Ekstremalne warunki, nieprzewidywalna afrykańska pogoda i etapy, które mają po 100 kilometrów oraz 3.000 metrów przewyższeń. Oto Cape Epic – prestiżowa etapówka MTB. W tej edycji startują polscy triathloniści.
ZOBACZ TEŻ: Recordowa Dziesiątka 2025: Kamil Kulik w top 10 z mocnym wynikiem!
„Ten wyścig rozgrywa się w miejscu, gdzie wszystko może się zdarzyć: w Afryce”. Właśnie tam, a dokładnie w RPA, rozpoczęła się kolejna (już 21.) edycja jednego z najtrudniejszych wyścigów MTB – Cape Epic. W tegorocznej edycji mamy triathlonistów, których czeka ponad 600 kilometrów tras i 16,5 km przewyższeń.
Piach, kurz i setki kilometrów
Cape Epic to coroczny etapowy wyścig MTB, którego pomysłodawcą jest Kevin Vermaak. Odbywa się w Republice Południowej Afryki od 2004 roku i zyskał w tym czasie status legendarnego. Trwa osiem dni i podzielony jest na siedem etapów. Zawodnicy startują w parach i muszą cały czas jechać blisko siebie – maksymalna różnica między nimi może wynosić dwie minuty.
Wydarzenie przyciąga setki zainteresowanych. Co roku startuje kilkaset drużyn. W wyścigu uczestniczą elitarni zawodnicy MTB, a także tysiące amatorów z całego świata. Zwycięzcami w przeszłości byli między innymi Nino Schurter, Karl Platt i Annika Langvad.
Wyścig odbywa się w Prowincji Przylądkowej Zachodniej. Trasa zmienia się co roku, aby zapewnić odpowiednie wyzwanie. Prowadzi przez wymagające tereny MTB – od lasów i winnic, przez pustynne szlaki aż do wysokich gór. To wszystko przy zmiennych warunkach pogodowych.
– Cape Epic jest nieprzewidywalny. W Południowej Afryce jednego dnia jest skwar, a następnego super wietrznie lub deszczowo, więc musisz być gotowy na wszystko – opowiadał kilka lat temu Schurter. Trzykrotny mistrz olimpijski doskonale wie, co mówi – wygrał wyścig dwa razy. Ma też na koncie jedenaście zwycięstw etapowych.

Zainspirowani Sebastianem Kienle
W rozmowie dla podcastu Kuflikowski & Górnicki Michał Kosmowski mówił, że pierwszy raz o wyścigu dowiedział się, kiedy zobaczył, że wystartował w nim Sebastian Kienle. W ten sposób wydarzenie trafiło na jego „bucket list”. Przypadkowo okazało się, że na takiej samej liście ma go również Igor Szlaski.
– Dla mnie w pierwszym odczuciu było to mega wyzwanie. Jeździmy na rowerach od dziesięciu lat. Mnie się wydawał ten wyścig czymś innym. Coś takiego bardzo spektakularnego. Bardzo trudnego. Coś, czym można wyjść po strefę komfortu – mówi Szlaski.
Kosmowski przed wyjazdem do RPA wziął jeszcze udział w Andalucia Bike Race – etapowym wyścigu MTB. Był to dla niego debiut w takiej rywalizacji. Już po pierwszym etapie pisał, że „nauczył się więcej niż w 1,5 miesiąca treningu”. W relacjach podkreślał, że wyścig był „testem wytrzymałości i charakteru”, który odpowiednio nastawił go właśnie na Cape Epic. Wiedział, że wraz ze Szlaskim decydują się na niezwykle trudną przeprawę.
– Wiem, że będzie ciężko. Wiem, że przyjdą momenty zwątpienia. Ale właśnie w takich chwilach odkrywamy, kim naprawdę jesteśmy. Kocham wyzwania, a to będzie największe z dotychczasowych. Każdy etap to nowa lekcja, nowa historia i kolejny krok poza strefę komfortu – pisał Szlaski przed startem.

Zmagania triathlonistów można śledzić na stronie Cape Epic (lub aplikacji mobilnej). Przedwczoraj przejechali prolog, a wczoraj 1. etap – Meerendal Wine Estate (92 km – 2.750 metrów przewyższeń). Relację z wyścigu możesz codziennie śledzić na YouTube. Jak wyglądał 1. etap?
Wyścig Cape Epic nazywany jest czasem „Tour de France kolarstwa górskiego”. Już za niecałe dwa miesiące (11 maja) amatorzy z całego kraju wystartują w wyścigu najbardziej prestiżowych wyścigów kolarskich na świecie – L’Étape by Tour de France!
ZOBACZ TEŻ: Weź udział w pierwszym Tour de France dla amatorów w Polsce!
Ty oszczędzasz, my tworzymy!
Akademia Triathlonu działa bez stałych sponsorów – wspierasz nas, używając kodu „akademiatriathlonu”. To dzięki Tobie możemy popularyzować i rozwijać triathlon w Polsce oraz tworzyć kolejne angażujące treści!
ZOBACZ TEŻ: Lista wszystkich zniżek na sprzęt treningowy, odżywki, suplementy, diety, plany treningowe i więcej