Rosyjska grupa hakerów Fancy Bears opublikowała kolejne utajnione dane WADA, z których wynika, że były zwycięzca Tour de France Bradley Wiggins (GBR) brał zabronione substancje. Znany brytyjski kolarz korzystał z pozwolenia TUE (Therapeutic Use Exemptions). Na czym to polega? W skrócie, zawodnik jest chory, idzie do dwóch niezależnych lekarzy, którzy oświadczają, że nie ma dla niego innego leku niż z listy zabronionej przez agencje dopingowe. Międzynarodowa Agencja Antydopingowa daje pozwolenie na przyjmowanie zabronionych środków. Oczywiście cała procedura jest trochę bardziej skomplikowana.
W tym przypadku Bradley Wiggins twierdził, że cierpi na astmę i brał zastrzyki domięśniowe z triamcynolonem wyłącznie w celach leczniczych. Tak się składało, że zastrzyki miał podawane tuż przed najważniejszymi wyścigami, Tour de France 2011, 2012 (zwycięstwo Bradleya w TdF) oraz Giro d’Italia 2013. Jak sam twierdzi nie brał tego leku w celach oszustwa, lecz aby móc rywalizować z innymi na najwyższym poziomie.
Ośmiokrotny medalista olimpijski zrobił wszystko legalnie i nie można jemu nic zarzucić. Jednak system TUE to otwarta furtka do nadużyć. Skoro środki na liście agencji dopingowych są zabronione bo mają wpływ na wydolność organizmu to pod żadnym pozorem nie powinno się ich stosować, bez wyjątków. Jeżeli zawodnik jest chory, czy nie powinien otrzymać diagnozy lekarskiej, że jest niezdolny do brania udziału w zawodach? Kolejną sprawą jest utajnianie tych danych ze względu na tajemnicę lekarską. Taka informacja kiedy jest opublikowana po fakcie budzi znacznie większe kontrowersje.
Ttk- to kto ma takie przyzwolenie z naszych?To jest prawda jeżeli się nie ma w mięśniach i płucach potencjału i przedewszystkim ciężkiego treningu za soba to nic nie pomoże.Poza tym mam wrażenie ze nasi bardziej się lansują niż trenują.A no i może nasi zawodnicy pójdą po radę do tego zawodnika co 2 lub 3 lata wpadł na lęku dla kobiet które w ciążę chcą zająć Hehehe.Jeszcze przyjdzie czas na Wygrywanie,ja widzę potencjał w 5-6 facetach i 2kobietach więc może coś z tego bedzie
W końcu ktoś nazwał sprawę po imieniu. Nie jest tajemnicą że wielu zawodników ma pozwolenie na stosowanie medykamentów i mają ją również nasi z ITU. Problem tylko w tym, że jak ktoś jest słaby to i leki aż tak bardzo nie pomogą. Zresztą czytając info na fanpagach naszych zawodników odnoszę wrażenie, że zdrowi są w mniejszości.
Nie wiadomo czy śmiać się czy płakać. Nie kupujcie przekazu, że brał to „legalnie” – ta legalność wynika tylko z tego, że ktoś „rozpoznał” u niego astmę. Ale jeśli nawet przyjmiemy, że rozpoznanie astmy jest prawdziwe to jej „leczenie” pod postacią podawania domięśniowo silnego sterydu nadnerczowego to oczywiście absurd. Tak się leczyło 30 lat temu. Stosuje się leki wziewne w tym też sterydy ale działające tylko miejscowo w drogach oddechowych oraz leki doustne niesterydowe. Podanie sterydu inną drogą w tym dożylnie lub domięśniowo jest uzasadnione w ciężkim stanie. Jak rozumiem stan BW nie był ciężki skoro się szykował do wyścigów. To jest tak naciągane, że tylko przekupni kontrolerzy agencji mogą tego nie dostrzegać i tolerować. Ja jestem bardzo ciekawy jak ci astmatycy leczą się w okresie między zawodami przed którymi biorą końskie dawki sterydów? Bo skoro mają astmę to znaczy, że muszą się leczyć przewlekle stosując leki wziewne. Idę o zakład, że jeśli skontrolowalibyśmy realizację recept na ich nazwiska to okaże się, że oni nie biorą nic. Są zdrowi. I nagle przed zawodami ich stan się pogarsza i „legalnie” muszą się leczyć. Oczywiście sterydami. Oczywiście domięśniowo. Ile biorą w łapę Ci lekarze, którzy oświadczają, że nie ma na astmę innego leku niż steryd domięśniowo? Myślę, że nie mało. Agencja to kupuje? Jak widać. Smutne to jest i tyle.
Polscy zawodnicy z dystansu ITU na co czekacie.U Was też coś się znajdzie i wkoncu zaczniecie wygrywać.