„Moje życie kręci się wokół triathlonu” – Krzysztof Augustyniak [WYWIAD]

Adrian Kapusta: Zdobyłeś tytuł Mistrza Polski na dystansie ironman. Gratuluję sukcesu, powiedz, czy ciężko było Ci podjąć decyzję o starcie na długim dystansie, czy to był naturalna kolej rzeczy, coś do czego dążyłeś od lat?

 

Krzysztof Augustyniak: Dziękuję za gratulacje. Decyzja o starcie na dystansie Ironman urodziła się w mojej głowie zanim jeszcze zacząłem się ścigać na dystansie 1/2IM, choć wtedy to było tylko w sferze marzeń móc startować na tak długim dystansie. Lata mijały, ja zdobywałem doświadczenie sportowe, stając wielokrotnie na podium Mistrzostw Polski na różnych dystansach, a tym samym poznawałem  swój organizm. W 2013 r. podjąłem decyzję, że w 2014 r. wystartuję na dystansie ironman. Wszystko szło zgodnie z planem, ale w trakcie sezonu, dzień przed zawodami, wypadek wykluczył mnie z możliwości startu na IM. Plan o starcie został przesunięty na kolejny rok, ale i w 2015 r. nie dane było mi wystartować. Operacja – przepuklina pachwinowa na tydzień przed pierwszym startem w sezonie. Pech! Nie odpuściłem, nie poddałem się. Podejście trzecie do tego dystansu to rok 2016. Treningi szły zgodnie z planem, a im bliżej samego startu, tym jeszcze większą uwagę zwracałem na to, co robię, dbając o to, żeby nie złapać kontuzji, nigdzie się nie przewrócić, itp. Choć nie zawsze wszystko idzie sobie zaplanować i przewidzieć, co zresztą życie już we wcześniejszych latach mi pokazało. Jak widać na moim  przykładzie cierpliwość i wytrwałość zaowocowała w postaci nie tylko wyniku złotego medalu Mistrzostw Polski, ale również samego udziału w zawodach na tym dystansie.

 

Ile lat już trenujesz triathlon? Jak to się stało, że wybrałeś akurat dyscyplinę?

 

Najstarsi górale nawet nie wiedzą, jak długo trenuję triathlon! czasami słyszę, że jestem dinozaurem w triathlonie, który ciągle startuje bez przerw. Ale tak na poważnie to pierwsze triathlony były już 23 lata temu, choć więcej wtedy było duathlonów i to właśnie tam stawiałem pierwsze kroki. Droga do triathlonu była szybka i prosta. Najpierw sekcja lekkoatletyczna, a później zupełnie przypadkowo trafiłem do sekcji MKS Orzeł Polkowice, z którą to jeździliśmy jako dzieciaki po całej Polsce na duathlony i triathlony. Moje pierwsze Mistrzostwa Polski w Triathlonie to rok 1996 w Suszu. Mimo 20 lat, które upłynęło to ciągle je pamiętam i miło do tamtych lat wracam. 

 

KrzysztofAugustyniakMistrzemPolskiNaDystansieIronman2

 

Czy zamierzasz ścigać się dalej w Ironmanach? Jak łączysz pracę i relacje rodzinne z tak czasochłonnymi treningami?

 

Po starcie Bydgoszcz-Borówno MP zdecydowanie łatwiej przychodzi mi deklaracja, co do kolejnych startów na tym  morderczym dystansie. Choć myślę, że z racji doświadczenia jakie posiadam w triathlonie i wieku, jest to też naturalna kolej rzeczy, że zawodnicy przechodzą poszczególne szczeble drabiny triathlonowej docierając w końcu do stopnia jakim jest Ironman. Ja już dotarłem i zamierzam tu pozostać, a jedyne co zamierzam, to poprawiać nie tylko czas na mecie, ale również uczyć się samego siebie, zachowując przy tym dużo pokory do tego dystansu.

Jeśli chodzi o godzenie domu i pracy ze sportem, to nie jest to łatwe, ale każdy sportowiec bardzo dobrze o tym wie, bez względu na dyscyplinę jaką uprawia. Jeśli chce być na szczycie, to poświęci każdą chwilę na sport, nie tylko na treningi, które zajmują bardzo dużo czasu, ale również na regenerację, odpoczynek i sen, który jest również ważny jak ten trening. Tak i jest w moim przypadku. Mogę śmiało powiedzieć, że na dzień dzisiejszy całe moje życie kręci się wokół triathlonu i wszystko jest podporządkowane pod treningi i starty. Na szczęście moja żona to rozumie, akceptuje i bardzo mnie wspiera. Nawet moja praca u sponsora w firmie CCC umożliwia mi trenowanie, wyjazdy na obozy sportowe i zawody bez jakichkolwiek problemów.

