Jeden wielki niedosyt!

Piszę już teraz na gorąco, bo nie mogę wysiedzieć w miejscu. Mimo, że czuję się jakbym miał grypę żolądkową, to siadam i piszę. A jest o czym!

 

Zacznę od początku, wczorajszą przygodę z rowerem już opisałem. Nie ma co do tego wracać. Dzisiaj wszystko wydawało sie być idealne. Postanowiłem sobie, że zjem dzisiaj na śniadanie NALEŚNIKI. Pyszne naleśniki z cukrem, dźemem i miodem. Serio – pycha! Usiedliśmy sobie z Kasią (narzeczona) do stołu o 6.30 (brawa dla Niej, że wstała). Powtórzę to jeszcze raz: naleśniki były pyszne!!! Czułem się naładowany mocą. Wiedziałem, że jestem w formie (nawet schudłem do 85kg). Nie będę pisał co jadłem dzisaj po kolei, bo to bez sensu. Chyba najważniejsze jest to, że naleśniki były. I były pyszne!

 

Przyjechaliśmy na miejsce. Dokladnie tak to sobie wyobrażałem. Pięknie miejsce, fantastyczna sceneria, idealna pogoda. A ja w formie i bojowo nastawiony. Oczywiście jak na debiutanta przystalo, nie wiedziałem co i jak zrobić w tej strefie zmian, co gdzie położyć. Jakoś dałem radę i wyszło całkiem całkiem patrząc na czas moich zmian – nie odbiegałem od reszty. A jestem dosyć niezgrabny, obawiałem się tego. Ale cóż mają te sekundy stracone w strefie zmian do tego co nastapiło później? Wracając do początku, wszystko ustawione. Namiot AT Team – Piątka z Maćkiem Dowborem, rozmowy z innymi zawodnikami Akademii. Serio: naleśniki na śniadanie były pyszne a atmosfera na zawodach nie do opisania.

 

Ubrany w piankę spotkałem jeszcze Marcina Koniecznego. Krótka rozmowa z mistrzem. Szacunek dla tego Pana!

 

Wskakujemy do wody, nie jest zimna. Ja obawiam się bardziej skurczy albo, że nie dopłynę. Pierwsze 300m – wielka pralka. Masakra! Czas beznadziejny: 20minut i 30 sekund. Ale wyszedłem na pełnej mocy w strefę zmian. Kasia i rodzice gdzieś tam są i krzyczą, słyszę ich! Jest pieknie!

 

Zmiana na rower poszła dobrze. Wsiadam na rower, mega zaskoczenie. Prędkość spokojnie ponad 40km/h. Czy aby nie za szybko? Ile to ja wspaniałych maszyn wyprzedziłem, których wartość przekracza wartość mojego samochodu. Rower sam nie jedzie! Moja używana szosa za 2 tys zl z dostawioną lemondką i nieudolnym, samodzielnym bikefittingiem zrobionym telefonem słuzbowym, laptopem i AutoCadem okazała się całkiem szybka: średnia około 36,5km/h. Czułem się znakomicie. Czas roweru: 1:13:26. Ostatnie 5km wrzuciłem lżejszy bieg i czekałem na moją ulubioną dyscyplinę!

 

Zsiadam z roweru, zmieniam buty. Wszystko sprawnie, siły mam, jest dobrze. W założeniu miałem biec tempem 4:00/km. Dało by to czas 42min. Pierwszy km: 3:55. Jest super! Na 2 km zaczęło się jednak coś strasznego. Nie wiem jak to nazwać. Nazwę rzecz po imieniu: rozwolnienie! To co czułem w brzuchu jest nie do opisania. Wiedziałem, że mogę biec szybko, miałem siły. Gdy tylko przyspieszalem, czułem w brzuchu jedną wielką rewolucję. Pierwsze 5,25km poszlo super, okolo 20min. Mimo, że na pierwszej pętli już miałem jeden przystanek pod drzewem. Myślałem, że jak się wysikam to z brzuchem będzie lepiej. Ale wiecie co? Znacie to uczucie, że nie możecie zrobić siku, bo zaraz wyjdzie co innego drugą stroną? To własnie czułem!

