Gentlemen, this is a football””

W USA sport jest ważnym punktem odniesienia w każdej sferze życia. Na terminologię sportową czy celne powiedzenia gwiazd sportu można natrafić wszędzie.

 

Szczególne znaczenie ma oczywiście Święta Trójca z przyrostkiem –ball: baseball, basketball i football. Wśród największych ikon tego ostatniego sportu jest niewątpliwie Vince Lombardi. Jego nazwiskiem nazwano najważniejsze trofeum, czyli Super Bowl.

 

Wśród powodów do chwały można wymienić fakt, że był jednym z najbardziej utytułowanych trenerów footballu amerykańskiego. W latach 1959-67 poprowadził zespół Green Bay Packers do 5 tytułów mistrzowskich. Był pierwszym trenerem o tak zwanym pochodzeniu etnicznym (innym niż WASP), który odnosił znaczące sukcesy w NFL.

 

Jego dziadkowie z obu stron urodzili się we Włoszech, a on sam urodził się w Brooklynie, co też nie było okolicznością sprzyjającą.

 

Jest także autorem wielu wnikliwych przemyśleń i celnych powiedzeń. Internet jest pełen jego sentencji o cenie zwycięstwa, roli treningu, pokonywaniu słabości i tym podobny. Tematyka bliska sercu każdego sportowca.

 

Mnie utkwiło w pamięci coś innego. Otóż na początku każdego sezonu, na pierwszym spotkaniu rozpoczynającym obóz treningowy Vince Lombardi stawał przed swoimi zawodnikami. Byli to kilkukrotni mistrzowie świata, najlepsi z najlepszych, wśród nich pięciu zawodników, którzy trafili później do Hall of Fame. Stał przed nimi z jajowatą piłką i mówił:

 

’Gentlemen, this is a football’.

 

’Panowie, to jest piłka’. Bo nie ważne jak doświadczonym jesteś zawodnikiem, ile razy wygrałeś Super Bowl, ani jak wysoki masz kontrakt.

Na początku sezonu wszyscy wracamy do podstaw – 'back to basics’.

 

Doświadczenie się przydaje, ale aby odnieść sukces musisz pracować nad fundamentami. Dlatego każdy sezon zaczynamy od 'tlenu’. Jesienią lub zimą wracamy na basen, aby ćwiczyć technikę. Poprawiać drobne elementy, które prawidłowo wykonywane pozwolą uniknąć kontuzji i/lub odejmą parę minut na mecie. To dlatego siedzimy na trenażerze i kręcimy jedną nogą. I dlatego pracujemy nad kadencją i pozycją w biegu.

 

Bardzo mi odpowiada filozofia treningu wyrażona w przytoczonym zdaniu.

 

Lubię też czytać na naszym portalu wypowiedzi zawodników, którzy trenują od wielu lat i odnoszą sukcesy. Których wyniki są dowodem rozwoju.

Oni najczęściej mówią 'ja to robię tak – spróbuj, może i u ciebie się to sprawdzi’.

 

Ale irytują mnie stwierdzenia tych, którzy chcą na siłę przekonać do swoich racji. Niby zabierają głos w dyskusji, ale tak naprawdę, to tę dyskusję chcą uciąć. „Moja droga jest najlepsza, bo ja ją wybrałem’ . Często nie mają (jeszcze) wyników na potwierdzenie swoich metod treningowych.

 

Dzielmy się doświadczeniem. Piszmy o swoich błędach, aby inni mogli ich uniknąć. Ale nie odmawiajmy innym prawa do eksperymentowania.

Marek Strześniewski
Marek Strześniewski
Absolwent Uniwersytetów Warszawskiego i Jagiellońskiego oraz University of Illinois w USA. Od końca lat 90-tych prowadzi w Polsce założoną przez siebie firmę doradczą IMPACT Management. Ponad 300 zrealizowanych projektów koncentrowało się na zagadnieniach efektywności indywidualnej i organizacyjnej, optymalizacji kosztowej, dynamizacji sprzedaży oraz wdrażaniu strategii. Od 10 lat trenuje biegi długodystansowe i triathlon, gdzie wykorzystuje techniki zarządzania czasem i wyznaczania celów. Ukończył między innymi maratony w Nowym Jorku, Berlinie i Amsterdamie, oraz zawody triathlonowe na dystansie IRONMAN w Kopenhadze. Felietonista, bloger i ekspert Akademii Triathlonu w dziedzinie zarządzania czasem i efektywności indywidualnej.

Powiązane Artykuły

Śledź nas

18,455FaniLubię
2,816ObserwującyObserwuj
22,100SubskrybującySubskrybuj

Polecane