Niestety znowu blog zniknął. Nic to. Ten tydzień idzie jak u zawodowca. Nawet feralny czwartek okazał się ok. Dzięki przypadkowi ??? a może nie ??? Może jest to tak że jak czegoś bardzo pragniesz to cały świat ci sprzyja. Dzisiaj tj. sobota …poranne budzenie i basen. A tam kurcze taki gość zasuwał 4 stylami i to tak pięknie…. Ach zamiast patrzeć na zegar i laski, oglądałem jego. Fuck ! ALe trening zrobiony, swoje wypływane i jeszcze poranna kawa dla żony do łóżka zrobiona. tylko syna nie odwiozłem na mecz ba jechali wcześniej rano, a ja jednak mam 20 km w jedną stronę na ten basen. Pięknie leje za oknem więc chyba dzisiaj uruchomię mój trenażerek i powgrywam trasy treningowe, bo filmów jeszcze nie zgrywałem. A może nie będzie padać i wyjdę na długie wyjeżdżenie na powietrze. Co Dobry Bóg da to biorę …bez marudzenia. ps. ach jutro KONA.