„Marzenie? Kwalifikacja na Hawaje” – Filip Przymusiński

Filip Przymusiński jest jednym z najlepszych polskich zawodników, który przez lata zdobywał medale Mistrzostw Polski na różnych dystansach. Od dwóch sezonów zawodnik UAM Triathlon próbuje się z długim dystansem i z powodzeniem startuje w popularnych połówkach. W tym sezonie postanowił po raz pierwszy powalczyć w zawodach z serii Ironman 70.3 i od razu zdobył kwalifikacje na Mistrzostwa Świata, które odbędą się w przyszłym roku w Zell am See. Filip rozpoczał na serio przygodę z triathlonem w 2004 roku, kiedy trafił do sekcji Triathlonu Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu. Zajęli się nim profesjonalni trenerzy (Werner Urbański – pływanie, Michał Bartoszak – biegi, Jerzy Żeligowski – ogólnorozwój). Filip Przymusiński skończył AWF ze specjalnością trener pływania, posiada także licencję trenera triathlonu PZTRI nr 1/2008. Pracuje jako wykładowa w Studium Wychowania Fizycznego i Sportu UAM. 

 

Łukasz Grass: Gratulacje za zdobycie kwalifikacji na MŚ Ironman 70.3. Razem z Marcinem Ławickim zanotowaliście doskonały wynik. Śledziłem zawody online i powiem szczerze, że z jednej strony zazdrościłem, a z drugiej współczułem, bo warunki do ścigania były fatalne. 

 

Filip Przymusiński: Dziękuję za gratulacje. Przed zawodami myślałem po cichu, że to będzie łatwa robota – zdobycie slota. Sądziłem, że skoro za chwilę mamy Mistrzostwa Świata w Kanadzie na tym dystansie, to wszyscy dobrzy zawodnicy będą siedzieć właśnie w Mont Tremblant. Okazało się jednak, że do Austrii przyjechało mnóstwo dobrych zawodników, którzy chcą walczyć o przepustki na MŚ już w przyszłym roku. Zell am See to pierwsze zawody, które dawały taką szansę. Tzw. „roll down” praktycznie nie istniał. Wszyscy odbierali swoje przepustki, prawie nikt nie rezygnował. W mojej kategorii było 370 osób i 13 slotów. Ze względu na MŚ w Zell am See podniesiono liczbę kwalifikacji w grupach wiekowych. Ogólnie podniesiono liczbę przepustek z 50 do 100. 

 

filip zell2

 

Jak wrażenia ze startu? Góry, zimno, deszcz, a wiem, że nie wszystko z twoim organizmem było w porządku. 

Tak, to prawda. Po starcie w Herbalife Triathlon Gdynia, miałem jeszcze zawody w Pile, a stamtąd pojechałem prosto na obóz sportowy do Szklarskiej Poręby, no i pech chciał, że podczas treningu nagle coś „strzeliło” mi w stopie. Kiedy na kilka dni przed zawodami pojechałem już do Zell am See stopa niestety nadal bolała. Razem z Marcinem Ławickim przejechaliśmy samochodem całą trasę kolarską. Dobrze, że to zrobiliśmy, bo była okazja poznać te najbardziej newralgiczne punkty. Piekielnie niebezpieczny był zjazd z najwyższego podjazdu. Było sporo długich prostych, gdzie można było rozpędzić się do 70km/h, po czym wpadało się w ostry zakręt. Ale zaczęło się oczywiście od pływania. Startowaliśmy z Marcinem w drugiej fali, w której puszczono w sumie zawodników z trzech kategorii wiekowych. Ja wyszedłem z wody pierwszy. Marcin również w pierwszej piątce, więc obaj mieliśmy bardzo dobry start. Już po wyjściu z wody poczułem, że boli mi stopa. Do T1 tak naprawdę dokuśtykałem. Na rowerze bardziej podciągałem nogą, niż naciskałem na pedał. 

