zadania jest niska założenie płetw pozwala odciążyć nogi i bardziej skupić się na pracy ramion. Ciekawe jest też zastosowanie łapek i płetw do ćwiczeń koordynacyjnych, koordynacyjno-siłowych- zakładając tylko jedną łapkę i jedna płetwę- po przekątnej np. prawa łapka, to płetwa na lewej nodze.
A jakie wy jeszcze znacie akcesoria pomocne w wodzie (o tych na ladzie nawet nie wspominam bo tych też są setki) i jak ewentualnie zrobić je samemu???
I odpowiedź na zagadkę. Moje pierwsze widoczne na zdjęciu łapki zostały wykonane z…. klapy sedesowej. W czasach PRL-u gdy nie było nic, to jak się coś pojawiło, nie ważne co, to się kupowało. Jak nie do wykorzystania to na handel, czy wymianę. I tak oto w mojej piwnicy od lat leżała nikomu nie potrzebna, do niczego nie pasująca, nigdy nie używana, zakurzona klapa sedesowa. Jej los wydawał się już przesądzony, gdy nagle okazało się, że to idealny materiał na łapki. I tak oto klapa zyskał drugie nowe lepsze życie 😀