Mark Allen: „Miałem dwa triathlonowe domy”

– Miałem dwa triathlonowe domy. Miałem Konę i miałem Niceę. A Nicea była pierwsza – mówi w jednym z wywiadów Mark Allen. Jak legenda triathlonu wspomina swoje występy w tych dwóch miejscach?

ZOBACZ TEŻ: Oficjalnie: Nicea gospodarzem mistrzostw świata IRONMAN!

Marka Allena bezsprzecznie można nazwać ekspertem zarówno od Kony, jak i Nicei. W tym pierwszy miejscu zdobył tytuł mistrza świata, aż 6 razy, w drugim wygrał 10 z 10 startów, w których brał udział.

Szczęśliwe rozdanie 

Jak sam przyznaje, zarówno Hawaje jak i Francja są nieodłączna częścią jego sportowej kariery. Jednak to w Nicei odniósł pierwsze niesamowite zwycięstwo, które zbudowało poczucie przynależności do tego miejsca, jego kultury oraz świata triathlonu.

Myślę, że to [Nicea] dobrze zagrało ze wszystkimi moimi mocnymi stronami. Trzeba było całkiem nieźle pływać, trzeba było umieć wspinać się na rowerze i trzeba było umieć biec dość szybko przez dużą część trasy. I wszystkie te rzeczy zagrały prosto w moją talię kart, że tak powiem – wspomina wyścigi w Nicei.

Poproszony o porównanie Kony i Nicei mówi wprost: Hawaje były zupełnie inne. Jak przyznaje, na początku był to dla niego bardzo trudny wyścig. Kluczowe było pierwsze zwycięstwo, które w obu przypadkach rozpoczynało szczęśliwą serię i dominację w następnych edycjach.

Trudno było określić tempo, trudno było rozgryźć rywali. Element rywalizacji pod tak dużą presją – nie było to dla mnie naturalne. Tak więc zajęło trochę czasu, aby naprawdę dostroić się do klimatu, energii i serca IRONMAN Hawaii. Ale oczywiście, kiedy już to zrobiłem, zamieniło się to w podobną sytuację jak w Nicei gdzie, kiedy raz już wygrałem, to później nigdy nie przegrałem.

Mark Allen
Źródło: IRONMAN

Kolebki triathlonu 

To, co wspólne dla Kony i Nicei to to, że oba wyścigi stanowiły kolebkę triathlonu. Mark Allen podkreśla, że historia zawodów we Francji sięga niemalże tej z Hawajów.

– W latach, kiedy ścigałem się w Nicei, przez kilka lat był to największy wyścig w sporcie. W innych latach był co najmniej tak samo [ważny] jak Kona. Jeden z najtrudniejszych do wygrania ze względu na konkurencję.

Ogromne zainteresowanie i popularność wyścigu w Nicei sprawiała, że Allen na przestrzeni lat miał, okazuje stoczyć tam kilka świetnych bitew z wieloma różnymi sportowcami. Jak wspomina, Nicea była pod tym względem niesamowita. Nie startowała tam grupa tych samych osób, ale co roku pojawiali się nowi, mocni zawodnicy.

To znaczy, byli stali bywalcy, ale byli też tacy [nowi], którzy pojawiali się, przychodzili i mówili [o Allenie]: „Dostanę tego kolesia w tym roku, nie pozwolę mu wygrać! ”. Co czyni mnie jeszcze bardziej zdumionym, że wygrałem Niceę 10 razy

Mark Allen
Źródło: Pinterest

Historyczne bitwy

Zapytany o to, którą z bitew pamięta najlepiej, Mark Allen wskazuje swoje dwa ostatnie występy. Podczas pierwszego z nich był o włos od utraty dumnego rekordu serii zwycięstw. W 1992 roku zmierzył się Yvesem Cordierem, człowiekiem, który przez ostatnie dwie dekady przewodził IRONMAN France, a teraz jest dyrektorem wyścigu mistrzostw świata w Nicei.

Na szczycie listy znajduje się ten z Yvesem, który był około 7.5 minuty przede mną po zejściu z roweru. Więc powiedziałem, że jeśli będę biegał jak triathlonista, nie wygram. Musiałem biec jak biegacz. Więc odszedłem od stałego tempa i po prostu gwałtownie przyśpieszałem i szedłem tak mocno, jak tylko mogłem, aż po prostu nie mogłem tego znieść i dłużej wytrzymać. A potem wycofywałem się i regenerowałem. I ciągle to powtarzałem: znowu i znowu i znowu.

Praca przyniosła efekty. Kilka kilometrów przed metą Allen zobaczył grupę fanów, którzy podążali za Yvesem i mu kibicowali. Był to prawdziwy tłum. Nikt nie spodziewał się nadchodzącego Allena. Jak wspomina Mark, kiedy Francuz obrócił się i go zobaczył, wyglądał, jakby miał dostać zawału serca. Allen wyprzedził Yvesa chwili, gdy mijali znak informujący, że do mety zostało 400 metrów.

To było dla mnie słodko-gorzkie, ponieważ chciałem, aby Yves wygrał ten wyścig tak samo, jak on, ponieważ pochodził z Nicei. Był taki moment: „Czy po prostu pozwolić mu wygrać? Czy przechodzę przez metę i trzymam go za rękę? Co ja robię?”. Pomyślałem, że w tym sporcie chodzi o dawanie z siebie wszystkiego. Wiedziałem, że mogę go wyprzedzić. Tak zrobiłem. Wiedziałem, że będzie to dla niego bolesne. I było.

Drugi wyścig, który zapadł Allenowi w pamięć to ten ostatni, kiedy rywalizował z Simonem Lessingiem.

Simon to był charakter. Ciągle ciągnął się tuż za mną w biegu i próbował przeciągnąć. Ja powiedziałem: musisz podejść, Simon”, a on tego nie zrobił. Zatrzymałem się więc na środku drogi – przestałem biec. Później to była ciągła zabawa w kotka i myszkę.

ZOBACZ TEŻ: Lionel Sanders: “Frodeno wniósł triathlon na inny level”

Nikodem Klata
Nikodem Klata
Redaktor. Dziennikarz z wykształcenia. W triathlonie szuka inspirujących historii, a każda z nich może taką być. Musi tylko zostać odkryta, zrozumiana i dobrze opowiedziana.

Powiązane Artykuły

Śledź nas

18,455FaniLubię
2,813ObserwującyObserwuj
21,700SubskrybującySubskrybuj

Polecane