W ubiegłym roku jako debiutant na dystansie Ironmana sięgnął po tytuł mistrza Polski. Czy w tegoroczne edycji Castle Triathlon Malbork Jacek Tyczyński ponownie stanie na najwyższym stopniu podium?
ZOBACZ TEŻ: Rycerze-triathloniści oblężą Malbork! Kto sięgnie po najwyższe honory?
Nikodem Klata: Na początku lipca wróciłeś do ścigania po kontuzji. Jak sam mówisz, Malbork będzie testem tego, czy udało się wrócić do formy. Jak wygląda Twoje nastawienie przed tym wyścigiem?
Jacek Tyczyński: Niewiadomych jest sporo. Od zeszłorocznego Malborka wystartowałem tylko raz kontrolnie na ćwiartce. Cel, jakim jest obrona tytułu, wydaje się trudny, ale i motywujący. To mi się podoba i dlatego zdecydowałem się na ten start.
Jestem dobrze nastawiony, skoncentrowany na tym, co i jak chce zrobić. Podoba mi się to, że w tym roku na starcie pojawi się wielu mocnych zawodników i wydaje się, że jeszcze bardziej podniesie to prestiż tego tytułu.
NK: „Kontuzja to nie tylko fizyczny uraz, to wątpliwości, poczucie straty i porażki” – pisałeś jeszcze w czerwcu. Mentalnie wróciłeś już „do formy”?
JT: Wydaje mi się, że każdy przechodzi podobny proces, kiedy dzieje się coś takiego i przepadają starty. Dużo pracy włożyłem w przygotowania do majowego Ironmana i tak naprawdę kontuzja, którą odniosłem, zdarzyła się na ostatniej prostej przed wyścigiem.
Nie jest to łatwa perspektywa, ale czuję się dziś dobrze, fizycznie i mentalnie. Mam ochotę na rywalizację. Mam też przekonanie, że prowadzę szczęśliwe i satysfakcjonujące życie poza treningiem. To bardzo pomaga i nie narzekałem na nudę w tym czasie.
NK: Jak sam napisałeś, Malbork 2022 był najlepszym wyścigiem w Twoim życiu. W tym roku chcesz zaprezentować się jeszcze lepiej. Jakie są Twoje założenia na ten start?
JT: Malbork rok temu był wyścigiem w dużej mierze „na solo”. Stawka po pływaniu mocno się rozciągnęła i mało było interakcji między zawodnikami. W tym roku poziom będzie bardziej wyrównany, i myślę, że o tytuł trzeba będzie walczyć do samego końca. Żeby wygrać, najprawdopodobniej będzie trzeba poprawić czas sprzed roku. Dużo zależy, jak ułoży się wyścig i jak będą wyglądały różnice po pływaniu…
Po zeszłorocznym doświadczeniu wiem, że stać mnie na bardzo dobry wynik nawet jakbym miał ciągnąć ten wyścig solo od początku do końca. Jeśli wyścig ułoży się dobrze i będzie więcej okazji do jazdy w legalnym draftingu, to na pewno pomoże poprawić rezultat.
Triathlon ma to do siebie, że wygrywa się bieganiem i tutaj nastawiam się na poprawę swojego międzyczasu. Na pewno będzie to trudne, przez długi okres bez biegania w ostatnich miesiącach, ale zrobiłem wszystko, żeby podjąć się tego wyzwania.
NK: W Malborku do walki o przejęcie Twojego tytułu staną inni rycerze. Rywalizacji, z którym z nich nie możesz doczekać się najbardziej?
JT: Nie wiem, czy jest jeden rywal, o którym myślę w tym kontekście. W polskim PRO światku wszyscy znamy się dość dobrze. Każdy wie mniej więcej, kto ma jakie słabe i mocne strony. Poza tym naprawdę życzę dobrze każdemu z chłopaków na linii startu. Z większością miałem okazję trenować na obozach, wyjazdach, z częścią ścigam się ponad 10 lat.
Cieszę się, że będziemy rywalizować w takim gronie i na pewno będzie to atrakcyjne dla kibiców i widowiskowe. Na starcie każdy ma takie same szanse. Życzę sobie i innym, aby pech nie miał tutaj nic do gadania i zadecydowała sportowa, uczciwa rywalizacja.
ZOBACZ TEŻ: Tomasz Marcinek: „W Malborku walkę będę toczył sam z sobą”
NK: W tym roku rycerz Tyczyński wystartuje w zawodach w Malborku pod własnym herbem Tyczyński Triathlon. Prowadzenie zawodników pod własnym nazwiskiem to dodatkowa motywacja do tego, żebyś Ty sam w startach prezentował się jeszcze lepiej?
JT: Myślę, że oddzielam dziś te dwa światy dość mocno, a moja marka trenerska broni się na wielu polach niezależnie od osiąganych przeze mnie wyników sportowych. Zresztą mój pogląd o tym, że poznałem wielu dobrych trenerów bez przeszłości sportowej, jak i wielu kiepskich trenerów będących w sporcie całe życie, już publicznie wybrzmiał kilka razy.
Dzień po zeszłorocznym Malborku nie byłem ani trochę lepszym trenerem niż dzień przed zdobyciem tytułu. Dziś raczej z dumą patrzę na to, co osiągamy z zawodnikami i zawodniczkami. Zresztą właśnie w Malborku wystartuje Martyna Młynarczyk, z którą współpracuję. W zeszłym roku na pełnym dystansie zadebiutowała z wynikiem 9h46′ i będzie jedną z poważnych kandydatek do medalu, co będzie bardzo ekscytujące.
NK: W Malborku zaliczyłeś swój debiut na pełnym dystansie. Teraz znasz już specyfikę trasy, masz większe doświadczenie. Co Twoim zdaniem będzie kluczowe w walce o najwyższe miejsce?
JT: Trasa w Malborku jest dość szybka i sprzyja jeździe w grupie. Tak jak wspomniałem wcześniej, jeśli ktoś będzie w stanie złapać 2-3 osoby, które w obrębie legalnej współpracy będą się napędzały na tym etapie wyścigu, myślę, że da to duży zysk.
W Polsce mam wrażenie, że rzadko się o tym dyskutuje i wspomina, zapewne przez strach o bycie posądzonym o próbę oszustwa, ale fakt jest taki, że we współczesnym triathlonie, patrząc na osiąganie czołowych lokat, jest to najważniejszy element rywalizacji i widać to w wyścigach zagranicznych, gdzie na płaskich trasach te grupy po pływaniu są bardzo duże.