Niecałe dwa tygodnie zajęło trójce Polaków pokonanie blisko 1900 km trasy prowadzącej przez kirgiskie góry. Kubiński, Barczewski i Miszewski dotarli wczoraj do mety wymagającego Silk Road Mountain Race.
Niełatwo wyobrazić sobie jednoetapowy wyścig liczący kilkanaście setek kilometrów, na których uczestnicy muszą polegać wyłącznie na sobie i swoich umiejętnościach. Bez żadnego wsparcia, jadąc samemu lub w duecie, kolarze mają za zadanie przejechać około 1900 km, pokonać 37 000 m przewyższeń oraz „zaliczyć” po drodze trzy punkty kontrolne.
Czasu na pokonanie wymagającej i równie pięknej trasy nie ma zbyt wiele – odliczający czas wyścigu zegar zatrzyma się 27 sierpnia (wyzwanie rozpoczęło się o północy, z 12 na 13 sierpnia). Zawodnicy muszą zdążyć na after party zamykające „imprezę”, by z sukcesem ukończyć jazdę. Do tej pory podczas tegorocznej edycji wyścigu udało się to już 38 śmiałkom – w tym trójce Polaków.
Kubiński, Barczewski i Miszewski już na mecie
„Zasłużonym piwem lub nawet dwoma” (bo taką nagrodę przewidywał organizator) delektowali się już na mecie w Biszkeku, stolicy Kirgistanu, Jakub Kubiński, Marek Barczewski oraz Krzysztof Miszewski. Triathloniści byli jednymi z ponad setki śmiałków, którzy pojawili się na starcie w Osz, a następnie przejechali całą trasę prowadzącą przez górskie ścieżki, szuter, piaski i zapomniane radzieckie drogi prowadzące na finish.
Kubiński i Barczewski ścigali się w duecie. Cały dystans udało im się pokonać w dokładnie 11 dni, 15 godzin i 56 minut. Zajęli oni 27. miejsce open oraz 4. lokatę w rywalizacji par.
– 6 tygodni — tyle czasu minęło od mojego ślubu do wyjazdu do Kirgistanu. Tyle też czasu przeznaczyłem na trening do SRMR [Silk Road Mountain race]. Ekwipunek kupowaliśmy na miesiąc przed wyjazdem, a testowaliśmy tydzień przed. Mimo to udało się ukończyć zawody w całkiem niezłym stylu. 4. miejsce w parach to więcej niż mógłbym sobie wymarzyć przed startem.
Obecną edycję ukończy pewnie około 50% uczestników. Start w parze jest o tyle trudny, że istnieje podwójne ryzyko, że zawiedzie sprzęt lub zdrowie jednego z uczestników. Nas nie ominęły problemy zarówno zdrowotne jak i sprzętowe, ale wspólnymi siłami daliśmy radę!
Dzięki Kuba za te niespełna 12 trudnych dni. Cieszę się, że mogłem dzielić z Tobą to upodlenie psychiczne i fizyczne.
Dziękuję też wszystkim, którzy kibicowali i trzymali za nas kciuki. To wiele dla nas znaczyło. – Marek Barczewski.
Pochodzący z Bydgoszczy sportowcy pojawili się na mecie wczoraj (24 sierpnia) o godzinie 16:56. Niecałe 7 godzin po nich (o godzinie 22:27) do grupy finisherów dołączył kolejny Polak – Krzysztof Miszewski. W wyścigu uczestniczył on indywidualnie oraz ukończył go na 34. pozycji. Zajęło mu to 11 dni, 22 godziny i 27 minut.
Trudne warunki pokonują wielu uczestników
Co roku bardzo trudna kirgiska trasa, która przyciąga wielu ochotników, okazuje się zbyt dużym wyzwaniem dla części z nich. Muszą oni nie tylko pokonać długi, blisko 1900 km odcinek po górach, lecz także być gotowym na zmienne warunki atmosferyczne (odczuwalna temperatura od -15 do +35 stopni) oraz niespodziewane sytuacje losowe.
Zdarzało się, że w poprzednich edycjach wyścig ukończyło zaledwie 30% osób startujących. Samo dotarcie do mety więc jest już naprawdę sporym sukcesem. Do Biszkeku wciąż zmierza jeszcze prawie 50 uczestników. Z rywalizacji zrezygnowało do tej pory ponad 70 kolarzy. Wśród nich byli m.in. Marcin Kepka oraz Sonia i Ryszard Komenda.
Postęp pozostałych uczestników wciąż możecie śledzić na bieżąco na stronie srmr2022.maprogress.com.
ZOBACZ TEŻ: Lista PRO na Hawaje zamknięta! Kto wystartuje w Mistrzostwach Świata IRONMAN?