Mikołaj Luft świetnie spisał się podczas zawodów Memorial Hermann Ironman 70.3 w Teksasie łamiąc po raz pierwszy 4 godziny na dystansie połówki. Skontaktowaliśmy się z Mikołajem i zadaliśmy mu kilka pytań dotyczących tego startu oraz jego planów na najbliższe miesiące.
AT: Jakie to uczucie pokonać barierę 4h na dystansie połówki?
Mikołaj Luft: To jak pokonanie bariery dźwięku (śmiech)! Szczerze mówiąc spodziewałem się takiej możliwości, bo zmieniłem trochę w moim treningu. Wykonuję więcej akcentów szybkościowych około i nadprogowych, przez co przyzwyczajam się do większych prędkości. Przez wiele lat skupiałem się na treningu tlenowym i tylko mocny trening może dać mi teraz dalszy progres. Prócz tego wiedziałem, że trasa w Galveston należy do szybkich.
Jaki przebieg z Twojej perspektywy miały te zawody? Czy podczas startu wszystko zagrało tak jak powinno?
Przyleciałem do Houston w piątek z parogodzinnym opóźnieniem spowodowanym strajkiem pilotów Lufthansy. W związku z tym u goszczących mnie tu ludzi byłem dopiero po 23-ej, co oznaczało godzinę 6 rano w Polsce. Udało mi się jednak odespać tą zarwaną noc i w niedzielę rano czułem się dobrze. Pogoda była sprzyjająca, poniżej 20 stopni i przechodzące opady deszczu. Jedynym utrudnieniem był wiatr, który wzburzył wodę w zatoce oraz dawał się we znaki w drodze powrotnej na rowerze. Nie ustrzegłem się niestety drobnych błędów. Przed wylotem zmieniłem korbie w rowerze i rano przed startem okazało się, że w supporcie jest dodatkowy opór. Myśl o tych kilku straconych watach zaprzątała mi głowę przez cały odcinek kolarski! Prócz tego na tych zawodach przydałaby się 55-zębowa tarcza. Jadąc z wiatrem 55km/h, z moją 53-ką miałem już kadencję około 100 obrotów na minutę, dlatego też droga powrotna pod wiatr paradoksalnie była dla mnie łatwiejsza.
Bieganie było równie dobre jak jazda na rowerze.
Z roweru zsiadłem w dobrej formie i nie miałem problemu ze skurczami, które często mi się przydarzają. Przez to też zacząłem bieg za szybko – kolejny iście amatorski błąd. Chłodna pogoda dalej się utrzymywała, ale na wszelki wypadek polewałem się wodą, piłem dużo izotoników i korzystałem z lodu na trasie. Miałem nadzieję na poprawę pozycji po rowerze, bo czułem się dobrze, ale w drugiej połowie biegu zaczęło się mocne tasowanie stawki. Dotychczas nie spotkałem na zawodach tak wyrównanego poziomu, a tutaj przestałem już liczyć ilu zawodników wyprzedziłem, a ile mnie minęło. Ostatecznie straciłem 2-3 pozycje po rowerze pomimo mojego dotychczas najlepszego czasu biegu – 1:19:28. Rywalizacja na zawodach z serii IRONMAN 70.3 stanowczo wchodzi na wyższy poziom w porównaniu do zeszłego roku.
Jak oceniasz organizację zawodów Ironman w Teksasie?
Zawody w Galveston to jedna z lepiej zorganizowanych imprez w USA. Wbrew pozorom tutejsze starty często pozostawiają wiele do życzenia w kwestii organizacji, oznaczenia trasy, bufetów i informacji. Tutaj dużo dobrej roboty wykonali wolontariusze, wielu z nich też gości zawodników PRO. Muszę tu podziękować Belindzie i Georgowi Sandoval, którzy bardzo pomagają mi tu na miejscu. To jedna z takich rzeczy, dla których warto być PRO!
Masz już sprecyzowane plany startowe na najbliższe miesiące?
Podczas mojego „wypadu” za ocean, mam w planach jeszcze start w Portoryko w najbliższą niedzielę 13 kwietnia. Nie składam broni w walce o awans na Mistrzostwa Świata, ale pomimo poprawy mojego poziomu, nie będzie łatwo o kwalifikację. Obecny system punktacji promuje zawodników zajmujących miejsca 1-7, a przy rosnącej konkurencji jest jeszcze trudniej o dobrą pozycję. 2 maja startuję na dystansie 1/2 Ironmana w Izraelu. W związku z narodzinami dziecka pod koniec czerwca, chcę trochę przystopować z dalekimi wyjazdami w środku sezonu i poświęcić czas żonie Izie. To dobry moment na złapanie drugiego oddechu przed drugą częścią tak długiego dla mnie sezonu. Jak ten plan wyjdzie w praktyce, pokaże start w Gdyni oraz jesienne starty, które są jeszcze sprawą otwartą. Będąc w Warszawie, planuję udział w otwartych treningach w centrum AdgarFit, na które serdecznie zapraszam!
Dziękuję za rozmowę. Powodzenia w kolejnych startach!
Marcin Dulnik
Świetne 2 starty. Karaiby służą. Grrratuluję!!!
Apropo wymiany korby.
Dobremu mechanikowi zawsze zostają części, a słabemu ich brakuje.
Mikołaj!
Gratulacje przede wszystkim z okazji planowanych zmian w składzie osobowym rodziny!
No i świetny wyścig! Również gratulacje!