No i się zaczęło. Piaseczno zdobyte. Wyszedł dość udany test tego gdzie jestem i jest nowy PB.
Pozytywy:
– pływanie – całość spokojnie kraulem ze sporym zapasem ( minus przymusowy spacer wzdłuż białych boi) + ciepła, a to na prawdę ciepła woda
– rower zgodnie z planem – wysoka kadencja / praca w tlenie z zapasem – średnia powyżej 30 km / h
– ogólny plan zrealizowany – czas poniżej 3h
Do poprawy:
– nieświadomie mogłem lekko driftować na pierwszych 10km. Nie siedziałem na kole – ale możliwe, że klika razy podjechałem bliżej niż 7 metrów – mea culpa.
– głowa przegrała na bieganiu – z kilometra na kilometr tempo biegu zamiast rosnąć to spadało. Miałem zapas czasowy po rowerze – i dałem sobie wmówić, że jest ciężko na piachu i w tym słoneczku, i po co się tak męczyć jak zapas jest…… Żal (a zapas był bo dziś zero śladu po wczorajszych zmaganiach)
– trzeba porządnie przetrenować politykę nawadniania i odżywiania bo wyszedł totalny chaos i improwizacja, co pewnie miało przełożenie na biegowy kryzys
Same zawody – bardzo udane. Brakowało mi tylko jakiegoś punktu z nawodnieniem na trasie rowerowej (a to dlatego, że zabrałem drugą butelkę izo zamiast wody i całą drogę miałem za słodko w ustach – mój błąd).
Grt 😉
Gratulacje
Gratulacje,
Gratulacje. Jeśli chodzi o wodę na rowerze miałem podobne odczucia.
Gratulacje. Jeśli chodzi o wodę na rowerze miałem podobne odczucia.
gratulacje 🙂 draftu jako takiego nie widziałem, ale czasami było naprawdę sztuką, żeby nie zbilżyć się za bardzo
Gratulacje! 🙂