Doping jest jak podróż w czasie. Organizm już po jednorazowym wstrzyknięciu ampułki lub przyjęciu kilku niewielkich tabletek działa tak, jak po kilku tygodniach intensywnego treningu. Takie przyspieszenie można przypłacić zdrowiem. Nie tylko własnym.
Djamel Mandi, reprezentant piłkarskiej kadry Algierii ujawnił, że dwukrotna kwalifikacja jego zespołu do Mistrzostw Świata w latach 80. ubiegłego wieku była wspomagana przez środki dopingujące przyjmowane przez zawodników. Mandiemu i siedmiu innym zawodnikom grającym dla Algierii w tamtym czasie urodziły się dzieci z ciężkimi upośledzeniami. Czy to przypadek?
Testosteron, insulina, erytropoetyna i hormon wzrostu to hormony niezbędne do prawidłowego funkcjonowania organizmu człowieka. W celach diagnostycznych są rutynowo oznaczane w laboratoriach medycznych. Z kolei transfuzje krwi na salach operacyjnych często stanowią jedyną szansę na przeżycie. W sporcie zarówno wymienione hormony, jak i przetaczanie krwi naznaczone są złą sławą. Wynika to z licznych nadużyć związanych z przyjmowaniem wbrew zasadom zabronionych substancji, które niejednokrotnie rujnują nie tylko karierę, ale też zdrowie sportowca.
Pozorna magia erytropoetyny
Stosowana od lat i niestety wciąż bardzo powszechna forma dopingu – erytropoetyna (EPO) należy do cytokin, a więc białek powodujących wzrost, różnicowanie i pobudzenie komórek. W tym przypadku odpowiedzialnych za powstawanie erytrocytów. Jednocześnie jest też hormonem, który powstaje w nerce i układem krwionośnym trafia do komórki docelowej. Miejscem jej działania, analogicznie do innych czynników wzrostowych układu krwiotwórczego, jest szpik. To tam EPO decyduje o ilości nowo powstałych erytrocytów. Hipoksja (związana z niedotlenieniem) jest głównym czynnikiem stymulującym wytwarzanie erytropoetyny. Wówczas organizm generuje kolejne erytrocyty, których głównym zadaniem jest dostarczanie tlenu do wszystkich komórek ciała (także mięśni), a w rezultacie poprawa wydolności organizmu. Popularne obozy wysokogórskie, naturalnie indukują ten proces. Dodatkowe funkcje EPO (potwierdzone na zwierzętach) to działanie neuroprotekcyjne, przeciwzapalne, antyoksydacyjne. Pobudza również fizjologicznie angiogenezę (powstawanie naczyń krwionośnych) w macicy i patologicznie w nowotworach.
Doping to nie tylko wspomaganie wydolności organizmu narażonego na olbrzymi wysiłek, to także niemniej istotny aspekt psychiczny. Naukowcy z Zurychu dowiedli podczas badań na myszach, że EPO poprawia również motywację do wysiłku (zaraz po wstrzyknięciu jej do organizmu, jeszcze przed wzrostem ilości krwinek). Skutki uboczne stosowania EPO wynikają głównie ze wzrostu lepkości krwi, zwiększają ryzyko wystąpienia zakrzepów wewnątrznaczyniowych, zawału a także nagłej śmierci.
O krok dalej od EPO
Istnieją opinie, że doping w sporcie jest tak stary jak sam sport. W starożytności stosowano wybranie zioła i grzyby oraz bycze jądra. Dziś prawdopodobnie największe zagrożenie stanowi terapia genowa. Stosowane od dawna transfuzje krwi i iniekcje EPO, może zastąpić wprowadzeniem do komórek genu kodującego erytropoetynę. To kolejny sposób na złamanie zasad i jeszcze większe wyzwanie dla kontroli antydopingowych. W rezultacie może się wydawać, że cel zostanie osiągnięty – wydolność ulegnie poprawie, a kontrola da ujemny wynik. Jednak badania wykazały, że po zastosowaniu takiej formy terapii genowej u części małp człekokształtnych wystąpiła ciężka niedokrwistość wynikająca z autoimmunologicznej reakcji zarówno na wprowadzony jak i własny gen.
