Rozpocząłem na dobre drugą część sezonu. Start kontrolny w Rawie. Miało być miło i było. Zjawiłem się 3 godziny przed startem. W biurze zawodów i w strefie zmian panowała jeszcze senna atmosfera. Wszystkie osoby z którymi się zetknąłem były radosne i spokojne. Wolontariusze znali odpowiedzi na pytania zawodników i służyli pomocą. Inni zawodnicy chętnie udzielali rad kolegom. Sędziowie z PZTri surowi, ale bez zadufania, życzliwi i chętni do wyjaśnień.
Spotkałem znajomego z Krakowa, z którym mam okazję rywalizować, gdy zawody odbywają się na południu Polski. (Krzysztof Chołda to też trochę historii. Próbował w latach 90tych zaszczepić triathlon na ziemi krakowskiej.) Pogadałem sobie również z wysłanniczką AT – Iwoną. Po zawodach mocząc się w wodach jeziora przeprowadziłem sobie kilka small talks z zawodnikami.
Ogólnie panował jakiś dobry i sielankowy duch triathlonu.
Miało być treningowo, ale nie wyszło. Plan był: spokojne, dobre pływanie „w nogach’. I to się udało. Załapanie się do grupy i rower bez ciśnień, żeby później pobiec ładnie. Niestety tak się ułożyło, że w T1 zostałem sam. Grupa przede zniknęła, za mną nikogo. Poczekałem trochę na zawodnika z mną, żeby nie jechać samemu. Okazało się, że miałem okazję jechać i pracować z późniejszym Mistrzem Polski Weteranów – Tomaszem Brettem. Podczas jazdy niestety wystąpiły zgrzyty. Sterujący ruchem policmajstrzy 3-krotnie wpuścili przed naszą grupę samochody, co powodowało, że musieliśmy zwolnić i było trochę niebezpieczne. Wbrew moim planom cała część rowerowa wyszła znowu bardzo mocno. Do tego ten upał!
Po 1km biegu wiedziałem już, że będzie słabo. Żeby się nie zajechać postanowiłem, że drugie okrążenie pokonam „Gallowayem’. Każdy wodopój i kurtynę wodną pokonywałem marszem. Dzięki temu interwały były w znośnym tempie a na metę mogłem wbiec dumnie sprężystym krokiem pozdrawiając zebrane tłumy ;).
Czas 2:17:14 (Mój zwariowany Garmin pokazał nawet 2:15:57) to przywoity wynik jak na tą trasę, upał, pływanie bez pianek i ten etap przygotowań. Złamanie 2:15 jest blisko, ale to już w przyszłym roku.
Szkoda, że nie było kategorii młodzików 34-letnich, bo załapałbym pudło. 🙂 A teraz czekam na wystrzał formy na Tour de Tri w Pile. Pozdrawiam.
Brawo!!!!
Dzienks. Nad celami bedziemy myśleć po sezonie. Może powrócę do 1/2IM.
no ładnie !!! :))))) gratki !!! no i chyba musisz poszukać jakiegoś nowe celu może jakieś 2:05 :)))))))))
Szalejesz! Czas jak na te warunki bardzo dobry! Gratki