 

Różnica między tobą, a Marcinem Ławickim po pływaniu była niewielka i na rowerze byliście w zasadzie w zasięgu wzroku. Jak z Twojej perpekstywy wyglądało to, co stało się na jednym z odcinków, kiedy to Marcin otrzymał karę za drafting? 

Trzeba podkreślić, że sędziowie pracowali bardzo pilnie, byli surowi i pilnowali uważnie. Kiedy na rowerze dogoniliśmy kobiety startujące w kategorii PRO, zaczęły się kłopoty. Byliśmy szybsi, zawodniczki trochę nam przeszkadzały, próbowały podłączyć się do wyprzedzających zawodników. Zaczęliśmy wyprzedzać, starając się utrzymać przepisową odległość i czas przewidziany na opuszczenie strefy draftingu. Nagle podjechał sędzia i bez żadnego ostrzeżenia wyciągnął kartkę i dał Marcinowi karę 4 minut. Jednak on miał w Zell am See swój dzień. Pojechał bardzo dobrze na rowerze. Podczas zawodów w Gdyni ja władowałem mu dwie minuty, teraz on wygrał. Zaliczył chyba start życia. A jak się jechało na rowerze? Strasznie ciężki podjazd. Organizator cały czas powtarzał, żeby pamiętać o bezpieczeństwie. Mieliśmy trochę szczęścia, bo kiedy zjechaliśmy już z górki, zaczęła się ulewa. Zrobiło się bardzo niebezpiecznie. Momentami nic nie było widać. 

 

Jak się czułeś po rowerze? 

Na początku biegu czułem ból stopy, ale później postawiłem wszystko na jedną kartę. Byłem w okolicach 11 miejsca, ale udało mi się w końcówce przyspieszyć i przeskoczyć jeszcze 5 osób, dzięki czemu zdobyłem slot na MŚ bez roll downu, z bezpośredniej walki i konfrontacji, z czego jestem bardzo zadowolony. 

 

filip zell7

 

Jak się odżywiałeś na trasie zawodów i czy z Twojej strony wszystko zagrało? Czy nie popełniłeś jakiś błędów? 

Mogliśmy liczyć na bardzo bogate punkty żywieniowe, bardzo dobrze rozstawione, ciągnęły się przez kilkadziesiąt metrów. Można było zjeść żel, później złapać kubek z wodą, a na koniec jeszcze gąbkę. Na rowerze zjadłem dwa żele i jednego batona energetycznego. Starałem się pilnować watów, bo jechałem z pomiarem mocy i momentami dochodziłem do 400 watów, więc bałem się, że odbije się to na biegu. Na 60-tym kilometrze miałem mały kryzys, który wynikał chyba jednak z tego, że za mało zjadłem. Wydaje mi się, że przegapiłem jeden momet, w którym powinienem dostarczyć więcej energii, mało piłem – tylko jeden bidon. Ostatnie 30km cierpiałem. Dodatkowo było bardzo zimno. Marcin zjadł w trakcie jazdy rowerem 10 żeli! Ale mimo słabego odżywiania przejechałem 90km ze średnią w okolicach 300 watów. Kluczowy był jednak ten największy podjazd. Ten kto tam przesadził, umierał później na biegu. Podczas biegu nie czułem w ogóle głodu, więc piłem tylko colę, a przez pierwsze 5km biegłem naprawdę zachowawczo. Niestety trochę wymarzłem, było około 13-15 stopni Celsjusza. Tak naprawdę nie wiadomo było jak się ubrać na te zawody. Start jedynie w stroju triathlonowym – zimno na zjazdach, ale już na podjeździe można byłoby się ugotować. 

 

filip zell5 

 

Ale udało się i dzieki wspaniałej walce masz przepustkę na MŚ. Jakie plany na 2015?

