Już jutro profesjonalistki wystartują w rywalizacji o tytuł mistrzyni świata. Na dużym luzie podchodzi do rywalizacji mistrzyni Lucy Charles. Tymczasem Sam Long, który nie pojawił się tym razem na Konie, zapowiada „bombową” rywalizację o tytuł w St. George.
ZOBACZ TEŻ: W jakich piankach wystartują faworyci do zwycięstwa w St. George?
Tylko dwie profesjonalistki, które ukończyły tegoroczną Konę, będą jutro ścigały się w St. George. Mowa Lucy Charles oraz Kelly Fillnow.
Charles jest zdecydowaną faworytką rywalizacji PRO. Broni tytułu na dystansie 70.3 i ma za sobą inspirujący powrót po kontuzji. Zdobyła tytuł mistrzyni World Triathlon w Samorin, zajęła 3. miejsce w PTO US Open i zdobyła kolejne wicemistrzostwo na Hawajach. Aktualna mistrzyni świata 70.3 jest w dobrym humorze przed wyścigiem.
– Już poza dobrą zabawą na śniegu, teraz pełne koncentracja przed piątkowymi mistrzostwami 70.3. Jestem naprawdę zadowolona z tego, jak przebiegała moja regeneracja po MŚ na pełnym dystansie – napisała na Instagramie.
Wyświetl ten post na Instagramie
Jedną z pretendentek do tytułu będzie Holly Lawrence. Amerykanka napisała parę dni temu, że bardzo mocno trenuje w zakresie odżywania w czasie zawodów.
– Tak szczerze, to wydawało mi się, że nie muszą tego robić, bo moje jelita sporo wytrzymują i myślałam, że to po prostu niepotrzebne, aby podczas sesji brać tyle węglowodanów. Cieszę się jednak, że to zrobiłam. Teraz wydaje mi się to zdecydowanie bardziej naturalne, jeżeli chodzi o czas oraz częstotliwość ich przyjmowania.
Wyświetl ten post na Instagramie
O tytuł powalczy też Paula Findlay. Kanadyjka pisała ostatnio, że jest zadowolona z tego, że ma sobą rok w zdrowiu i bez kontuzji.
– Wchodzę w ten późno październikowy wyścig w zdrowiu, po całorocznym bieganiu bez problemów. O nic więcej nie mogę prosić – napisała zawodniczka.
Wyświetl ten post na Instagramie
Sam Long obiecuje walkę!
Pośród mężczyzn jednym z faworytów będzie zdecydowanie Sam Long. Amerykanin opuścił tym razem zawody w Konie, aby lepiej przygotować się do 70.3. Parę dni temu zamieścił w mediach społecznościowych ciekawe podsumowanie, które doskonale pokazuje, jaką drogę przeszedł w ciągu 10 lat.
– Dziesięć lat temu zacząłem mówić Yo Yo Yo i grałem wtedy jeszcze w futbol. Osiem lat temu wystąpiłem w pierwszym triathlonie. Cztery lata temu skończyłem szkołę i zawarłem umowę z tatą, że będę utrzymywał się z tego sportu do 25 roku lub pójdę do normalnej pracy (…). Dwa lata temu, kiedy uderzył koronawirus, myślałem o pracy biurowej, ale wtedy dostałem dziką kartę w Daytona. Pod koniec roku pomyślałem, że mogę być PRO. W zeszłym roku zająłem 2. miejsce w MŚ i na dobre zadomowiłem się w tym sporcie jako profesjonalista – napisał Long.
Teraz Long zapowiada „bombową” rywalizację o tytuł.
Wyświetl ten post na Instagramie
Tymczasem u Norwegów pełen spokój. Kristian Blummenfelt i Gustav Iden trenują przed wyścigiem. Mistrzowie są w doskonałym humorze. Czy „Norweska szkoła” znów da o sobie znać?
Wyświetl ten post na Instagramie