25.02.2013. Pierwszy wpis, czyli jak tak dalej pójdzie, to się pewnego dnia utopię…

25.02.2013 – Pierwszy wpis.

Przygotowania 'jakoś’ przebiegają. 'Jakoś’ w pełni oddaje ten stan, bo same przygotowania póki co mają w sobie tyle konkretu, co owe 'jakoś’. Powoli dociera do mnie, że to nie takie 'hop-siup’ i samo się nie zrobi. Ktoś to musi zrobić i w tym przypadku będę tym ktosiem.
No, ale słowo się rzekło… wpisowe już na rachunku organizatora, więc teraz odwlec się nie da.

 

Treningi biegowe ruszyły, pływackie 'ruszyły’, a kolarskie we śnie głębokim trwają i od czasu do czasu słychać lekkie pochrapywanie. Tym ostatnim dam jeszcze spokój, bo sprzęt w fazie przygotowań, a pierwsza docelowa impreza ma charakter stricte biegowy. Niemniej jednak coś tam ruszyło i nie zamierzam się nadmiernie rozpisywać jakie to mam zaległości w stosunku do bardziej doświadczonych i zawziętych koleżanek i kolegów… Jakie mam – takie mam i pozostaje powalczyć o niwelowanie różnic.

 

Najwięcej do zrobienia zdecydowanie jest na basenie. Woda w ilościach większych niż ta potrzebna do wzięcia prysznica jest dla mnie środowiskiem wrogim, po prostu nie-do-zdobycia. Mimo to brnę. I kiedyś dobrnę – oby nie do dna. Dziś było bliżej dna niz zwykle. Zaczęło się niewinnie, choć już wtedy wiedziałem, że nie będzie tak jak ma być – zapomniałem klamerki na nos. Niby nic, ale bez niej nie daję sobie rady (zupełnie jakbym z nią dawał radę). Kilka kropelek w nosie i zaczyna sie dramat. Już wolę pływać bez okularków. No ale nic… Po pierwszym wlaniu sie wody do nosa miałem dosyć ale brnąłem. W ramach ulżenia nam w cierpieniach trener podarował nam płetwy i na początek kilka długości na plecach – 'pracują same nogi’… pech chciał, że tuż przed końcem basenu woda wlała mi sie do nochala> zakręciło mnie> zamknąłem oczy na sekundkę> przegapiłem oznaczenie końca basenu> z pewnym impetem uderzyłem głową w ścianę końcową> lekko mnie zamroczyło i skierowałem sie ku dnu. Sekundę trwało zanim się połapałem i chwyciłem linę przy torze, ale no trzeba było wyjść z wody i dojść do siebie… po kilku minutach powrót i dalsze brnięcie przed siebie. Na koniec jakby tego było mało przy szafce okazało się, że ręcznik chyba został w domu… Mogłem zostać i ja. Tak czy siak jeden trening do przodu.
Jestem jednak ssakiem lądowym i wolę treningi na lądzie, na sucho. Poki co, te na mokro to przykra konieczność.

Powiązane Artykuły

10 KOMENTARZE

  1. @Artur przecież wiem ze Ty nie masz;) Ale jak ktoś ma taki problem to radzę przyzwyczajać nos do wody a nie pływać z klamerką bo jak na środku jeziora albo w morzu ktoś klamerke strąci to moze być tragedia. A wracając do rurki to ja przeżyłem szok jak przy pierwszych zanurzeniach opanowywala mnie panika i zaczynałem sie dusić, zupełnie nie kontrolowana przeze mnie reakcja, uspokojenie oddechu wymagało na początku dużej koncentracji, a biorąc pod uwagę moje umiejętności to jak sie przekonalem w ostatnich miesiacach ja tez jestem na początku drogi plywackiej:))

  2. @Marcin, ja z nosem nie ma zadnych problemow:) Pisze jakie mozna napotkac utrudnienie przy stosowaniu w/w rurki. A to moze sie przydac Kolegom na poczatku ich drogi plywackiej:) A co do nawrotu, to oczywiscie na musimy robic nawrotu koziolkowego ale jest on dodatkowym utrudnieniem i nauka wydmuchiwania wody przez rurke 'utopinona’ w wodzie. Warto sprobowac plywac z rurka ale jako pierwszy element stosowany przy nauce techniki to niekoniecznie…