W przyszłym roku na pewno wystartuję w Herbalife Ironman 70.3 Gdynia. W kontekście startu na Mistrzostwach Świata będzie to bardzo dobry, kontrolny start. Później dwa tygodnie obozu w Szklarskiej Porębie, tydzień wolnego i Zell am See. Startuję jeszcze 27 września na pełnym dystansie na Majorce, po raz pierwszy w Ironmanie. Marzenie? Zdobyć kwalifikację na Hawaje. Zdaję sobie sprawę, że będzie bardzo ciężko, mamy niesamowicie silne grupy wiekowe. Czasy na górzystej trasie w okolicach 4.20. Konkurencja nieprawdopodobna i można powiedzieć, że o ile w Polsce ścigam się z kilkoma osobami, tak za granicą walczę z 50-cioma takimi Przymusińskimi. Boję się trochę roweru, wiem, że nie jestem w stanie utrzymać przez 180km prędkości w okolicach 40km/h, ale myślę, że 35km/h to spokojnie. O tym, że konkurencja jest ogromna i każdy chce wywalczyć kwalifikację na MŚ niech świadczy zabawna sytuacja, jaką miałem podczas zawodów w Zell am See. To było już na biegu, kiedy wyprzedzałem kolejnego zawodnika. Ponieważ numery startowe mamy z przodu, mój rywal nie widział w jakiej jestem kategorii wiekowej, ale sądził, że właśnie w jego. Na plecach czułem jego oddech i słyszałem, że walczy. Nie odpuszczał i gonił ile sił w nogach. Obróciłem się i spojrzałem na jego numer startowy i kolor. Był z niższej kategorii wiekowej. Spojrzałem w jego kierunku i przekręciłem swój numer do tyłu. Kiedy go zobaczył, zwolnił i krzyknął tylko: „Thanks!” 

 

 

 

 

Powiązane Artykuły

13 KOMENTARZE

  1. Ogromne gratulację dla Marcina i Filipa! Osobiście zaliczyłem te zawody i miałem szczęście w nieszczęściu, że je w ogóle ukończyłem z uwagi na problemy techniczne roweru.
    Wielkie gratulacje dla Andrzeja Kozłowskiego!!! Miałem nosa wybierając go na swojego GURU! :-)))

  2. I tak to pięknie zamiast polskiego piekiełka powstaje zestaw komentarzy „ku czci”. Gratulacje Filip no i gratulacje Andrzej – choć uważam, że I-msce w kat wiekowej wymaga oddzielnego artykułu!!!!!

  3. Panie Filipie ! Bedzie mi bardzo milo poznac Pana na Hawajach !
    Wlasnie dzisiaj, wygrywajac swoja grupe wiekowa w
    IM Wisconsin , zakwalifikowalem sie do Kona 2015.
    Pozdrawiam ! Powodzenia !!!

  4. A przy okazji gratuluję wczorajszego zwycięstwa w Przechlewie. Miło było dać „prawo drogi” na biegu 🙂

  5. Gratulacje! To byly trudne zawody. Powodzenia na Majorce, pierwszy IM i od razu tak wymagajaca trasa, trzymam kciuki za marzenia:)

  6. Gratulacje dla jednego z najlepszych polskich zawodnikow zakwalifikowania sie na amatorskie MS. To musi byc sukces calego polskiego triathlonu.

    Tak na powaznie, jesli sukcesem dla jakiegokolwiek zawodnika z ambicjami jest dostanie sie z dalekiego miejsca na zawody ktore tak naprawde nie maja wiekszego znaczenia to poziom musial sie jeszcze bardziej obnizyc od czasu moich zwyciestwo. To jak cieszyc sie ze pilkarze wygrali z San Marino!

    Rowniez wynik mowi sam za siebie, prawie 30min za pierwszym zawodnikiem i 2min za pierwsza zawodniczka.

  7. Gratuluję i trzymam kciuki za Hawaje! Miło było poznać i pogadać w Szczecinie; pozdrawiam 🙂

  8. Super, gratulację:) powodzenia w zdobyciu kolejnego slota na Mistrzostwa Świata, bardzo miło będzie zobaczyć logo UAM na Big Island:)

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.

Śledź nas

18,455FaniLubię
2,772ObserwującyObserwuj
19,300SubskrybującySubskrybuj

Polecane