Kiedy Sam Laidlow zaczął startować na długim dystansie, wygrane i dobre wyniki stały się jego obsesją. Teraz też celuje w najwyższe miejsce na podium, ale zrozumiał, że jednym z elementów sukcesu jest odpowiednia równowaga w życiu. Co ma na myśli?
ZOBACZ TEŻ: Wojciech Kopyciński: „Ten start był misją skazaną na porażkę. Teraz przekonuję się do długich dystansów”
Sam Laidlow został w 2023 roku mistrzem świata na długim dystansie. Wygrał w Nicei, ale jego największym marzeniem pozostaje triumf w Konie. Co musi zrobić, aby zrealizować ten cel?
Nie mógłby trenować niczym… buddyjski mnich
W rozmowie ze Swiss InSide Laidlow powiedział, że sposobem na radzenie sobie w sporcie (i życiu) jest regularność i radość z jego uprawiania. Żeby cieszyć się sportem, potrzeba równowagi. Dlatego też nie wyobraża sobie, że mógłby przed najważniejszą imprezą roku udać się w miejsce odosobnienia, gdzie trenowałby w ciszy przez kilka miesięcy. Nawet gdyby później został mistrzem świata, to wyobraża sobie, że całkowicie się wypali i „wypadnie na trzy lata”.
Gdy Francuz zaczął startować na dystansie Ironman, „chciał mieć i robić wszystko”. Miał restrykcyjną dietę, przesadnie dbał o sen, bardzo mocno trenował i „nie był zbyt sympatycznym gościem”. Musiał więc odnaleźć odpowiednią równowagę.
– Chciałem wtedy pokazać wszystkim, jak mocno i jak dużo trenuję. Nie byłem wtedy wcale szczęśliwy. Startowałem sfrustrowany. Po jakimś czasie zrozumiałem, że ja jestem bardzo uprzywilejowany będąc zdrowym triathlonistą, który ma rodzinę i zarabia na sporcie.
Zawodnik dodaje, że nie doceniał tego, że triathlon profesjonalny jest poniekąd „idealnym sportem”. Każdy zawodnik jest praktycznie własnym szefem – nikt nie mówi mu, gdzie i kiedy ma startować. Tak, jak przykładowo zawodnikom profesjonalnego kolarstwa czy Formuły 1, których przez „250 dni w roku wiąże kontrakt”.
Ważne wsparcie rodziny
Jednym z nieodłącznych elementów równowagi życiowej jest rodzina. W przypadku Laidlowa stanowi ona ogromne wsparcie. Dodatkowo tata jest jego trenerem. Mistrz świata mówi, że nie zawsze wyglądało to tak idealnie, jak na obrazkach. Tutaj też konieczna była praca.
– Kiedy przeprowadziłem się ponownie do rodziców, mając 18 lat, musiałem przekonać ich, że projekt zdobycia mistrzostwa świata ma sens i że mogę żyć ze sportu. Tata zaczął mnie trenować i teraz cały czas robimy powolne postępy.
Laidlow mówi, że rodzina będąca tak blisko niego sprawia, że kiedy odnosi sukcesy, wspólna radość jest niesamowita. Jednocześnie trudno jest mu przeżywać porażki. Kiedy dostał dyskwalifikację w IRONMAN Vitoria Gasteiz to rodzina przeżyła to zdecydowanie gorzej niż on sam. On następnego dnia czuł się całkiem dobrze, a wiedział, że nie zrobił również żadnego błędu.
– Moim marzeniem zawsze jest taki idealny obrazek, który mam w głowie. Jestem w Konie na linii mety z całą rodziną. Wszyscy trzymamy taśmę wspólnie – moi rodzice i brat. Właśnie do tego zamierzam dążyć – mówi.
Ty oszczędzasz, my tworzymy!
Akademia Triathlonu działa bez stałych sponsorów – wspierasz nas, używając kodu „akademiatriathlonu”. To dzięki Tobie możemy popularyzować i rozwijać triathlon w Polsce oraz tworzyć kolejne angażujące treści!
ZOBACZ TEŻ: Lista wzystkich zniżek na sprzęt treningowy, odżywki, suplementy, diety, plany treningowe i więcej