W tym sezonie odkryłem ciemną stronę uczestnictwa w zawodach sportowych – ból. Towarzyszył mi on na każdych zawodach, w których walczyłem o wynik.
Każdy pewnie odczuwa dyskomfort podczas startu, natomiast nie chodzi mi o zmęczenie, tylko o ból związany z próbą zmuszenia naszego organizmu do maksymalnego wysiłku.
Ból na krótszych dystnasach jest inny od tego, który odczuwam na długich. Do tej pory mój organizm po prostu 'wysiadał’ i dyskomfort odczuwałem przez chwilę, potem następowało odpuszczenie. Gdy w tym sezonie byłem lepiej przygotowany fizczynie, mogłem zmusić się do maksymalnego wysiłku na całej trasie zawodów. Jako przykład mogę podać biegi na 10km organizowane przez Entre lub duathlon na A2 (gdzie chyba najbardziej się zmasakrowałem). Ból ten nie jest dla mnie odczuwalny w jedenej czy dwóch kończynach i nie jest wymierny, to raczej stan w którym czuję się źle: pali mnie w płucach, mięśniach i nie mam siły na inną czynność niż przemieszczanie swojego ciała w przestrzeni. Dotknięcie ręką twarzy to już nadludzki wysiłek. Wielu mistrzów w swojej dyscyplinie mówi o tym, że ból towarzyszy wszystkim zawodnikom, ale wygrywa ten kto potrafi go znieść jak najdłużej. To jest chyba sedno sprawy. Do tego bólu trzeba przywyknąć i nauczyć sobie z nim radzić. Mój sposób nazwałem zadaniowym. Wyznaczam sobie zadania np. utrzymaj to tempo/tętno lub nie pozwól żeby ten gościu ci uciekl/ wyprzedził. Trzeba to przećwiczyć. Im więcej tym lepiej. Tak więc, jak już chcemy się pościgać to już nie jest tak przyjemnie i lajtowo :). Piana z pyska i do przodu ! Jak to mówią: Na wyrzygu !
Tylko do takiego wysiłku trzeba się też odpowiednio przygotować, więc proszę ostrożnie :).
Dłuższe dystanse rządzą się już innymi prawami, tam można się odwodnić, niedożywić, przeciążyć układ mięśniowy co np może skutkować skurczami. Wtedy jest walka o przetrwanie i również ból, ale już bardziej wymierny, ale czy można powiedzieć, że lepszy ? 🙂 Krótsze dystanse mają to do siebie, że się szybciej kończą, a na dłuższych mamy perspektywę często kilku godzin walki z bólem, przez co musimy być bardziej wytrwali w walce z nim. Często można doprowadzić do niebezpiecznych stanów na takich zawodach, więc czasami warto odpuścić. Z tego względu krótsze dystanse mają przewagę, gdyż trudniej sobie zrobić krzywdę poza urazami psychicznymi :-).
Poniżej Alistair kończy zawody w ramionach sanitariuszy.
Uwaga do Kolegi Bieleckiego. Ból piszemy przez o z kreską.
A swoją drogą, to łączę się w nadzieji że bul przezwycięrzysz 🙂
nie dodałem linka 😉 http://www.youtube.com/watch?v=StGekhxY-qg
to mój mistrz Cierpienia
Twój najlepszy wpis do tej pory! Gratki! Może to dlatego, że tyle o tym bólu ostatnio gadaliśmy? 😀