Druga pętla, to był marszobieg. Nie mowiąc o wycieczcze w krzaki, szuwary czy jak to się nazywa na okolo 7km. Mialem małą przerwę na załatwienie swoich spraw. Więcej nie będę pisał.

 

Po drodze mijałem Dowbora, Grassa – widziałem, że zerkali jak mi idzie. Wielki szacunek dla nich za wynik w dzisiejszych zawodach. Ale Panowie: złapię was! Na trasie również odzywało się do mnie wielu zawodników i kibiców. Dziękuję za doping! Przepraszam tym samym za moją obojętność. Musicie zrozumieć! Z rewolucją żolądkową nie ma żartów!

Czas biegania: 46:28. Dla mnie wielka porażka. Czułem moc a nie mogłem jej wykorzystać.

 

Byłem najsłabszy w najwazniejszej konkurencji: jedzenie i picie. Nie wiem co mi zaszkodziło. Pewnie naleśniki:) Nie chcę sie tłumaczyć. To jest triathlon: tu liczy się wszystko. A jak ktoś nie umie sie odżywiać to znaczy, że jest słabszy od tych co umieją. Proste!

 

Po starcie czułem się okropnie, pare wizyt w ToiToi, jakbym mial grypę żołądkową. Porozmawiałem chwile z Ojcem Dyrektorem Grassem i pojechałem do domu. Chciałem się nacieszyć bardziej tą imprezą. Dlatego czuję wielki niedosyt. Wynik końcowy: 2:23:32 – 72 open. Jak na debiut to całkem nieźle. Jest o czym myśleć i do czego dążyć. Dziękuję mojej narzeczonej Kasi i moim Rodzicom za wielkie wsparcie i gorący doping. Chciałem dać z siebie więcej ale nie mogłem!

Powiązane Artykuły

23 KOMENTARZE

  1. @Mateusz – gratuluje startu! Świetny wynik. Redaktorzy muszę czuć Twój oddech na plecach ale pamiętajmy porównując się na wzajem i swoje wyniki także te z debiutu jakie kategorie wiekowe reprezentujemy:) Ja was o to proszę;))) Może nawet przy każdym nazwisku czy nicku na blogach, wpisach na forum itp powinna się pojawiać kat wiekowa, szczerze mówiąc nie wiem kto do jakiej należy. Też się napiłem wody parę razy ale nie miałem sensacji choć nie można wykluczyć ze coś było nie tak, bo parę osób mówiło o złej tolerancji pokarmowej w trakcie zawodów mówiąc oględnie i nie wchodząc w szczegóły, nie szukałbym jednak też winy w porannym jedzeniu Mateusz. Naleśniki są ok:)

  2. No to trzeba zglosic do Sanepidu i sprawddzic temat. Az malo prawdopodobne. Musialo by byc skazenie mikrobiologiczne, najczescie bakteriamii Coli typu fekalnego lub paciorkowcami kalowymi. Inna przyczyna to skazenie przemyslowe wywolane znajdujacymi sie w poblizu zakladami przemyslowymi. Nawet jesli to skazenie musialoby byc bardzo duze bo nie sadze zeby ktorys z zawodnikow wypil przypadkowo 1,5-2 litry wody. Gora 150-250ml czyli kubek. To troche jak z krwawoeniem z nosa. W umywalce wyglada dramatycznie a w praktyce to 50-100ml krwi… Ale wszystko jest mozliwe. Bardziej jednak prawdopodobne, statystycznie rzecz biorac, ze ma to zwiazek z jedzeniem. @Mateusz, ale na pewno nie nalesniki Narzeczonej! Ty Ja przepros i pros o wiecej takich posilkow!!! Taka rada prawie 2x starszego mezczyzny…:)

  3. Właśnie oglądam wywiad ze zwyciężczynią wczorajszych zawodów – Gosią Szczerbińską. Mówi w nim, że bardzo dużo napiła się wody w Nogacie a na biegu miała ból brzucha i mdłości.

