Zastanawiam się jak bardzo utożsamiamy sportowców złapanych na dopingu z firmami, które były ich sponsorami. BBC News poinformowało ostatnio, że Nike, Head oraz Evian w dalszym ciągu będą wspierały rosyjską tenisistkę Marię Sharapovą, pomimo jej dwuletniej dyskwalifikacji spowodowanej wykryciem u niej meldonium. W przypadku tej substancji wciąż nie ma pewności, jak długo utrzymuje się ona w organizmie, a na listę środków zakazanych trafiła dopiero 1 stycznia 2016 roku. Złapani sportowcy utrzymują, że odkąd meldonium wpisane zostało na listę już go nie stosują, a wyniki kontroli są efektem przedłużonego okresu pozbywania się pozostałości po nim. Podobne tłumaczenie usłyszeliśmy ostatnio od Olgi Ochal po pozytywnym wyniku testu z Poznania. Nie sam doping jest jednak przedmiotem naszych rozważań tym razem, a jego wpływ na odbiór produktu.
Kiedy Lace Armstrong zdobywał serynie swoje trofea w TdF, mój wybór sprzętu pokrywał się bardzo często (choć nie zawsze) z tym co widziałem u Amerykanina na ekranie telewizora. Rower Trek, buty Nike, okulary Oakley – wybór mistrza, który dodatkowo często był odpowiedzią na realne potrzeby sportowców przez nich zgłaszane. Pierwsze oskarżenia o doping nie zmieniły moich preferencji, a sponsorzy którzy trwali przy swoim zawodniku wydawali mi się nawet bardziej atrakcyjni. Nie odsuwali się od swojego zawodnika, kiedy był obrzucany błotem. W końcu nie mają pojęcia co ten zawodnik robi na co dzień, a dopóki nie udowodniono mu winy pozostaje niewinny, zupełnie jak w każdej innej dziedzinie życia. Jednak gdy zarzuty się potwierdziły sytuacja mocno się zmieniła. Nike, Trek czy inni nie stały się firmami, których za wszelką cenę unikałem, ale o jakiejś wyjątkowej aurze nie było już mowy. Tu trzeba zaznaczyć, że najczęściej kupuję sprzęt, który mi się podoba. Parametry, cyfry, osiągi są na dalszym miejscu. Liczy się atmosfera, rodzaj bajki, którą sobie do naszego amatorskiego sportu dorabiamy. Świata już swoimi wynikami nie zadziwię, a przynajmniej kilka na godzin w tygodniu przebiorę się za sportowca.
W przypadku Szarapowej sytuacja wygląda jednak nieco inaczej, sponsorzy bowiem wspierają zawodniczkę złapaną na dopingu. Nie kupuję tłumaczenia, że z meldonium nie do końca wiadomo co robić. Jeżeli nie wiadomo, to zawieszamy do wyjaśnienia. Skoro Maria łykała meldonium niechcący, zupełnie jak Gilberto Simoni cukierki od cioci z Kolumbii kilka lat temu podczas Giro d’Italia, to nic nie szkodzi jeżeli chwilę poczekamy z deklaracjami dalszej współpracy, tak jak zrobił to na przykład TAG Heurer. Po co robić takie demonstracje? Sponsorzy stają ponad prawem, decydując co jest niedozwolonym wspomaganiem, a co nie. Sytuacja niczym z naszym Trybunałem Konstytucyjnym.
Tak jak w poprzednim przypadku odium „koksu” nie padało na sponsorów, tak w tym ostatnim patrzę na zaangażowane strony jako na wspólników. A to już mi burzy sportowe wizje i ma znaczny wpływ na decyzję w sklepie, choć zdaję sobie sprawę, że to być może jest trochę dziecinne. Rower to rower, niezależnie kto na nim jeździ.