  3. Nie wiem co Wy z tym nosem macie taki problem:) Dla mnie to naturalne ze trochę wody sie wleje, generalnie zawsze biorę oddech przez usta i wydmuchuje nosem pod woda, co do plywania z rurką czołową to moge coś powiedzieć, bo pływam z nią od paru tygodni, tzn. będąc precyzyjnym wykorzystuje w treningu, początki bardzo trudne, tak jak pisze Artur oddech bierze sie ciężej, radzę przed ew. puszczeniem sie w długą poćwiczyć na stojąco nabieranie powietrza przez rurke i wypuszczanie nosem, potem zanurzamy tylko usta i oddychamy tak samo, w końcu pełne zanurzenie, nie jest to takie proste, radzę wypuszczac powietrze nosem bo oddychajac tylko przez rurke w obie strony łatwo o hieperwentylacje, przynajmniej ja to tak czułem. A wracając do wykorzystania rurki w treningu to ja używam jej na razie tylko do ćwiczenia nóg do kraula i uważam to za bardzo dobre narzędzie, mozna tez plynąc pełnym stylem i wtedy pozwala nam to obserwować prace rak pod woda i ew. korektę. Warunek trzeba dobrze opanować spokojne oddychanie przez rurke. Nawrotow koziolkowych nie trzeba wykonywać plynąc z rurka, są tez inne techniki ale wbrew pozorom napicie sie wody zdarzyło mi sie kilka razy i było to spowodowane dostaniemy sie wody przez usta – ustnik w tych rurkach nie jest tak szeroki jak w tych do nurkowania i trzeba mocno go trzymać. Rurka jest oczywiscie wyposażona w mechanizm łatwego wydmuchania wody.

  4. Rurka czlowa wcale nie ulatwia oddychania. Wrecz oddycha sie przez nia ciezej – to normalne:) Rurke czolowa stosuje sie w celu wyeleminowania oddychania na obie strony i pozbyciu sie oporu jaki stawia skrecajaca sie glowa. Czemu to sluzy? Zwiekszenie predkosci plywania, skupieniu sie na innych elementach techniki niz oddychanie. To tak jak plywanie w pletwach daje nam czucie jak to jest plywac szybciej. I w plywaniu z rurka to samo – plyniemy szybciej. Czyli jest to plywanie z tzw. czuciem wody. Cialo czuje jak to jest plynac szybciej. Czasami warto sprobowac:) Ale sluszna uwaga Pana Szymona – na dopracowanie techniki. A do @Jeyela – oddychania nie ulatwi a przy nawrocie koziolkowymdo rurki nalewa sie woda i trzeba ja wydmuchac. No i bywa czasami problem z woda wlewajaca sie do nosa…

  5. Chciałbym, by można było czegoś takiego używać, bo byłoby o wiele łatwiej, ale skoro nie można to wolę w ogóle nie próbować. Boję się, że nabrałbym złych nawyków, a tutaj od razu trzeba wypracować odpowiednie zachowanie i od początku starać się osiągnąć docelowy efekt. Każdy oczywiście ma własną drogę, jednak w moim przypadku mogę z dużą dozą prawdopodobieństwa stwierdzić, że mogłoby mi to zaszkodzić. Jeśli już to w przyszłości, gdy będę dopracowywał technikę. Pozdrawiam.

  6. Ja też walczę na basenie, łykam wodę i duszę się z braku tchu po 50, 75m. Nigdy nie lubiłem długo pływać i nadal jeszcze nie lubię, ale coż to by było za wyzwanie gdyby nie trzeba było pokonać swoich słabości. Biore lekcje pływania przynajmniej raz w tygodniu – dużo pomaga. Ostatnio też czytałem o rurce czołowej do kraula, podobno bardzo pomaga złapać czucie w wodzie i pozwala normalnie oddychać – chyba spróbuję.

  7. Odnosząc się do słów Pana Profesora – zatem czeka mnie powrót do baaaardzo głębokich korzeni. Zatem trzeba zrobić krok wstecz, by zrobić większy naprzód.

  8. Ja dodam, że 15 lat temu zrobiłem młodszego ratownika i pływałem 1500m na zaliczenie bez mrugnięcia okiem. Rok temu, gdy wszedłem do wody, robiłem 50m i odcinało prąd.

  9. I klamerką na nos się nie przejmuj! Znam doświadczonych triathlonistów, którzy połówkę robią w okolicach 5h (2km pływają w okolicy 32 min) i pływają w klamerkach 🙂 witamy na AT! fajny wpis.

  10. Ale ssaki lądowe z wody wyszły…:)) Jest więc światło w tunelu:) Trzeba brnąć dalej w tej wodzie i będzie coraz lepiej…! Powodzenia i wytrwałości!

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.

Śledź nas

18,455FaniLubię
2,817ObserwującyObserwuj
22,400SubskrybującySubskrybuj

Polecane