Sznurówki są małym elementem naszego wyposażenia, ale niezwykle ważnym. Nikt nie lubi tracić cennych minut na poprawianie sznurowadeł w trakcie rywalizacij sportowej. Zbyt mocne wiązanie często powoduje również ból w górnej części stopy. Jest na to rozwiązanie – samozaciskowe sznurówki! Trzech naszych triathlonistów przetestowało dla Akademii Triathlonu sznurówki marki Feel&More.
Czy zdarzyło się wam, że w najmniej oczekiwanym momencie rozwiązał się wam but? Mi przytrafiło się to na dwa kilometry przed metą 1/2 Ironmana w Malborku. Nie przejąłem się tym zbytnio, ponieważ byłem na to przygotowany 🙂 Aby wyjaśnić, cofnijmy się do końcówki lipca, kiedy dostałem do wypróbowania elastyczne sznurówki Feel&More.
Nigdy wcześniej nie biegałem z takim „gadżetem”, ale wiem, że wiele osób chwaliło sobie ten prosty wynalazek. Sznurowadła Feel&More to nic innego, jak sznurówki z elastycznej gumy, pozwalające regulować naprężenie/dopasowanie buta do stopy.
Aby sprawdzić jaka jest różnica między takim rodzajem sznurowania, a klasycznymi sznurówkami, postanowiłem do prawego buta startowego wprowadzić Feel&More, a w lewym pozostawiłem klasyczną sznurówkę.
Jeszcze zanim zacząłem biec czuć było różnicę. Prawy but był wyraźnie lepiej dopasowany. Nie oznacza to, że do tej pory biegałem w niedopasowanych butach. Po prostu okazało się, że cholewka może przylegać jeszcze dokładniej, nie uciskając zbytnio stopy. Przy klasycznym sznurowaniu można za mocno zacisnąć podbicie powodując otarcia lub ograniczając dopływ krwi do stopy. Ma to duże znaczenie szczególnie podczas ciepłych dni i długich dystansów, takich jak półmaraton czy maraton, gdzie stopa wyraźnie puchnie i rozszerza się podczas każdego kontaktu z podłożem. Elastyczne sznurówki pracując razem ze stopą, umożliwiają swobodny ruch w bucie niwelując luz między cholewką a podbiciem.
Gdy zakładałem już drugą sznurówkę do kompletu zorientowałem się, że napięcie można regulować zostawiając odpowiednią ilość „węzłów” między przelotkami. Więcej węzłów = więcej luzu, mniej węzłów = mocniejsze dopasowanie.
Osobiście podczas użytkowania zaciskałem sznurowadła i końcówki wkładałem pomiędzy stopę a cholewkę. Jak dla mnie były zbyt krótkie, aby swobodnie je zawiązać, ale zbyt długie, żeby zostawić je luźno bez wkładania w but. Faktem jest, że próbowałem ich tylko przy jednym modelu buta w rozmiarze 43. Być może, producent powinien pomyśleć o różnych długościach, dla różnych rozmiarów stóp. Można by było zawiązać je również klasycznie, ale węzły i długość lekko to utrudniały. Wiązanie jest potrzebne tylko po to, żeby końcówki nie „majtały się” przy bucie. Ucięcie do odpowiedniej długości spowodowałyby, że nie można by użyć ich już w innej parze butów. Dlatego, gdy w trakcie zawodów w Malborku rozwiązał mi się but, nie musiałem się schylać tracąc cenne sekundy i go poprawiać.
Reasumując, sznurówki Feel&More na pewno wykorzystam podczas jesiennego maratonu i będę używał w triathlonowych startach w 2015 roku.
Jasiek Szczepłek
Niewygodne ubranie, szew wbijający się w bok, czy rozwiązana sznurówka zdarzyła się chyba każdemu. Pół biedy, gdy dzieje się to podczas treningu. Na zawodach jednak, gdy za nami jest sporo kilometrów taki drobiazg może stać się sporym problemem. Do dzisiaj pamiętam moją rozwiązaną sznurówkę na 36 kilometrze mojego maratońskiego debiutu w 2012 roku.
Obecnie rynek akcesoriów sportowych jest sporym biznesem. Producenci sprzętu mają wiele pomysłów, które przybierają postać produktu. Sam parę razy uległem reklamie lub sugestii. Jedne wybory okazały się trafne, inne produkty były zupełnie zbędne. Dla Akademii Triathlonu miałem przyjemność testować sznurówki samozaciskowe. Początkowo sądziłem, że trafią do tej drugiej grupy. Ku mojemu zaskoczeniu tak sie jednak nie stało.
