„Jeśli nie będę w stanie dać z siebie 100% – odpuszczę”. Artur Czerwiec o MŚ Abu Dhabi

Jakiś czas temu zrealizował jedno ze swoich największych sportowych marzeń – start na Mistrzostwach Świata IRONMAN Kona. Jak sam przyznaje, dość szybko przychodzi mu wyznaczanie nowych celów. Kolejnym z nich miały być Mistrzostwa Świata w Abu Dhabi. Występ stanął jednak pod znakiem zapytania. 

ZOBACZ TEŻ: Wyścig pod wieloma znakami zapytania. Ola Korulczyk o MŚ Adu Dhabi

Artur Czerwiec – zawodnik Iron Dragon Team z Zabierzowa, startujący w kategorii age-group, trener pływania, organizator Iron Dragon Triathlon. W Adbu Dhabi chciał walczyć o miejsce w czołówce. Plany może pokrzyżować jednak kontuzja biodra. Czy dwa tygodnie wystarczą, aby wrócił do ścigania?

Nikodem Klata: Pisząc do Ciebie, byłem nastawiony na rozmowę o medalach i ściganiu się o najwyższe lokaty. Dostałem niestety smutną wiadomość, że wyjazd stoi pod znakiem zapytania, ponieważ walczysz z kontuzją. Co się stało? 

Artur Czerwiec: Problemy z biodrem. Przeciążeniowa sprawa. Ganiam teraz od lekarza do lekarza, bo próbujemy ustalić drogę leczenia. Pojawiły się jakieś zwyrodnienia. Lata młodości spędziłem na piłce nożnej i więzadła krzyżowe oberwały. Lewa noga jest troszkę krótsza niż prawa. Biodro przejmuje na siebie większą odpowiedzialność za ruch i tak się to wcześniej czy później kończy. Postawiłem sobie za cel w przyszłym roku się podreperować, ale teraz wyszła grubsza sprawa, więc walczę.

NK: Od kilku lat mocno trenowałeś do realizacji swojego marzenia jakim były Hawaje. Myślisz, że kontuzja może wynikać z dużych obciążeń treningowych przed tym startem?

AC: Stawianie sobie ambitnych celów, nie da się ukryć, jest powiązane z ambitnymi treningami. Czasami te treningi są, z naszym trybem życia, skrajnie wyczerpujące. Z regeneracją dla osób pracujących, mających rodzinę, trenujących jest różnie. Myślę, że na pewno miało to jakiś wpływ. Z perspektywy czasu widzę, że mój plan nie był najrozsądniej zorganizowany – bezpośrednio po wyścigu w Gdyni Hawaje. Ta kontuzja bardziej się uwidoczniła, jeżeli chodzi o ból i dyskomfort. Jak to się mówi: Polak mądry po szkodzie. Niestety tak to się złożyło. Teraz pewnie bym to zorganizował inaczej. 

NK: W jednym z wywiadów przed startem na Hawajach mówiłeś, żeby życzyć Ci zdrowia. Czułeś już wtedy, że coś jest nie tak?

AC: Tak, to już od dłuższego czasu… Ja jestem osobą, która umie trenować i startować z bólem. Dopiero, jeśli faktycznie nie jestem w stanie czegoś zrobić, to jest to dla mnie sygnał, że trzeba udać się do lekarza. Tego typu sytuacja pojawiła się już po Hawajach, na treningach wprowadzających do olimpijki w Abu Dhabi. Musiałem zejść z treningów biegowych dwa razy i to już zasygnalizowało mi, że coś jest nie tak. Chciałem jeszcze ten sezon dokończyć i dopiero później zadbać o siebie mocniej, ale te treningi dały mi do myślenia i postanowiłem nie czekać. 

Ja oczywiście przy tym biodrze cały czas coś robiłem, dbałem, chodziłem do fizjoterapeuty, ćwiczyłem, ale ten ból się nawarstwiał. Raz był bardziej dokuczliwy, raz mniej. Seria badań rentgeny, wizyty u jednego, drugiego, trzeciego lekarza. Przyspieszyłem ten proces naprawczy. Teraz jest dobrze i mógłbym wystartować, natomiast trening biegowy kuleje i cały czas się zastanawiam czy jest sens jechać. Jeszcze nie podjąłem decyzji.

Artur Czerwiec

NK: Jak kontuzja wpłynie na przygotowania? Do startu zostały niecałe dwa tygodnie, czy w tak krótkim czasie zdążysz się zregenerować? 