  4. Ok. Zycze powodzenia. Trzeba dorzucic ten Loperamid jak biegunka jest uporczywa. Wynik na pewno do poprawienia, szczegolnie bieg:)

  5. Dziękuję Profesorze :):) smectę od wczoraj konsumuję 🙂 Koniec tematu. Przynajmniej łatwiej mi będzie połamać życiówkę na następnej 1/4: będzie to na 99% Triathlon Przechlewo – 7 września. Szkoda, że tam namiotu AT nie będzie 🙁

  6. @Szukanie dziury w calym:) Szkoda czasu. Zaburzenia zoladkowe-jelitowe w postaci biegunki nie biora sie z mleka, zelu czy batonu przed startem. Tzn. moga tez z tego ale tylko w przypadku bakterii chorobotworczych obecnych w tych pokarmach, ale i w tym przypadku musza byc w duzej ilosci! Jesli utrzymuja sie juz dwa dni to swiadcza o chorobie! Czyli jest zakazenie jakim drobnoustrojem, moze byc bakteria ale moze byc tez choroba wirusowa, czyli ktos w otoczeniu mial infekcje drog oddechowych. Leczenie polecilem, pic duzo plynow. To na pewno nie same nalesniki. Na pewno nie:) Ale na pewno stosowanie ustalonej diety przed startem wskazane. Zmiany prowadza do takich jak teraz dywagacji. Pozdrawiam

  7. Śniadanie to naleśniki z dżemem i miodem, później w drodze jakaś bułka z miodem i batonik, jakąś godzinę przed startem popijałem izotonik (750ml), w czasie startu: po pływaniu łyk izotoniku, na rowerze przez całą jazdę popijałem łyczkami izotonik (750ml razem) oraz zjadłem 4 żele 90g popijając je wodą (500ml). Na biegu wziąłem łyka jakiegoś redbulla z wodą – straszne to było, później już nic nie piłem, nie mogłem patrzeć nawet na kubeczki – tak źle się czułem 🙂 W każdym razie: nigdy więcej naleśników przed startem. Już wiem co mogło mi zaszkodzić. Zawsze przed startem na śniadanie wciągałem coś w stylu omleta: same jajka plus trochę mąki pszennej + woda lub mleko. Takiego omleta smarowałem dżemem bądź miodem. Dojadałem jeszcze w międzyczasie jakąś bułkę z miodem. Jak start był późno, czyli w okolicach 13 to zawsze jeszcze jadłem bułkę z miodem i w międzyczasie jakiegoś batona lub dwa batony. Wszystko do tej pory grało. Myślę, że przyczyną są te nieszczęsne naleśniki, gdzie dodaje się dużo mleka do ciasta. Nie pomyślałem o tym wcześniej. Mleko raczej nie jest dobrym rozwiązaniem przed startem 🙂

  8. Mateusz – pytanie czy biegałeś po tych żelach? Z mojego mikro doswiadczenia wiem, ze 4x90g to dla mnie za duzo i to znacznie a ważę mniej o ok. 4kg. Moze izo i ten żel nie zagrały w duecie…… Co do draftingu – w Sierakowie też się podciągali, ale nie ma lepszej nagrody jak wyprzedzenie takich 'zawodowców’:)

  9. Naleśniki czy Nogat? Wynik i tak masz bardzo dobry i wiesz, że stać cie na dużo więcej już teraz. Coś czuję, że czeka cię nie lada amatorsko – profesjonalna przygoda z triathlonem – i co to będzie jak jakiś trener zacznie cię szlifować… będziemy wszyscy grzać się w blasku twojej chwały… Powodzenia. PS. Czy oprócz IZO tankowałeś też wodę ( z wyjątkiem tej z Nogatu?) Na moje oko to jakiś litr brakuje.

