Wyścig IRONMAN 70.3 Gdynia Ewa Komander zalicza do swoich ulubionych. Już jutro po raz piąty w karierze stanie na linii startu w tych zawodach. Zanim to nastąpi, chcemy zabrać Was w podróż do przeszłości. Zobaczmy, jak Polka radziła sobie na trasie w Gdyni w swoich dotychczasowych startach.
Był rok 2015, gdy Ewa Komander po raz pierwszy wystartowała w Gdyni. Wówczas zajęła 3. miejsce. Wyprzedziły ją tylko dwie zawodniczki Paulina Kotfica oraz zwyciężczyni Diana Riesler.
Rok później Komander zdołała wskoczyć o jeden stopień na podium wyżej. Niemka Riesler ponownie była całkowicie nieuchwytna dla Polek. Paulina Kotfica nie startowała, a silną konkurencję dla Komander stanowiły m.in. Aleksandra Jędrzejewska oraz Olga Kowalska.
ZOBACZ TEŻ: Przyjemne pływanie i mocny czołowy wiatr na trasie sprintu IRONMAN Gdynia
Pamiętne podium z 2018 roku
Kolejny raz Polka pojawiła się w Gdyni w 2018 roku. W tym wyścigu zajęła 3. miejsce, co samo w sobie dało jej wiele radości i tytuł mistrzyni Polski. Jednak ten wyścig, ten moment, kiedy dzieliła podium z reprezentantką Australii Mirindą Carfrae oraz ze zwyciężczynią wyścigu Danielą Ryf, która w Gdyni uzyskała kosmiczne 03:57:55, darzy największym sentymentem.
– Moim najlepszym wspomnieniem jest start w 2018 roku podczas Enea IRONMAN 70.3 Gdynia, gdzie zajęłam 3. miejsce i dzieliłam podium z rewelacyjną Danielą Ryf oraz Mirindą Carfrae – mówiła Ewa Komander w filmie nagranym w 2021 roku.
Wyświetl ten post na Instagramie
Ostatni raz na trasie gdyńskiego wyścigu widzieliśmy ją w 2020 roku. Z racji pandemii były to już zawody odbywające się w „nowej erze”. Dla Komander był to jedyny start w sezonie, który zakończył się zdobyciem 5. miejsca.
Izolacja w domu w Gironie
Skoro jesteśmy już przy nowej erze, najtrudniejsze chwile pandemii Ewa Komander spędziła w hiszpańskiej Gironie, gdzie od jakiegoś czasu mieszka. Dzięki mediom społecznościowym śledziliśmy jej walkę o normalność.
Mimo że nikomu nie było łatwo, w szczególności zawodowym sportowcom, którzy przez długi czas nie tylko nie mogli startować, a gdzieniegdzie mieli nawet problemy z trenowaniem, Komander pokazywała, jak w tej nowej sytuacji nie zwariować i jak w domowych warunkach podtrzymywać nawyki treningowe.
ZOBACZ TEŻ: Kilka dni sportowych emocji podczas Enea IRONMAN Gdynia
Gdy pandemia trochę odpuściła, gdy zniesiono restrykcje, wydawało się, że Ewa Komander szybko wróci do ścigania i zrealizuje swoje marzenie o starcie w MŚ na Konie. Niestety pojawił się kolejny poważny problem.
Walka o pozostanie w sporcie wyczynowym
Niewiele brakowało, aby w 2021 roku Ewa Komander całkowicie zrezygnowała z uprawiania triathlonu. Wpływ na taki stan rzeczy miała bardzo skomplikowana kontuzja Achillesa, której leczenie, jak się szybko okazało, wymagało przeprowadzenia kosztownej operacji. Koszt samego zabiegu to było kilkanaście tysięcy złotych. Do tego trzeba było jeszcze myśleć o dalszej rehabilitacji. Gdyby nie pomoc przyjaciółki, która zorganizowała społecznościową zbiórkę na wsparcie zawodniczki, prawdopodobnie nie oglądalibyśmy Ewy Komander na trasach kolejnych zawodów.
Na szczęście jest to historia z happy endem. Operacja została przeprowadzona we wrześniu 2021 roku i zakończyła się sukcesem. Przez kilka miesięcy Polka przechodziła rehabilitację i stopniowo wracała do treningów.
Wyświetl ten post na Instagramie
Szansa na nowe otwarcie w Gdyni
Od chwili zakończenia rehabilitacji Ewa Komander wystartowała w jednym wyścigu. Był to Alpe D’Huez L na dystansie: 2,2 km, 118 km, 20 km, w którym zajęła 7. miejsce.
Przed nią piąty start w IRONMAN 70.3 Gdynia. Sama zawodniczka mówi, że jest zdrowa, w pełni sił i jest gotowa na ściganie. Jesteśmy przekonani, że w niedzielne popołudnie wielu kibiców w Polsce będzie trzymało kciuki właśnie za Ewę Komander.
ZOBACZ TEŻ: IRONMAN 70.3 Gdynia – poznaliśmy listy startowe PRO
Wyświetl ten post na Instagramie