Ciekaw jestem jednak jak to wygląda u Was. Gdzie znajduje się próg obojętności wobec plagi dopingu? Czy skreślony zostaje zawodnik, firma, która go wspiera pomimo pozytywnych testów, cała dyscyplina, a może nie robi to już na nas żadnego wrażenia?
Zamiast napisów końcowych
1. Meldonium – organiczny związek chemiczny z grupy betain, lek stosowany w leczeniu niedokrwienia oraz rekonwalescencji po epizodach niedokrwiennych. Wykorzystywany jako środek podnoszący wydolność w sporcie wyczynowym. Ma budowę zbliżoną do karnityny i po wprowadzeniu do organizmu obniża jej stężenie wewnątrzkomórkowe. Od 1 stycznia 2016 roku zakazany przez Światową Agencję Antydopingową (WADA). (pl.wikipedia.org)
2. Maria Sharapowa przyznała, że melodonium przyjmowała od 2006 roku…
3. Młodszym czytelnikom przypomnę, że EPO również długo nie znajdowało się na liście środków zakazanych, a nawet kiedy tam się pojawiło w Szwajcarii można je było kupić na receptę w prawie każdej aptece. W tej samej Szwajcarii, w której tak wielu kolarzy miało swoje domy w trakcie sportowej kariery.
4. W lipcowo-sierpniowym numerze Biegania prawie cały dział triathlonowy poświęcamy Igrzyskom w Rio, znajdziecie tam również dość szokujące doniesienia o pladze dopingu w sportach wytrzymałościowych, gdzie podejrzewa się, że jeden na trzy medale w imprezach rangi mistrzostw świata lub igrzysk zdobyty został przy pomocy niedozwolonego wspomagania.
Marcin, Vireque? On się chyba od razu przyznał i popłakał w ramach skruchy 🙂
Co do meldonium i Pani Ochal. Nie wiemy ze 100 proc. pewnoscia ile ten lek faktycznie pozostaje w organizmie. Mozemy jednak zadac kilka ciekawych pytan. Pierwsze: dlaczego ona w ogole go brala? Jesli go brala jak sama pisze ze wzgledów zdrowotnych, to dlaczego nie napisze konkretnie jakich? Dlaczego nie wypowie sie jej lekarz na ten temat? Lek ten w Polsce byl niedostepny, wiec musialby byc to lekarz zza wschodniej granicy. Dalej, czy jest mozliwe by sportowiec wyczynowo uprawiajacy sport wytrzymalosciowy mogl go uprawiac majac klopoty z sercem czy ogolnie ukladem krwionosnym? Itd. Itp. Na koniec spytajmy: znacie jakiegos sportowca przylapanego na dopingu, ktory by sie od razu do tego przyznal i wykazal skruche, bo ja osobiscie nie przypominam sobie. Lance Stronglie potrzebowal do tego ponad dekady i trzeba bylo wyjatkowych srodkow, by to sie udalo….a i tak w jego skurche nikt nie uwierzyl, poza Oprą moze 🙂
Ja mysle ze najsmutniejsze jest to ze sporowiec na dopingu najbardziej uderza w dzieciaki i mlodziez. Ktos chce byc jak Lance Armstrong a tu nagle okazuje sie ze jego niezwykla sila pochodzi z 'niezwyklego’ zrodla, latwo wtedy powiedziec 'ee, w wyczynowym sporcie trzeba koksowac zeby wygrywac’ i zapal stygnie.
Dymam wszystkich koksiarzy (sorry za wyrażenie). Nie dam sobie odebrać przyjemności mojej amatorszczyzny i bycia „sportowcem kilkanaście godzin w tygodniu”. Co do sprzętu to tak jak Tobie, musi się podobać i dodatkowo być przystępny cenowo. Teraz już nie oszczędzam na jakości (komforcie, wygodzie itp.)
Przy wyborze marki, gdzieś w głowie siedzi ich „polityka” marketingu.Opaski z logo HEAD…nie kupię, nie mówiąc już o rakiecie, a NIKE…nigdy nic nie kupowałem.