Mikołaj Raczyński: „W duathlonie mam jeszcze bardzo dużo do zrobienia”

Mikołaj Raczyński podczas mistrzostw Europy w duathlonie w Wenecji wywalczył 3. miejsce w kategorii wiekowej M30-34. W rozmowie z Akademią Triathlonu opowiedział o kilku przygodach, które mogły przekreślić jego występy w tych zawodach. 

ZOBACZ TEŻ: Klaudia Petters: „Wiedziałam, że jedyne co uratuje mój honor to wygranie OPEN”

Nikodem Klata: Mikołaj Raczyński – Biegający Filozof. Skąd biegający i skąd filozof? 

Mikołaj Raczyński: Moja przygoda z bieganiem zaczęła się 12 lat temu, bardzo prozaicznie. Mój tata chciał przebiec Bieg Beatlesów, bo jest ich wielkim fanem. Bieg odbywał się na dystansie 15 km i tata nie był w stanie tyle przebiec. Spytał, czy ja dam radę. Powiedziałem, że mogę spróbować. Udało się i powoli wkręcałem się w bieganie, zaczynając się w nie coraz bardziej angażować. Stąd biegający.

Filozof, bo jestem magistrem filozofii. Założyłem swój profil w trakcie studiów filozoficznych. Wcześniej studiowałem historię i tam bardzo spodobały mi się zajęcia z filozofii, więc poszedłem w tym kierunku. Rozpocząłem też studia doktoranckie, ale do tytułu doktora jeszcze daleka droga. 

NK: Od wielu lat jesteś trenerem biegania. Prowadzisz swoich zawodników. To trudne łączyć pracę z podopiecznym, dbając do tego o własne treningi? 

MR: Na początku to było trudniejsze niż teraz. Wtedy byłem bardziej zaangażowany w swoje treningi. Do 2018 roku trenowałem bardzo intensywnie, jednak doznałem kontuzji, która zakończyła się operacją ścięgna Achillesa. Od tamtego czasu zajmuję się przede wszystkim trenowaniem innych. Moje treningi są bardziej w formie zabawy, urozmaicenia, chęci ciągłego ruchu. Praca trenerska jest dla mnie dużo ważniejsza.

NK: Twoją główną dyscypliną jest bieganie. Skąd wziął się pomysł na duathlon. Dlaczego postanowiłeś dodać rower?

MR: Zawsze byłem fanem kolarstwa. Oglądałem wyścigi od dziecka. Tata wpoił mi miłość do tego sportu. Śledziłem kolarstwo w telewizji, ale go nie uprawiałem. Miałem bieganie i nigdy nie było czasu, żeby zająć się kolarstwem.

Po operacji szukałem sportu, który pozwoliłby mi być cały czas aktywnym. Kupiłem sobie rower szosowy i jeździłem. To nie było trenowanie. Jeździłem raczej rekreacyjnie. 

Od czasów operacji na 2 lata zrezygnowałem też z biegania. Pod koniec 2021 roku spróbowałem do niego wrócić. Powiedziałem sobie, że jeśli do końca roku złamię 17 minut na 5 km, to wtedy pobawię się w duathlon. Pod koniec roku pobiegłem 16:57. Kupiłem więc rower czasowy i tak to się zaczęło. 

Źródło: Archiwum prywatne

NK: W duathlonie startujesz od roku. Na swoim koncie masz medal mistrzostw świata i mistrzostw Europy. Jak, tak szybko udało Ci się wypracować tak dobrą formę?

MR: To, że mam przeszłość biegową mi pomaga. Chociaż muszę przyznać, że kiedy wracałem do biegania po operacji, to nie było łatwo. Poziom był stosunkowo niski, w porównaniu do tego, co robiłem kiedyś. 

Pomaga mi to, że mam kilkanaście lat doświadczenia. Umiem dobrze dobierać jednostki treningowe. Często jest tak, że trenuję dużo mniej niż duathloniści, z którymi rywalizuję, a nasze wyniki są podobne. Dosyć fajnie trafiam bodźcami treningowymi i wiem czego mi potrzeba. 

Nie ma też co ukrywać, duathlon jest dyscypliną niszową. Pewnie, gdyby najlepsi triathloniści wzięli się na poważnie za duathlon, mi nie byłoby tak łatwo, ale korzystam z tego, jak jest. 

NK: Czujesz się tak samo mocny na rowerze, jak w bieganiu? 

MR: Na pewno u mnie bieganie jest mocniejsze. Rower jest coraz lepszy, ale jeszcze nie potrafię tego przełożyć na zawody. Myślę, że i w bieganiu i w rowerze mam mnóstwo do poprawy. To jest kwestia czasu, aż będzie to szło coraz lepiej. 

W tym roku tydzień przed mistrzostwami pobiegłem 10 km w 32:46. To już jest bieg na całkiem niezłym poziomie, ale myślę, że spokojnie mogę pobiec jeszcze minutę szybciej. A jak będę biegał minutę szybciej, to wtedy w duathlonie nie będę musiał się nikogo bać. 

Podchodzę do tego na spokojnie. Minął dopiero rok od moich pierwszych zawodów. 

NK: Jadąc na mistrzostwa świata, a później Europy myślałeś o tym, że chcesz walczyć o podium czy nie nastawiałeś się na wyniki? 

