Jako biegacz czuję jakiś niedosyt, coś bym chciał rozwinąć, dodać nieco adrenaliny zawodom, wreszcie chciałbym sprawdzić jak to się je na własnej skórze…
W zimę planuję rozwinąć nieco umiejętności pływackie. To jest ten element, który mi najbardziej szwankuje i wraz z rowerem chciałbym go przećwiczyć i wyćwiczyć do wiosny.
W oczekiwaniu na Maraton Warszawski, w którym będę debiutował jako maratończyk, postanowiłem zająć umysł Triatlonem i zastanowić się, czego mi jeszcze brakuje i w jaki sprzęt będę się musiał zaopatrzyć.
Zatem mam czas do wiosny, aby wybrać piankę i zdobyć jakiś rower szosowy z osprzętem potrzebnym do tri. A na razie jakeś drobne żeczy, żeby zacząć trening na basenie.
Obecnie nie mam żadnych dalekosiężnych planów treningowych i mam przeczucie, że sam trening będzie dużą przyjemnością, więc nie mogę się doczekać, ale na razie spokojnie – Maraton Warszawski.
Stopa nie wchodzi, ale żona i dzieci patrzą jakoś dziwnie z ukosa, więc trzeba trenować… może z czasem zacznie wchodzić 🙂
Przyjrzałem się zatem sobie o poranku. I nieprawdą jest ta teoria. Nie wchodzi mi stopa do szyjki butelki 🙂
Lekko pokreconych ? Wiekszosc z nas jest tak pokrecona ze mozna nami wino otwierac ! 😉
No to witamy zatem w gronie lekko pokręconych 🙂