Tajemnice hormonu wzrostu
Hormon wzrostu jest obok erytropoetyny jednym z najbardziej popularnych polipeptydowych środków dopingujących, podawanym również zwierzętom startującym w zawodach, np. podczas wyścigów konnych. Celem jest poprawa wydolności fizycznej i przyspieszenie gojenia się ran. Hormon wzrostu fizjologicznie syntezuje przysadka mózgowa i uwalnia pulsacyjnie, głównie nocą podczas snu. Jego zwiększone uwalnianie obok snu powoduje wysiłek fizyczny, ale też hipoglikemia (stan obniżonego stężenia glukozy we krwi), estrogeny, testosteron i serotonina. Z kolei ograniczone uwalnianie występuje w zaburzeniach tarczycy, podwyższonym stężeniu progesteronu otyłości oraz w trakcie starzenia się organizmu.
Jego działanie jest szerokopasmowe. Stosowany w medycynie głównie w terapii dzieci z somatotropinową niedoczynnością przysadki mózgowej. Powoduje wzrost masy i objętości włókien mięśniowych, przyspiesza lipolizę (metabolizm tłuszczów), działa diabetogennie (ogranicza wykorzystanie węglowodanów przez utrudniony wychwyt glukozy), stymuluje wzrost kości długich oraz aktywność układu immunologicznego. U młodych ludzi działa też na ośrodkowy układ nerwowy, wpływając na samopoczucie, sen czy funkcje poznawcze. Analogicznie do EPO pobudza też erytropoezę. Autorzy licznych prac naukowych ustalili, że wbrew powszechnej opinii u osób zdrowych nie ma bezpośredniego wpływu na masę tkanki tłuszczowej, czy też mięśniowej. Uzasadnieniem dla jego stosowania w dopingu sportowym miał być jego wzrost w wyniku wysiłku fizycznego. W rezultatach rzetelnych badań klinicznych trudno o potwierdzenie jego skuteczności. Wykazano, że jednokrotna iniekcja hormonu wzrostu wpłynęła na wzrost stężenia mleczanów, a w rezultacie mniejszą wydolność wysiłkową. Nie wykazano też jego wpływu na wzmożoną syntezę mięśni. Kluczowe może być tutaj klinicznie stwierdzona akromegalia (choroba związana z nadmiernym wydzielaniem hormonu wzrostu). U chorych dochodzi wówczas do wzrostu masy mięśniowej, ale jednocześnie ujawniają się cechy miopatii (uszkodzenie mięśni), a pacjenci odczuwają ból i osłabienie mięśni. Nieznaczna różnica w masie cząsteczkowej pomiędzy naturalnym, a syntetycznym hormonem wzrostu znacznie utrudnia jego wykrycie w rutynowej kontroli antydopingowej, nie jest to jednak niemożliwe.
Obecnie dane z piśmiennictwa nie potwierdzają pozytywnego wpływu czynnika wzrostu na osiągane wyniki sportowe, a bardzo często dowodzą licznych działań niepożądanych. Badania na zwierzętach wykazały indukcję nowotworów (głównie białaczek i chłoniaków). Niemal każdy zawodnik stosujący tę formę dopingu dostrzegał negatywne skutki, a wśród nich najbardziej powszechne to: obrzęki, bóle mięśni i stawów, insulinooporność (mechanizm indukcji cukrzycy typu 2), migotanie przedsionków, zaburzenia ciśnienia tętniczego i śródczaszkowego, zawroty głowy, ale też ginekomastia oraz prawdopodobne zwielokrotnienie ryzyka zapadalności na raka prostaty czy jelita grubego.
