Nie wiadomo, w jakich okolicznościach do tego doszło, ale faktem jest to, że w trakcie zawodów triathlonowych Iwona Nowodworska niemal się utopiła. Zawodniczkę uratowano, ale wymaga ona stałej opieki medycznej i rehabilitacji. Jej historia wstrząsnęła Marcinem Kompą na tyle mocno, że postanowił pomóc w akcji zbierania środków na leczenie kobiety.
4 czerwca bieżącego roku Iwona Nowodworska wystąpiła w swoich pierwszych zawodach triathlonowych. To, że była debiutantką w tej dyscyplinie, nie oznaczało, że nie była odpowiednio przygotowana. Wręcz przeciwnie – z trzech triathlonowych dyscyplin właśnie pływanie było jej najmocniejszą stroną.
– Mama pływała bardzo dobrze wszystkimi stylami, a podczas treningów pokonywała średnio trzy kilometry. Etap pływacki miał być jej największym atutem, a do startu przygotowywała się nie tylko w basenie, lecz także w pobliskim jeziorze – mówił w wywiadzie dla Sportowych Faktów WP jej syn Dawid Nowodworski.
Nie wiadomo, co doprowadziło do tego tragicznego zdarzenia. To ciągle bada policja. Pewne jest to, że nieprzytomną, unoszącą się na wodzie zawodniczkę zauważono pod koniec odcinka pływackiego. Już na brzegu zaczęto ją reanimować. Dalsza walka o życie i zdrowie kobiety toczyła się już później na oddziale intensywnej terapii w szpitalu. Najpierw ustabilizowano funkcje życiowe zawodniczki, potem przeprowadzono badania, które wykazały duże uszkodzenie mózgu spowodowane jego niedotlenieniem.
Kilka miesięcy po wypadku Iwona Nowodworska niemal codziennie poddawana jest rehabilitacji. Jednodniowy koszt jej leczenia to wydatek rzędu 1.000 zł. Rodzina marzy o wysłaniu kobiety do specjalistycznego ośrodka na 10-miesięczny turnus rehabilitacyjny. Jednak koszt leczenia znacznie przekracza ich możliwości finansowe. Kilka tygodni temu syn zawodniczki utworzył zbiórkę społecznościową, która ma na celu sfinansowanie leczenia matki.
Zobaczył zbiórkę i postanowił pomóc
Zbiórkę zaczęło udostępniać coraz więcej ludzi. W końcu natrafił na nią Marcin Kompa – na tamten moment ktoś zupełnie obcy dla Iwony Nowodworskiej i jej rodziny. Historia wstrząsnęła nim na tyle, że postanowił zaangażować się w akcję pomocową.
– Jak przeczytałem o tym, co się wydarzyło, po prostu mnie to poruszyło. Strasznie przykro zrobiło mi się, gdy dowiedziałem się, że do tego niemal utonięcia doszło w trakcie pierwszego startu triathlonowego Iwony.
– Zbiórka już trwała. Gdy po raz pierwszy odwiedziłem jej stronę, to było tam ok. 45.000 zł. Były jakieś udostępnienia, ale widać było, że wpłaty trochę się zatrzymały, a kwota, którą trzeba zebrać na rehabilitację Iwony jest bardzo, bardzo duża. Wtedy doszedłem do wniosku, że może będę mógł jakoś pomóc w ożywieniu tej zbiórki.
Przez media społecznościowe Marcin Kompa skontaktował się z Dawidem Nowodworskim i wtedy wpadł na pomysł, że spróbuje zwiększyć zainteresowanie zbiórką, jeśli zrobi coś, co przyciągnie uwagę społeczności. Zdecydował się na 24-godzinną jazdę na trenażerze. Wcześniej uzyskał od rodziny Nowodworskich zgodę na przeprowadzenie takiej akcji.
– Mam świadomość – „niestety lub stety” – że akcjom charytatywnym potrzeba trochę rozgłosu, który można zyskać, robiąc jakieś „szalone” rzeczy. Trzeba zrobić coś, żeby ludzi zainteresować samym wyzwaniem, a w konsekwencji też tym, co się za nim kryje. Mi nie zależało w ogóle na kliknięciach w mój profil, tylko na udostępnianiu informacji o zbiórce. To się udało [obecnie na koncie zbiórki jest ponad 91.000 zł – przyp. red] Bardzo się cieszę, że ta inicjatywa zyskała drugie życie.
Dzień próby ze wsparciem mentalnym wyjątkowego mentora
Akcja rozpoczęła się 1 października o godz. 06:00 i trwała 24-godziny. Zapytany o to, co było najtrudniejsze w tym wyzwaniu, Kompa odpowiedział, że żywienie.
– Do pewnego momentu wszystko było w porządku. Wszystkie problemy rozpoczęły się ok. 18. godziny jazdy – mówi zawodnik. Pojawiły się bóle brzucha, przez co support musiał wmuszać w niego jedzenie. Dały o sobie też znać dolegliwości mięśniowe oraz bóle w kolanach. Jeśli chodzi o sam wysiłek fizyczny, pojawiło się też zmęczenie, ale nie na tyle duże, żeby przerwać próbę. – Nie kręciło mi się w głowie. Czułem się dobrze. Nie byłem odwodniony. Można było dalej jechać i to „dokręcić”.
Wyświetl ten post na Instagramie
Nie wszyscy wiedzą, że w czasie wyzwania Marcin miał mentalne wparcie od Adriana Kostery. Na kilka dni przed rozpoczęciem jazdy Kompa skontaktował się z ultratriathlonistą i uzyskał od niego wiele cennych rad.
– Adrian Kostera bardzo mi pomógł jeszcze przed akcją pod względem mentalnym. Otrzymałem od niego również inne cenne rady i wskazówki. Od niego wyszedł pomysł ze zmianą butów rowerowych z blokami na biegowe, żeby odrobinę zmienić ruch nogi. On to wcześniej testował na jazdach i na dłuższych sesjach na trenażerze.
– Oprócz wsparcia przed 24-godzinnm Zwiftem Adrian również udostępniał – za co mu już bardzo dziękowałem – informacje dotyczące zbiórki. Jego zasięgi bardzo pomogły „lajwowi” i samej zbiórce. W trakcie mojej próby Adrian pisał do mnie, pytał, jak mi idzie, jak wygląda sytuacja. Myśl o tym, że mam jego wsparcie, że on myśli o tej mojej próbie, to było bardzo, bardzo pomocne.
Dziękujemy za rozmowę i gratulujemy wspaniałej postawy.