– Adam leży w szpitalu i jest w stanie śpiączki farmakologicznej – poinformowała partnerka triathlonisty. Do wypadku doszło podczas treningu kolarskiego w hiszpańskiej Denii.
ZOBACZ TEŻ: Krystian Ślęzak: “Chcę walczyć, bo mam dla kogo żyć!”. Każdy może pomóc
„Kciuków jeszcze nie puszczajcie, musicie je mocno trzymać!”
Adam Turowiec od prawie 25 lat czynnie uprawia triathlon. Na swoim koncie ma dwa medale mistrzostw Polski. Jak mówi o sobie: z pełną premedytacją stara się zarażać swoją pasją do aktywności i świadomego odżywiania.
Z Hiszpanii, w której Adam organizował obozy treningowe, dotarły przykre informacje. Partnerka Adama, Basia Borowiecka, poinformowała, że w środę 19 kwietnia, podczas treningu kolarskiego mężczyzna uległ wypadkowi i trafił do szpitala na oddział intensywnej terapii w hiszpańskiej Denii. Konieczne było wprowadzenie Adama w stan śpiączki farmakologicznej, co pomaga w szybszej regeneracji jego mózgu.
Na temat samego zdarzenia wiadomo niewiele. Jak ustaliła Akademia Triathlonu w rozmowie z Basią Borowiecką: „w zdarzeniu brało udział auto, a kierowca zatrzymał się, wezwał służby i udzielił pomocy”.
– Dziękuję Wam – znajomym, przyjaciołom, za to, że tak bardzo zaangażowaliście się w pomoc, w ustaleniu co tak naprawdę się stało. Już jesteśmy kilka informacji do przodu, ale musimy je potwierdzić – mówiła w mediach społecznościowych Basia Borowiecka.
Kobieta kilka godzin później, poinformowała, że odwiedziła partnera w szpitalu. Adam dalej znajduje się w śpiączce. Zajmują się nim lekarze – Polacy, którzy sami są triathlonistami.
– Adam jest pod bardzo dobrą opieką. Obrażenia na obwodzie nie są duże. Uderzył głową, dlatego musi być w śpiączce, żeby mózg się szybciej i efektywnej regenerował – powiedziała partnerka Adama Turowca w rozmowie z Akademią Triathlonu.
Zgodnie z apelem Basi, trzymamy mocno kciuki i cierpliwie czekamy na dalsze, pozytywne informacje.
