Justyna Kowalczyk trenuje w Zakopanem. Przygotowuje się do kolejnego sezonu, ale znalazła czas na rozmowę nie tylko o swojej dyscyplinie sportu. Dziennikarz portalu naTemat.pl, Jakub Radomski, umówił się na wywiad z najlepszą biegaczką narciarską świata i specjalnie dla Akademii Triathlonu poruszył w rozmowie temat triathlonu. W jego zimowej odmianie Pani Justyna startowała w Nowej Zelandii. Miała do pokonania 6,9 kilometrów biegu, 12km na rowerze i 9,5km na nartach.
Jakub Radomski: Zajęło ci to 1 godzinę 45 minut i 23 sekundy. Jak traktujesz start w takich zawodach?
Justyna Kowalczyk: Na pewno jest to urozmaicenie treningu. Nowość, pewna niewiadoma. Ale z drugiej strony na co dzień trenuję tak, że w zasadzie w pewnym stopniu uprawiam każdą z tych dyscyplin osobno. Ten start był przemyślany i przydatny nam treningowo. To była 1 godzina i 45 minut wysiłku na bardzo wysokim tętnie, w trudnych warunkach, ze współzawodnictwem – wtedy głowa zupełnie inaczej pracuje.
Taki triathlon jest też zabawą?
Jest naprawdę super. W tym roku wszyscy przybiegliśmy na metę cali w błocie.
Na blogu napisałaś, że błotko uwielbiasz.
Tak, uwielbiam, ale akurat wtedy było go troszkę za dużo. W każdym razie to był z jednej strony wielki wysiłek i wielkie zmęczenie, z drugiej – frajda. Przeżywanie, opowiadanie sobie różnych zdarzeń. To wszystko trwało i będzie trwać tygodniami.
Triathlon w takim wydaniu zagości na stałe w twoich przygotowaniach?
Jeżeli będę akurat w miejscu gdzie się odbywa, to wystartuję. Ale na pewno nie będę na takie zawody wybierać się gdzieś specjalnie, tylko po to, aby wystartować.
Myślałaś kiedyś o triathlonie klasycznym? Wydaje mi się, że przy twojej wydolności nawet taki Ironman nie byłby większym problemem.
Znam osobę, która niedawno go ukończyła. I rzeczywiście nie jest to żaden „hiperktoś”. Mówi, że dałbym radę z marszu.
Czyli nie Marit Bjoergen?
(Śmiech) Nie, ta osoba nawet nie uprawia wyczynowo narciarstwa biegowego. Jednak kluczowa jest tutaj kwestia przygotowania. Jestem osobą, która jak już bierze w czymś udział, to musi być odpowiednio przygotowana. Na pewno nie porwę się z motyką na Słońce.
Lubisz biegać… na nogach?
Tak, bardzo! I nawet jestem w tym dobra. Zwłaszcza teraz, kiedy mam już zdrowe kolano.
A rower?
Średnio.
Widziałem na TVP Sport film dokumentalny, w którym pokonujesz jakiś podjazd. Bardzo zmęczona byłaś pod koniec.
I zdenerwowana przede wszystkim. Rower to ważny bodziec treningowy. Jest go dużo w każdym cyklu, więc jeżdżę. Choć nie ukrywam, że nie jestem wielką zwolenniczką tego typu treningu.
Pływanie?
Jeśli woda nie jest zbyt zimna na pływalni , to oczywiście tak. Pływam wszystkimi czterema stylami sportowymi.. Dobrze sobie radzę. Jednak w okresie zimowym ryzyko złapania infekcji jest zbyt duże i odpuszczamy.
Pytam, bo aż ciśnie się na usta pytanie o triatlhlon klasyczny, w którym najpierw trzeba pokonać dystans w wodzie.