Większść z Was, o ile nie wszyscy, mają już swój pierwszy, tegoroczny, start za sobą. Ja ciągle czekam, przez co do głowy przychodzą mi różne dziwne pomysły 🙂
Nowy urodził się już podczas kończenia ostatniego wyzwania. Bylem jeszcze na urlopie i trochę się martwiłem, że na dwa tygodnie odstawiłem rower. Wymyśliłem więc, iż po powrocie trzeba to nadrobić. Dodatkowo cały czas pamiętałem o przytyku Professore czyli min. 330 km przejechanych w tydzień. Łatwo się mówi trudniej wykonuje. Pomyślałem aby połączy przyjemne z pożytecznym, czyli normalnie w tygodniu zrobić poranne jazdy, a weekend wybrać się na wycieczkę rowerową czyli pojechać z Krakowa do Pabianic, odwiedzić rodziców.
Trasę wybrałem tak aby jak najbardziej ominąć wzmożony ruch uliczny, wyglądała następująco:
Meta była ciut dalej, ale o tym później.
Nie chcąc jechać w tropikalnych warunkach wyjechałem 4.30, ciut za późno, bo zaspałem, ciągle byłem w plecy ze snem przez mecz Polaków 🙂 Początek, jakieś 80km., był dość wymagający, duże wzniesienia z nachyleniem 10-11%, ponad 1000m., w sumie wyszło 1300m. Średnia tego odcinka to ok. 26-27km/h, nie najgorzej, ale już wiem, że muszę więc wykonywać podjazdów na treningach, jest nad czym pracować. Patrząc na zegarek, zacząłem się martwić iż jazdę ukończę grubo po tym jak słońce osiągnie zenit, czyli temperatura ostro skoczy w górę. Za Koniecpolem zacząłem przyspieszać, w łódzkim zrobiło się płasko więc było łatwiej utrzymać prędkość powyżej 30km/h. Dodatkowo spotykałem kolarzy, co w moim przypadku równą się z włączeniem genu rywalizacji. Jak tylko widziałem kogoś na horyzoncie jadącego na rowerze, musiałem go dogonić i wyprzedzić. Oczywiście, jak już ich złapałem, u nich również załączał się tryb „zawody’ , siadali mi na kole lub wyprzedzali. Tym sposobem między Koniecpolem a Bełchatowem miałem niezłe interwały, w sumie „ścigałem’ się z trzema osobami. Od Bełchatowa trasa była mi już dobrze znana więc mogłem jeszcze docisnąć i nim się obejrzałem dotarłem do celu
Przejechanie 212km zajęło mi 7,5h, z czego czystej jazdy było 7h, dwa razy zatrzymywałem się w sklepie aby uzupełnić płyny lub ochłodzić się wodą. Temperatura była wysoka, szczególnie dało się to odczuć na biegu, poszedłem jeszcze chwilkę po truchtać, jakieś 5km. Po raz kolejny stwierdzam, że takie temperatury nie są dla mnie, wolę jak jest zimno niż upał.
Podsumowując tydzień, wyszło ponad 400km, mniej niż zakładałem, ale wypadł mi jeden zaplanowany trening, mimo tego jestem zadowolony. Rada na przyszłość trzeb ciut lepiej przygotować logistykę, tak aby nie trzeba było jechać z plecakiem. Niestety nie wszystko wysłałem sobie w paczce i musiałem parę rzeczy wziąć ze sobą 🙁
W niedzielę, zrobiłem ostatni mocny trening 90/13 i teraz już luzuję przed największym , póki co, moim wyzwaniem 3xIM w 6 tygodni. Tu nie będzie się liczył żaden czas, no może po za tym, aby ukończyć każde zawody poniżej 14h 😉 Zaczynam 24.07 w Poznaniu….
Tak sie wlasnie zastanawialem ze szykujac sie do polowki konczyly mi sie pomysly gdzie jeszcze moge pojechac rowerem dookola zeby nie bylo nudno, ale przy Twoich dystansach to naprawde zwiedzisz kawal terenu :). Gratulacje- odleglosci naprawde motywujace.
@Jarek @Seba nie ma co się zastanawiać trzeba startować. Malbork jest na mojej liście, po drodze jeszcze Wolsztyn. A pro po wyczynu Twojego syna , mam już nowy pomysł, trochę podobny do jego, ale póki co w tym roku nie dam rady, może w przyszłym się uda ;- ) Na razie będę walczył o triplet, choć zobaczymy jak to wyjdzie, bo za wszelką cenę nie będę tego robił.
Arku, sam wiesz,ze to byl prywatny gorski oboz stad ten kilometraz:) Jarek, choroba odeszla (bylem wsciekly na maksa w Suszu…). Treningi ida. Gdynia zweryfikuje. Pewnie, ze chce:))))
@Arek, w Malborku raczej będziemy tak czy owak rodzinnie, bo zięć juz się zapisał. Jak wystartuję to szykuj zimne piwo, bo myśl o nim mi pomaga gdy mam kryzys :-))) @Sebastian, przed 40ką zaliczenie pojedynczego IM to poniżej 12h 😉 żebyś dziadka nie miał na plecach :-))) @Artur, mam nadzieje, że te 350km to znak , że po chorobie nie ma śladu 😉 bo Gdynia będzie wymagająca, jakbyś chciał obejrzeć mój roboczy profil trasy to daj znać 😉
Wariat, ja ciągle myśle o tym Malborku ale nie wiem czy już jestem gotowy… i dokładnie tak jak @Jarosław tylko na zaliczenie przed czterdziestką 🙂
Artur, dobrze zauważyłeś, tylko troszeczkę lepszy… Jarek, dawaj na ten Malbork! Będzie tam startował mój kolega Mazi, jadę go dopingować a przy okazji mogę pruć się na Ciebie! Fajnie będzie patrzeć jak się męczysz, popijając piwko… 🙂
Chyba sie powtórzę, ale masz Kuba fantazję, serio !!! Ale tacy młodzi tak mają :-))) Tu się pochwalę synem, który kilka lat temu, jako typowy amator jednego dnia od 5tej do 24tej przejechał z Gdyni do Warszawy, wyszło 420km – na ostrym kole!!!! Kuba jaki masz grafik, chyba też Malbork. Ja o nim myślę, ale decyzja po Gdyni, w zależności od samopoczucia, może spróbuję tak na zaliczenie, dość dobrze mi teraz idzie, chociaż do Waszych objętości w tygodniu to mi bardzo daleko 🙁
Kuba, zycze powodzenia!!!!!:) Arek celuje w troszeczke lepszy czas:) Ja dlugi dystans odloze…:) Odnosnie dystansu to w zeszlym tygodniu 350km…:)
Kuba, tak sobie palnąłem co nie zmienia faktu, że wyzwanie wielkie! Ale jak znam Twój upór to dasz radę! Oczywiście życzę powodzenia… i do zobaczenia w Poznaniu 🙂
@Arek wiem, że nuda, ale celem jest ukończenie trzech, a nie jednego czy dwóch w krótkim czasie. @Marek mam nadziej, że tak 😉
Kuba, ciekawy koncept 🙂 Powodzenia! Widzimy sie w Poznaniu..
Kuba, masz końskie zdrowie! Pozazdrościć Byku! 🙂 Tylko z tymi 14-ma godzinami to trochę przesadziłeś…. nuda Panie!