 

Dystans pełnego Ironmana jest bardziej  wymagający od krótszych dystansów pod względem  odżywiania utrzymywania odpowiedniej prędkości czy walki z temperaturą. Jak Twoje przygotowania różnią się od tych kiedy startowałeś na krótszych dystansach gdzie główną rolę odgrywało przygotowanie szybkościowe?

 

Jeśli chodzi o same przygotowania do Ironmana to po części był to proces wieloletniej pracy, a nie tylko tego jednego roku przygotowań. Treningi zmieniały się  proporcjonalnie do dystansów, które pokonywałem, choć najwięcej uwagi poświęciłem w ostatnim czasie na rower i bieg, bo to te dwie dyscypliny trwają najdłużej podczas wyścigu. Przygotowując się do startów na sprintach, czy olimpijkach, hmmm… dawno to już było (śmiech), ale rzeczywiście nie pokonywałem takich odcinków na rowerze jak obecnie, wtedy wyjeżdżało się na 30-50 km na treningu i wystarczało. Teraz każda jednostka nawet ta najkrótsza to ok 60 km, a te najdłuższe 100 – 180 km, tyle ile na Ironmanie. Podobnie też jest w biegu. Dystanse znacznie się wydłużyły, prędkość spadła w porównaniu do tego, gdy przygotowywałem się do sprintów, ale już do olimpijki pozostała na podobnym poziomie. Triathlon w Polsce z roku na rok wchodzi na wyższy poziom, co sprawia, że nawet jak przygotowujemy się do tak długiego dystansu jakim jest Ironman, to nie rezygnujemy do końca z prędkości, co widać na przykładzie chociażby Frodeno – można robić Ironmana szybko? Można 😉

 

KrzysztofAugustyniakMistrzemPolskiNaDystansieIronman3 

 

Od początku do końca byłeś liderem wyścigu. Zabrakło Ci 3 min. z hakiem do złamania 9 godzin. Czy chciałeś złamać dziewięć godzin, a może czas nie miał znaczenia tylko liczyło się zwycięstwo i tytuł Mistrza Polski?

 

To prawda od początku nadawałem ton rywalizacji, choć przede mną z wody wyszli zawodnicy ze sztafety, to ja prowadziłem w starcie indywidualnym. Jadąc do Borówna wiedziałem, na ile jestem przygotowany i teoretycznie na jaki wynik końcowy mogę liczyć na mecie. Na papierze wyglądało, że między 9h a 9h 15’ jest realna szansa. Od samego początku wyścigu starałem się trzymać założeń i wytycznych. Tak też było, aż do zejścia na bieg plan był realizowany w 110%. Na biegu już nie było tak jak to sobie zaplanowałem. Pierwsze km trochę za szybko mimo, że bardzo się hamowałem. Po trzech pętlach czyli 21 km biegłem poniżej 9h, choć na 16 km miałem pierwszy kryzys. Druga połowa biegu objawiła prawdziwą twarz, z czym tego dnia miałem się zmierzyć. Kolejne kilometry to już walka nie z rywalami tylko z samym sobą i gdy tempo spadało uświadomiłem sobie, że nie walczę o czas końcowy na mecie, lecz o samo przetrwanie. Kryzys pojawiał się coraz częściej, a do tego zmęczenie  nóg nie pomagało w walce.  Na około 10km przed metą byłem już zupełnie pogodzony i nawet do głowy mi nie przychodziła myśl, żeby tego dnia dalej podejmować walkę o złamanie 9h. Uważam, że na debiut na dystansie IM mogę być zadowolony z czasu jaki uzyskałem, a te 3’52’’ dodają mi w tej sytuacji dodatkowego bodźca, żeby dalej walczyć o złamanie tych 9h, zwłaszcza, że jest to bardzo blisko. 

 

Czy w przyszłym roku będziesz bronił tytułu MP?

Wszystko zależy od zdrowia! Jeśli nie złapię kontuzji i nic nie wydarzy się co mogłoby mnie nie wykluczyć z przygotowań to oczywiści będę bronił tytułu Mistrza Polski.

 

KrzysztofAugustyniakMistrzPolskiNaDystansieIronman1

 

Opowiedz o samych zawodach jak wypadły pod względem organizacyjnym. Czy mógłbyś polecić tą trasę innym zawodnikom, którzy chcieliby wystartować na pełnym ironmanie?

