„Eneko stoi, jeszcze go dogonisz!” – Marek Jaskółka dla AT!

Cozumel w języku Majów oznacza wyspę…Jaskółek! Jest jedną z najpiękniejszych wysp na świecie. Położona jest na Morzu Karaibskim i należy do Meksyku. Słynie z pięknej przyrody i jest celem dla nielicznych turystów z całego świata. Warunki atmosferyczne można porównać do Hawajów. Temperatura w grudniu może sięgać 30-tu stopni Celsjusza, a wilgotność powietrza aż 90%. Warunki do ścigania były w tym roku nawet bardzo przyzwoite. Temperatura powietrza wynosiła 28 stopni, temperatura wody 27 stopni. Z powodu silnych prądów morskich organizator zdecydował się skrócić trasę do 3,1km. Moim zdaniem mogliśmy płynąć pełen dystans 3,8km, ale decyzję organizatorów akceptuję ze względu na bezpieczeństwo uczestników imprezy. Płynęło mi się bardzo dobrze, nawet z dużą rezerwą. Ważne dla mnie było to, aby płynąć w grupie, nie tracąc sił.

 

Na szóstym miejscu wyjechałem na trasę kolarską – płaską, liczącą trzy okrążenia, prowadzącą praktycznie dookoła wyspy. Na 20-kilometrowym odcinku każdej pętli wiał bardzo silny wiatr z przodu, a prędkość spadała do 30km/godz. Po kilku kilometrach stworzyła się dziesięcioosobowa grupa, w której z zachowaniem regulaminowych odstępów jechało mi się bardzo dobrze. Niektórzy zawodnicy próbowali odjechać, co bardzo często zmieniało rytm jazdy…i czasem bolało. Szczególnie bolał mnie staw krzyżowo-biodrowy, z którym mam problemy już od kilku tygodni. Po 60-ciu kilometrach całą grupę wyprzedził Austriak Michael Weiss, który po dwuletniej dyskwalifikacji z powodu naruszenia reguł antydopingowych, wrócił do Ironmana. Nie wierzyłem własnym oczom, z jaką mocą ten zawodnik przejechał obok nas, zostawiając w tyle jak amatorów. Komentarz Nilsa Frommhola (zwycięzca Ironman Arizona 2012): “Jak nas wyprzedzał, to miałem 310W na liczniku…niesamowite!”. Tempo na rowerze bylo coraz szybsze, a moje nogi powoli drętwiały. Narastał również ból w mięśniach pośladkowych, co stanowiło ogromny dyskomfort. Na około 80-tym kilometrze zawodnik przede mną odpadł od grupy, a ja jadąc za nim, nie mogłem już do dociągnąć do czołówki. Od tego momentu byłem sam i starałem się jechać intuicyjnie, swoim tempem, nie tracąc za dużo do prowadzących. Starałem się pić jak najwięcej, gdyż wzrastała temperatura i wilgotność powietrza. Nawet tuż przed końcem etapu kolarskiego poprosiłem zawodnika z kategorii wiekowej o napój Gatorade.

 

jas2

 

Po 4 godzinach i 46 minutach, co moim zdaniem jest dobrym wynikiem, uwzględniając silny wiatr, wjechałem do boksu. Na trasę biegową, która liczyła 3 pętle na jednej ulicy, wybiegłem na ósmej pozycji. Umożliwiało mi to kontrolowanie przebiegu zawodów. Od początku biegło mi się bardzo dobrze, ale już po około trzech kilometrach poczułem ból w lewej stopie, co zmusiło mnie do biegu bardziej na palcach. Pierwsze 10km pokonałem w czasie 38 minut i wiedziałem, że szybko zbliżam się do zawodników przede mną. Po 15-tu kilometrach ból stopy minął. Byłem w stanie biec swobodniej. Korzystałem z każdej gąbki z wodą, z każdej porcji lodu i picia, które rozdawano na trasie. Po 20-stu kilometrach przesunąłem się na czwartą pozycję, co dodało mi motywacji. Na półmetku miałem czas 1:19, a wyprzedzając Frommholda, wymieniliśmy parę słów, motywując się nawzajem. Pamiętam, jak powiedział do mnie: “Eneko stoi, jeszcze go dogonisz”, ale ja także musiałem zredukować tempo – z każdym kilometrem uda odmawiały mi posłuszeństwa.

 

Pamiętałem o zawodach w Walii, gdzie na ostatnich 7km straciłem 8min do zwycięzcy. Nabrałem respektu do maratonu i starałem się utrzymać równą prędkość. Ostatnie 10km, jak w każdym maratonie, to już walka o przeżycie. Od tego momentu cieszyłem się z każdego kilometra, który „przeżyłem”. Starałem się zabezpieczyć to czwarte miejsce. Strata do trzeciego zawodnika była zbyt duża. Po długim i ciężkim dniu zakończyłem swoją misję. Finisz na czwartej pozycji za Mistrzem Europy Eneko Llanosem, jest na pewno ogromnym sukcesem. Jeszcze bardziej cieszę się z 960 punktów do rankingu Kona 2014! Po zawodach w Cozumel zajmuję teraz 16 miejsce z 2660 punktami, co być może wystarczy już na kwalifikację na Hawaje w 2014 roku. Następne 3 tygodnie poświęcę żonie i…regeneracji!

 

Pozdrawiam wszystkim miłośników triathlonu.
Marek

Powiązane Artykuły

8 KOMENTARZE

  1. Przed nami jeszcze multum zawodów , 16 miejsce i obecne punkty mogą nie wystarczyć. Jak nic wiosną-latem potrzebny jakiś start z dobrym wynikiem i będą Hawaje.

  2. Brawo!!! A jak wygląda sprawa kwalifikacji u pro ? Bo tak prosto jak sloty w AG to chyba nie działa ?

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.

Śledź nas

18,455FaniLubię
2,817ObserwującyObserwuj
22,400SubskrybującySubskrybuj

Polecane