AC: Regeneruję się już. Jestem po badaniach okresowych. Krew jest w normie, wszystko jest dobrze. Mentalnie też nie mam problemu. Jestem osobą dość odporną psychicznie. Dla mnie nawet najmniejszy cel jest wyzwaniem i start w Abu Dhabi był kolejnym motorem, aby psychologicznie podejść do treningów. Pływać mogę, jeździć na rowerze też. Biegowo byłem na dwóch jednostkach, bardzo spokojnych i daję radę, natomiast obawiam się jeszcze wejścia w intensywność, bo z tyłu głowy jest ten ból biodra. 

NK: W jednym z wywiadów przyznałeś, że liczysz na udany start w Abu Dhabi. Powiedziałeś wtedy: „ Chyba załatwię sprawę medalu już w tym roku”. Celem było stanięcie na podium MŚ? 

AC: Oczywiście z przymrużeniem oka, bo to by było bardzo nieskromne. Mam kolegę, który od dłuższego czasu dość poważnie trenuje kolarstwo i zawsze jak gdzieś startujemy, to sobie mówimy, że medale rozdane i to kwestia formalności. Zawsze się z tego śmiejemy, bo później jak udaje się coś przywieźć, to jest „a nie mówiłem ci?”. Więc to tak pół żartem, pół serio, doceniając to, że klasa i poziom innych zawodników będzie wysoki. Jednak nie ukrywam też, że jest to mój koronny dystans i czuję się na nim dobrze. Zawsze jadę, startuję, walczę i próbuję ugrać coś dla siebie. 

NK: Jeśli okaże się, że możesz wystartować, ale kontuzja nie pozwoli walczyć o wysokie miejsca, pojedziesz tam dla samej przygody i rozrywki?

AC: Nie pojadę. Jeśli będę wiedział, że nie będę w stanie dać z siebie 100% i nie pobiegnę na miarę swoich możliwości, to odpuszczę. Nie należy to do mojego sposobu zabawy w sport i startowania na zawodach. 

NK: Mistrzostwa Świata staną się wtedy kolejnym celem, który będziesz chciał  zrealizować? 

AC: Na pewno kolejnym celem będzie wyjście z kontuzji, to po pierwsze. Później będę się starał wrócić do ścigania i stawiać sobie kolejne cele. Mistrzostwa świata na dystansie olimpijskim, czy powrót na Hawaje – bardzo bym tego chciał i jeśli tylko dolegliwość pozwoli, na pewno wrócę. 

Artur Czerwiec NK: Jak sam przyznajesz, wolisz dłuższe dystanse. Trenerzy mówią, że masz predyspozycje do krótkich. …

AC: Mam predyspozycje do tych krótszych dystansów, gdzie wiekszą rolę odgrywa pływanie, ale mnie bardziej kręcą długie wyścigi. Tak sobie układam przyszłość sportowca-amatora, że chciałbym startować na dłuższych dystansach, bo sprawiają mi większą przyjemność. Trening jest bardziej tolerancyjny, bo lubię długo trenować. 

NK: Potencjalny sukces w Abu Dhabi mógłby zmienić Twoje podejście do wyboru dystansów? 

AC: Trudno zmienić takie nastawienie. Sukces to za dużo powiedzie, bo tak naprawdę to jest zabawa w sport i możliwość rywalizacji, która napędza do treningów. Ktoś, kto to lubi, po prostu się w tym spełnia. 

NK: Jakiś czas temu zrealizowałeś jeden z największych sportowych planów – ukończyłeś MŚ na Hawajach. Czy Abu Dhabi jest tak samo ważne? Czy każdy następny wyścig będzie już tylko dodatkiem? Motywacja wzrosła czy spadła?

AC: Start na Hawajach to niewątpliwie nie był mój dzień i udany start, natomiast sam wyjazd tam był spełnieniem moich celów i sportowych marzeń. To jest tak, że wpada się na metę, dużo się o tym rozmawia ze znajomymi z rodziną, komentuje się swój udział w takich zawodach, a później na horyzoncie pojawiają się kolejne. Tak u mnie to działa. Coś co się skończyło jest etapem, który jest za mną i staram się stawiać sobie kolejne cele do zrealizowania. 

ZOBACZ TEŻ: Patrycja Maleszyk: „Reprezentowanie Polski na arenie międzynarodowej to spełnienie marzeń”

Nikodem Klata
Nikodem Klata
Redaktor. Dziennikarz z wykształcenia. W triathlonie szuka inspirujących historii, a każda z nich może taką być. Musi tylko zostać odkryta, zrozumiana i dobrze opowiedziana.

Powiązane Artykuły

Śledź nas

18,455FaniLubię
2,319ObserwującyObserwuj
435SubskrybującySubskrybuj

Najpopularniejsze