Na swoim koncie mam ponad 260 startów w triathlonach i duathlonach, które były organizowane w Polsce i za granicą. Jedne są lepiej zorganizowane drugie gorzej. Pierwszy raz miałem okazję startować na zawodach Bydgoszcz-Borówno, choć triathlon gości tam już kilka ładnych lat. Moja ocena tej imprezy to 4+/5 nie 5, bo zawsze jest coś do poprawy, ale od początku. Akwen na, którym pływaliśmy – duże jezioro, woda czysta, dno delikatny piasek, żadnych kamieni muszli itp. Mieliśmy do pokonania cztery pętle z wyjściem z wody, boje widoczne, tak więc chyba nikt nie mógł pomylić trasy ani nawet nadrzucić dystansu – ocena 5. Na dobiegu do boksu brakowało mi jedynie jednego chodnika, żeby nie biec po tym piachu, ale jak wspomniałem był bardzo delikatny, to mimo to trzeba było wytrzeć porządnie z niego później stopy, gdy zakładało się skarpetki. Co do boksu, gdzie były rowery wyglądało to z mojej perspektywy całkiem ok, lecz wbiegałem jako jeden z pierwszych i nie maiłem, żadnych problemów w nim, więc nie mam pojęcia  jak to wyglądało później. 

Trasa rowerowa: dużo nowego asfaltu, z tego co wiem, to w poprzednich latach nie było tak dobrze. Na rowerze mieliśmy do pokonania również cztery pętle, na każdej pętli były 4 nawroty i 4 ronda, ale ani nawroty, ani ronda nie sprawiały problemów nawet gdy mocno padało. Na rowerze czułem się bezpiecznie, do tego na każdej pętli były 2 punkty odżywiania, co miało duże znaczenie na tym dystansie. Osobiście z każdego punktu korzystałem biorąc wodę, czy banana. Ocena za rower 4+/5  

Trasa biegowa: stosunkowo płaska i szybka. Dużo zacienionych miejsc, co może nie przydało się na tych zawodach, ale biorąc pod uwagę, że gdyby pogoda była słoneczna, to bieg pod drzewami i padający cień ratowałby życie nie jednemu zawodnikowi. Ciekawym rozwiązaniem było puszczenie trasy biegowej przez bieżnię na stadionie Zawiszy mimo, że nikogo na trybunach nie było, to czuło się jakąś pozytywną energię płynącą z tego obiektu, a krótki odcinek biegu w krosie mi osobiście nie przeszkadzał, bo lubię biegać w terenie. Może dla innych zawodników był dużym wyzwaniem zwłaszcza krótki ostry zbieg. 

Uważam, że impreza jak najbardziej godna polecenia dla każdego kto chce się zmierzyć  z dystansem ironman. Osobiście z przyjemnością jeszcze tam wrócę, żeby się ścigać. Duże uznania do organizatora Roberta Stępniaka i ludzi, którzy razem z nim stworzyli tak fajną imprezę. Uważam, że najlepsze imprezy triathlonowe w Polsce robią ludzie, którzy sami startowali lubi jeszcze startują w triathlonach. Oni czują tak naprawdę czego my zawodnicy oczekujemy od nich i słuchając nas starają stworzyć najlepsze imprezy, na które później z przyjemnością wracamy. 

 

Komu chciałbyś podziękować za wsparcie, bez którego zapewne znacznie ciężej byłoby realizować cele?

Tych osób jest naprawdę bardzo dużo, ale chciałbym podziękować nie tylko za to, że są ze mną teraz. Chciałbym podziękować również, a może zwłaszcza za to, że byli ze mną kiedy miałem gorsze lata, kiedy nie odnosiłem sukcesów sportowych, że ich obecność i wiara we mnie liczy się podwójnie niż tylko pomoc materialna. 

Prezesowi mojego Klubu: MKS Płetval Polkowice, Panu Januszowi Możdżanowskiemu,

 

Firmie CCC –Dariusz Miłek 

Gmina Polkowice , Burmistrz Polkowice – Wiesław Wabik

Enervit Polska, XClife – Tomasz Kałużny

OceanPro – Leszek Matuszewski

Harfa-Harryson – Henryk Charucki

Chłopakom z LABOSPORT Polska: Filipowi Szołowskiemu i Marcinowi Florkowi 

Oraz moim najbliższym: mojej żonie Justynce za wsparcie i pomoc jak tego potrzebuję, tacie trenerowi, który zna mnie jak mało kto oraz mamie za głośny doping na trasie i ciepłe słowa.  

 

 

 

 

Powiązane Artykuły

3 KOMENTARZE

  1. Jakub, Ten punkt z wodą to prywatna inicjatywa lokalnego klubu kolarskiego. Nie należało to do organizatora. Też byłem trochę zmartfiony w zeszłym roku( było dużo cieplej), ale Robert wyjaśnił to na odprawie w tym roku.

  2. gratulacje za wynik. Mam podobne odczucia co do organizacji, w zeszłym roku zabrakło wody na jednym z punktów więc dałbym 4 (punkt ten był tworzony na szybko, normalnie miało go tam nie być, ale mimo wszystko jak już zrobili to mogli dopilnować aby nic nie brakło) Pewnie kiedyś jeszcze tam wrócę.

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.

Śledź nas

18,455FaniLubię
2,772ObserwującyObserwuj
19,400SubskrybującySubskrybuj

Polecane