MR: Jak jechałem na mistrzostwa świata, to nie miałem pojęcia, jaki tam jest poziom. Miałem raptem kilka miesięcy stażu duathlonowego. Nie nastawiałem się na nic. Podczas zmiany z roweru na bieg tata krzyknął do mnie, że jestem czwarty i mam 30 sekund straty do trzeciego zawodnika. Byłem w szoku i myślałam, że się pomylił. 

Jadąc na mistrzostwa Europy do Wenecji, myślałem, żeby przywieźć medal, ale to wszystko na zupełnym luzie. O startach myślę, że jeśli wywalczę medal to świetnie, jeśli nie to trudno. Trenuję, ale cały czas się tym bawiąc. 

Źródło: Archiwum prywatne

NK: Jak wyglądał proces kwalifikacji na mistrzostwa Europy? 

MR: W zeszłym roku na mistrzostwa świata miałem slota z roll downu, a w tym roku, jako że mistrzostwa Europy odbywały się przed mistrzostwami Polski, to Związek ogłosił rekrutację, na którą się zgłosiłem. 

Bardzo chciałem tam wystartować. Są jeszcze mistrzostwa świata, na które się nie wybieram ze względów logistycznych. Są w takim terminie, gdzie w Polsce jest kilka imprez, a do tego jest zbyt krótki okres, żeby wszystko ogarnąć z pracą i finansowo. 

NK: „Przygód przed startem miałem mnóstwo, w trakcie także zaliczyłem krótki pobyt poza trasą rowerową” – napisałeś po zawodach. Co to były za przygody? 

MR: Zaczęło się od tego, że dwa dni przed startem chwyciła mnie gorączka. To mnie mocno osłabiło. W piątek przed startem byłem w fatalnym stanie. W sobotę było troszkę lepiej. W niedzielę czułem się już dobrze, ale musiałem zrobić dwa dni wolnego, przez co nie czułem się tak pewnie na starcie. Brakło też trochę pobudzenia. 

Druga przygoda to to, że mam mały problem z Achillesem. Cały czas muszę na to uważać. Wszystko jest pod kontrolą, ale nie jestem w stanie w pełni trenować. 

Jeśli chodzi o sam start i przygodę z rowerem, to popełniłem duży błąd. Po bieganiu byłem pierwszy w swojej kategorii. Na pierwszych kilometrach roweru wyprzedziło mnie dwóch zawodników i wtedy starałem się jechać bardziej agresywnie, co skończyło się tym, że nie wyrobiłem na zakręcie. Jestem słaby technicznie, bo brakuje mi objeżdżenia. Wylądowałem na poboczu. Na szczęście udało się bez większego wypadku, ale straciłem wszystkie żele. Przez dwie godziny wysiłku nic nie zjadłem, co na pewno się na mnie odbiło. Miałem też przekręconą kierownicę, czego nie zauważyłem i tak jechałem. 

Na pewno wybiło mnie to z rytmu. Miałem też już strach przed oczami i resztę trasy jechałem mocno asekuracyjnie, zwłaszcza że to był mój pierwszy duży błąd w trakcie zawodów. Na szczęście nie skończył się bardzo źle. 

NK: Gdyby nie wypadek, zająłbyś wyższe miejsce? 

MR: Na pewno Włoch był poza zasięgiem, bo pojechał fantastyczny rower. Trudno powiedzieć. Myślę, że mógłbym być kilka miejsc wyżej w OPEN. Na pewno mógłbym trochę bardziej powalczyć, a przez ten incydent starałem się dotrzeć do mety w miarę bezpiecznie. Gdybym zajął 4. miejsce, to mógłbym się tym bardziej przejmować, ale mam miejsce medalowe i nie ma co gdybać. To mogło zdarzyć się każdemu. 

Źródło: Archiwum prywatne

NK: Jakie są Twoje dalsze plany startowe? Duathlon to przygoda, którą chciałbyś kontynuować?

MR: Zdecydowanie. Na pewno wystartuję w mistrzostwach Polski. W tym momencie czuję się bardziej duathlonistą niż biegaczem więc Rumia, Czempiń –  to są dla mnie imprezy priorytetowe. Chciałbym wystartować gdzieś jeszcze, ale niestety mało jest imprez duathlonowych w Polsce, więc nie mam możliwości większych startów. Tam, gdzie będę mógł, na pewno chciałbym startować. 

W przyszłych latach ponownie chcę powalczyć w Polsce, Europie i na świecie, bo myślę, że z dalszym rozwojem mogę wygrywać i pokazywać się z jak najlepszej strony. Chciałbym się tym bawić i poprawiać z każdym kolejnym startem. 

NK: Od biegania, do duathlonu, od duathlonu do triathlonu?

MR: Na razie o tym nie myślę ze względu na ograniczenia czasowe. Do tego pływanie wydaje mi się bardzo nudne. Kiedy byłem dzieckiem, trenowałem pływanie, więc podłoże mam, ale… na razie nie. 

Na pewno kiedyś chciałbym wystartować triathlonie, ale to jest odległa przyszłość. W duathlonie mam jeszcze bardzo dużo do zrobienia, a bieganie i rower to są dwie dyscypliny, które bardzo mi się podobają i pozwalają spełniać. 

Nikodem Klata
Nikodem Klata
Redaktor. Dziennikarz z wykształcenia. W triathlonie szuka inspirujących historii, a każda z nich może taką być. Musi tylko zostać odkryta, zrozumiana i dobrze opowiedziana.

Powiązane Artykuły

Śledź nas

18,455FaniLubię
2,771ObserwującyObserwuj
19,500SubskrybującySubskrybuj

Polecane