Testowane sznurowadła od samego początku przypadły mi do gustu. Początkowo zastanawiałem sie jak je zamieścić na butach, okazało się jednak to bardzo proste, a wypustki zabezpieczające przed rozwiązaniem całkiem nieźle przechodziły przez dziurki moich Asicsów. Długość samej sznurówki również jest optymalna i nie miałem z tym problemów. Zresztą od początków mojej przygody z bieganiem nie lubiłem podskakującego węzła na bucie, tak więc i tak chowałem je do buta. Podczas samego korzystania z tego produktu nie miałem ani jednego przypadku rozwiązania się buta, co więcej, sznurowadła te pomogły mi w lepszym wypracowaniu sobie indywidualnego dopasowaniu buta do stopy.
Buty w tym czasie przeszły parę plażowych biegów na wakacjach i kilka deszczowych wyjść. Mimo tych ciężkich warunków nie straciły na swoich właściwościach. Czy produkt tego typu jest niezbędny? To już zależy od indywidualnego podejścia. Jeżeli rozwiązują Ci się buty i nie chcesz ciągle zmagać się z tym problemem, tym bardziej na zawodach, jest to rozwiązanie godne polecenia. Z drugiej strony można znaleźć wiele sposobów na skuteczne wiązanie zwykłych sznurowadeł i w trakcie moich wybiegań wypracowałem taki system. Sznurowadła, które testowałem zostaną jednak na moich butach z jednej prostej przyczny – wygody.
Bartosz Koczorowski
Do testowania trafiły do mnie sznurówki w kolorze pomarańczowym. Kolor bardzo intensywny, który ma dość duża zaletę, gdyż są bardzo widoczne po zmroku. Sznurówki są bardzo elastyczne z charakterystycznymi wypustkami co kilka centymetrów, dzięki czemu pozostają na swoim miejscu i nie ześlizgują się z oczek buta. Po wypakowaniu ich z pudełka zabrałam się do ich umieszczenia w moich w moich wysłużonych butach. Kolorystycznie odświeżyły mój but. Nowe sznurówki zajęły miejsce starych, które były z gumki i z tradycyjnym klipsem. Ja na to mówię tradycyjny model sznurówek triathlonowych. Podczas ich wymiany nowe „pomarańczówki” nadwyrężyły moją cierpliwość w przeciąganiu ich przez oczka. Niestety trzeba było użyć trochę siły, żeby przeszły przez „oczka” buta. Oczywiście „winne” są temu te wypustki. Dzięki cierpliwemu zasznurowaniu obuwia i krótką walką z przeciąganiem, sznurówki znają swoje miejsce i nie ma możliwości, żeby zmieniły lub ześlizgnęły się. Jednym słowem trzymają się swojego miejsca. (przyp. red. Sznurówki należy najpierw maksymalnie naprężyć, a następnie przeciągnąć przez przelotki. Węzełki rozporostowują się i sznurówka bez problemu przechodzi przez oczka).
Długość sznurówek jak dla mnie była idealna. Po przeciągnięciu przez wszystkie oczka pozostały krótka ich część, więc wiązanie kokardek i innych węzłów jest zbędne. Jak napisałam wcześniej, sznurówki są bardzo elastyczne i włożenie stopy w buty nie sprawia problemów. Stopa wchodzi gładko bez zbędnych manewrów przy sznurowadłach. To samo jest w drugą stronę czyli przy ściąganiu obuwia. Miałam też wrażenie jakby buty straciły trochę na wadze i były kilka gram lżejsze. Prawdopodobnie to brak tzw. klipsa zaciskowego sugerował moje odczucia. Najfajniej nowy nabytek sprawdził się podczas zawodów triatlonowych. Dużym plusem był brak zbędnych czynności w zaciskaniu, chowaniu i „dyndaniu” klipsa podczas biegu. Dla mnie takie detale często mnie irytowały i zanim je poprawiłam mijały cenne sekundy na trasie :).
Jak dla mnie bardzo fajny i praktyczny dodatek, który na stałe wkomponował się w moje obuwie. Teraz tylko zobaczymy jak bardzo są odporne na działanie czasu.
Lidia Juchniewicz
Sugerowana cena detaliczna: 39zł
Sznurówki dostępne są w sklepie internetowym www.bortexsport.pl
Mam i uzywam od 6 miesiecy. Wszystkie treningi zawody i maraton. Super uczucie, but opina stope jednorodnie i delikatnie bez miejsc gdzie sznurówka za mocno uciska stope. Ja jestem bardzo zadowolony.
Sam jestem ciekaw jakby się spisały w moich butach. Szkoda tylko, że w cenie sznurówki płacę 30 zł za to, że to sprzęt dla triathlonistów, więc producent może kasować na każdej rzeczy. Chyba przylgnęła do nas metka ludzi przy kasie bo jak cokolwiek wymyślą i dodadzą przedrostek TRI to cena wzrasta niczym start promu kosmicznego 🙂 No dobra, 15 zł mógłbym dać 🙂