W zeszłym roku Taylor Knibb zdobyła drugie mistrzostwo świata. W tym chce skoncentrować się igrzyskach olimpijskich. – Wrócę do IRONMANA, ale nie w tym roku. Przyznaję, że nie byłam całkowicie przygotowana do Kony – wyjaśnia.
ZOBACZ TEŻ: Mocna lista startowa pierwszego wyścigu IRONMAN Pro Series. Long, Lange, Sanders i Skipper w walce o punkty
W poprzednim sezonie Taylor Knibb drugi raz z rzędu zwyciężyła w mistrzostwach świata IRONMAN na połówce. Wygrała też PTO US Open. Ten sezon będzie jednak inny. Mistrzyni rozpocznie od połówki, ale później chce skoncentrować się na igrzyskach olimpijskich. Ma też nowego trenera.
Lista priorytetów to pomysł trenera
Tayor Knibb w nowy rok weszła z nowym trenerem. Zmieniła mental, bo nie zamierza już startować bez odpowiedniego przygotowania, jak miało to miejsce w Konie. Trener od razu zasugerował, że powinna zrobić listę priorytetów na sezon. Głównym celem jest olimpijskie ściganie w Paryżu i wokół tego buduje resztę planów.
Dlatego też zawodniczka początkowo planowała start w Abu Dhabi zamiast w T100 Miami. Trener zasugerował, że powinna więcej odpoczywać w przypadku dłuższych podróży. Ściganie w Zjednoczonych Emiratach Arabskich zostało odwołane, ale plan pozostaje niezmienny.
– Gdzieś pośrodku tego zamieszania zamierzam w kwietniu wystartować na połówce IRONMAN w Oceanside. Chcę zweryfikować tym samym kwalifikację na MŚ w Taupo w Nowej Zelandii. Mam na to czas to 30 czerwca, a więc kwiecień wydawał się najmniej problematyczny. Mój trening jest jednak całkowicie inny od tego, który robiłam w przyszłości. Znów koncentruję się na krótszych dystansach. Powracam do korzeni – mówi dla Treka.
Oznacza to też, że Knibb nie wystartuje w Nicei. Trener uznał, że start na pełnym dystansie niecałe 2 miesiące po igrzyskach nie jest dobrym pomysłem.
– Taka szczerość i współpraca z kimś, kto rozumie, co chcesz zrobić i może powiedzieć „Wiesz co, taki start jednak nie pasuje”, działa bardzo odprężająco. Nie muszę już myśleć, czy powinnam to robić, czy nie powinnam – wyjaśnia.
Zrobiła krok w tył
Srebrna medalistka igrzysk w Tokio mówi, że nie ma konkretnie ulubionego dystansu. Dzisiaj ceni 100 kilometrów, na których ścigają się zawodnicy T100, ale za kilka lat może to być IRONMAN. Podobnie jest z przygotowaniami do Paryża. Zdecydowanie preferuje dystans olimpijski, ale właśnie sprint może uwidocznić jej słabości. Z tymi trzeba sobie poradzić przed najważniejszym wyścigiem.
Tutaj również widoczna jest zmiana mentalu. Knibb przyznaje, że jeszcze w zeszłym roku myślała „dwa wyścigi na sprincie i koniec”. Teraz zrobiła krok w tył, aby ponownie znaleźć motywację i ekscytację. Nie myśli o startach, jak o czymś, co „niestety musi zrobić”, ale chce zrobić.
– Właśnie ta ekscytacja mi pomaga. Również ściganie na różnych dystansach. Po prostu nie jest to nudne. Zdaję sobie sprawę, że zrobię to jeszcze tylko kilka razy. Nie muszę, jeśli nie chcę. Stąd wdzięczność, jeśli masz okazję na wykazanie się.
Być może właśnie ta ekscytacja będzie kluczem do dobrego występu w Paryżu. Podczas poprzednich igrzysk nie mogła nawet chłonąć całej atmosfery, bo w głowie miała głównie egzaminy na uczelni. Teraz nie czuje się znudzona całym cyklem olimpijskim. Nie zawsze mogła startować. Miała sporo przerw. Nie może się doczekać Paryża. Najważniejsze, aby tę ekscytację przekuć na dobry występ podczas wyścigu 31 lipca.