Horror sportu na hormonie wzrostu
Jeszcze do lat 50. ubiegłego wieku hormon wzrostu był ekstrahowany ludzkich zwłok (w piśmiennictwie obecnie nadal odnotowywane przypadki). Interesująca jest także kradzież 1600 ampułek tego preparatu z hurtowni farmaceutycznej w Australii, na pół roku przed olimpiadą w Sydney. W 2008 roku reprezentacji Polski w sztafecie 4×400 m przyznano mistrzostwo świata z 1999 roku, po tym jak wyszedł na jaw doping hormonem wzrostu u członka amerykańskiej drużyny, która do tego czasu była uznawana za zwycięzcę. Dopingowe podziemie powoduje brak dostępu do wiarygodnych danych, które mogłyby ostatecznie zanegować (lub potwierdzić) jego wpływ na efekty treningowe. Co więcej niejednokrotnie sportowcy przyjmują kilka substancji dopingowych jednocześnie, często w zwielokrotnionych dawkach w stosunku do terapeutycznych, co uniemożliwię analizę skutków przyjmowania określonego preparatu. Prawdopodobnie sedno dopingu endokrynologicznego (hormon wzrostu, insulina, erytropoetyna) tkwi w jego kojarzeniu z substancjami anabolicznymi (testosteron). To jak „koktajl Mołotowa” dla krótkowzrocznych zawodników nastawionych wyłącznie na osiągnięcie konkretnego celu.
W ostatnich tygodniach Komisja do Zwalczania Dopingu w Sporcie ujawniła kolejne dwa przypadki stosowania ludzkiego hormonu wzrostu w materiale zabezpieczonym od reprezentanta kadry narodowej. Tym razem sprawa dotyczyła podnoszenia ciężarów.
Doping na przyszłość
Możliwości przemysłu farmaceutycznego, metod biologii molekularnej i inżynierii genetycznej powodują olbrzymie trudności w skutecznych kontrolach antydopingowych. Bliźniacze preparaty i zaawansowane metody wprowadzania ich do organizmu skutecznie blokują ujawnienie stosowania zakazanych substancji. Pojawiła się nawet koncepcja obowiązywania paszportów sportowych, które zawierałyby wyjściowe wartości licznych parametrów u określonego zawodnika już na początku kariery. Tymczasem fala stosowania dopingu rozprzestrzenia się w zatrważającym tempie, dotyczy obecnie nie tylko sportu wyczynowego, ale też amatorskiego. Na jednej z kwietniowych konferencji Michał Rynkowski, dyrektor Biura Komisji do zwalczania Dopingu w Sporcie, zapowiedział na najbliższy sezon kontrole antydopingowe w ogólnodostępnych zawodach sportowych, a nawet ulicznych biegach masowych. Kontrole nie będą obejmować wyłącznie zawodników stających na podium, często mogą dotyczyć losowo wybranych uczestników imprez (również amatorów). Trwają także prace nad powstaniem Polskiej Agencji Antydopingowej.
Tymczasem w laboratoriach codziennie oznaczamy, co najmniej kilka parametrów, takich jak: kinaza keratynowa, magnez, żelazo czy kortyzol, które mogą stanowić wsparcie podczas świadomego i bezpiecznego treningu. A w ramach ‘legalnego dopingu’ polecam sok z buraka.
Źródła:
Jóźków P, Mędraś M. Hormon wzrostu i IGF-1 jako substancje dopingujące w sporcie wyczynowym. Endokrynologia Polska 2009; 60: 389-394
Nelson AE, Ho KK. A robust test for grown hormone doping-present status and future prospects. Asian J Androl 2008; 10: 416-425
Parkinson AB, Evans NA. Anabolic androgenic steroids: a survey of 500 users. Med. Sci Sports Exerc 2006; 38: 644-651
Haisma H.J. Gene doping. Topical publication. Netherlands Centre For Doping Affairs. Utrecht 2004; 11-35
Chrostowski K Doping genowy –nowe zagrożenie dla sportu Sport Wyczynowy 2005; 9-10: 489-490
www.doping-prevention.com