  10. Zatrucie to takie ogolne stwierdzenie. Prawdopodobnie zakazenie bakteryjne i to niekoniecznie (a nawet malo prawdopodobne bo za mala ekspozycja!) z powodu napicia sie rzeczn wody. @Mateusz. Sam kupisz Smecta i zazywaj 1 saszetka po kazdym luznym stolcu. Doraznie mozna tez Loperamid. Ma recepte NIfuroksazyd 4×2 tabl. A co do draftingu… Nie przejmuj sie. Jesli sa tacy, ktorym na dystansach non drafting sprawia to satysfakcje to ich sprawa. Swoja droga sedziowie powinni tego rygorystycznie przestrzegac. Bo dzialaja troche jak straz miejska. Tam gdzie trzeba to ich nie ma. Sa tam gdzie jest najlatwiej. W Olsztynie sedzina wlepila mi zolta kartke bo sekunde przed odwieszeniem roweru odpialem kask… Niby zgodnie z przepisami ale cisnie sie na usta…:) W formule 1/4IM przypadki jazdy na kole powinny byc wylapywane i surowo karane!

  11. Dzisiaj już trochę lepiej ale dalej coś jest nie tak z żołądkiem. To na 100% zatrucie. Tylko czym? Czy może rzeczywiście coś zepsułem w czasie startu? 4 żele energetyczne isostar 90g + 750ml izotonik. Za dużo? Ps. Drafting na trasie był straszny. Rozumiem, że czasami się nie da. Ale była grupka zawodników, którzy ewidentnie jechali razem z premedytacją. Dla mnie to zwykłe oszustwo.

  12. Co będzie po napiciu się wody z Bałtyku……? Wyrazy współczucia i jednocześnie gratulacje debiutu. Siku to pikuś bo zawsze można 'popuścić’, ale drugą stroną…..? Jaki ja jestem zadowolony z bezproblemowego debiutu mimo, że do takich wyników mi daleko.

  13. Mateusz ! Na takim dystansie raczej nie ma potrzeby SIKU. Może bylo zbyt dużo Izotonika(soli) , co często powoduje sensacje żołodkowe . Od lat uzywam ’ sports drink’ tej firmy (nie wiem czy dostepne w Polsce): http://www.eload.net . Można je modyfikować kapsułkami zależnie od temperatury w dniu zawodów czy treningu. Rano przed zawodami, jem razowgo bagla z dżemem i piję kawę( sprawdzone już 15 sezon )

  14. Mateusz! Gratulacje! Dopiero wróciłem do domu. Napisze jutro relację, wrzucę video i powspominamy :-))) przeanalizujemy. Ja zadowolony. ten start miał być z mocnym akcentem pływackim i był. jak na mnie 16 minut i miejsce z wody w pierwszej 30-tce to duży sukces. Rower i bieg prawie zgodnie z założeniami. Piszę prawie, bo: pierwsza piątka miała być po 4.15 – było 4.17 🙂 druga w zależności od sytuacji, a ta niestety na treningowy start nie była sprzyjająca. Myślę o upale i straszliwej duchocie. Nie nawadniałem się na rowerze odpowiednio i czułem, że jeśli będę przyspieszał, to w Szczecinku będę mógł co najwyżej stać z kamerą na mecie, a nie się ścigać. Drugie 5km asekuracyjnie po 4.30 i z nadzieją patrzę na przyszłą niedzielę 🙂 Rower zgodnie z założeniami. Średnia moc miała być między 250 – 270, wyszło 250 i prędkości prawie 37km/h. Cieszę się, że mogliśmy się spotkać w namiocie AT Team. Miło było Cię poznać face to face! Masz świetnego tatę! Pozdrowienia dla niego :-))

  15. Ewentualnie, zebys byl pewien, czy zaszkodzily Ci nalesniki, czy woda z Nogatu przetestuj to jeszcze raz. Pewnie szkoda czasu czekajac caly rok do kolejnych zawodow w Malborku, moze przy najblizszych zawodach powtorz ten sam zestaw – nalesniki. Bo jezeli to woda z rzeki, to szkoda rezygnowac z tak dobrego sniadania:))

  16. nie jesteś sam, ja w T2 dostałem takich skurczy żołądka i mięśni brzucha, że przez 1km chciałem zwymiotować, udało sie dopiero na 2:) ale nie pomogło wiele, siły były ale nie mogłem przyspieszyć bo żołądek i permamentny skurcz mięśni brzucha nie pozwalały:( zamiast biec z pulsem 200, to ledwie do 160 dobijałem

  17. Mateusz, na pocieszenie napiszę to, co mnie spotkało na trasie kolarskiej. Na 17 km po jednym z zakrętów chciałem mocniej nacisnąć na pedały, stanąłem na nich cały czas trzymając się lemontki. Zrobiłem to pierwszy i ostatni raz w życiu. Nagle straciłem równowagę, przednie kolo mi nagle skręciło w lewo, nie potrafiłem się wybronić i przeleciałem przez kierownice. Zaliczyłem szlifa na prawej stronie, łokieć i biodro. Upadając podparłem się lewą dłonią, która w tym momencie mocno ucierpiała. Poczułem ogromny ból. Reka w ekspresowym tempie puchła i nie nadawała się do sterowania. Używałem tylko prawej. Tak dojechałem do końca. Udało mi się jakoś zamocować rower i ruszyłem do biegu, Stwierdziłem, że ręka do biegania mi nie jest potrzebna:) Po biegu szybkie usztywnienie ręki i do szpitala:) gdzie okazało się, że jest złamanie w kości promieniowej u nasady nadgarstka. Teraz jestem wykluczony z treningów na 5-6 tyg. Chyba wolałbym…..zjeść rano naleśniki???;))))))) Z rezultatu jestem zadowolony mimo wszystko.

  18. Mateusz ! Jesteś bogatszy o doświadczenie….. A tych co zamierzasz jeszcze doganiasz ….. 🙂

  19. Hmmm ja tez sie troche wody z Nogatu opilem bo to co przezylem (ale najwazniejsze ze JEDNAK przezylem) w wodzie to byla jedna wielka MASAKRA ale jakos nic sie u mnie nie dzieje… Moze jednak odzywnianie w trakcie bo ja bym tez raczej nalesnikow nie obstawial. Wspolczuje szczerze ale wynik pomimo problemow i tak bardzo ladny. Moj debit az tak udany nie byl choc nie zmienia to faktu zadowolenia z pierwszego stratu 🙂 Pozdr

  20. Współczuję… Ale też – gratuluję debiutu. Zdaje sie, że – jak ja – masz łatwą do pobicia życiówkę (oczywiście proporcjonalnie) 😉

  21. Mateusz, to prawdopodobnie nie zasługa Twojej narzeczonej i jej pysznych naleśników… Moj kolega i ja startowaliśmy razem z Tobą w Malborku. Kolega na pływaniu napił się trochę wody z Nogatu. Wytrzymał niewiele dłużej niż Ty – u niego to samo co spotkało Ciebie zaczęło się chwilę po ukończeniu zawodów. Teraz leczy się nitrofuroksazydem i espumisanem.

  22. Mateusz. Współczuję. Teraz jednak już wiesz, ze naleśniki to nie najlepszy pomysł na dzień dobry 🙂 Masz coś co ci się sprawdza przed np. półmaratonem? To jedz to!

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.

Śledź nas

18,455FaniLubię
2,816ObserwującyObserwuj
22,000SubskrybującySubskrybuj

Polecane