Kiedy rozpoczynaliśmy pierwszą serię pobrań krwi, finał projektu wydawał się być równie odległy, co slot na Hawaje dla triathlonisty, który skończył właśnie swój pierwszy trening. A jednak po 8 miesiącach badań dotarliśmy do końca. Badaniami zostało objętych 45 zawodników zakwalifikowanych do projektu na podstawie rekordu życiowego na dystansie ½ IRONMAN oraz średniej objętości treningowej w tygodniu. Przeprowadziliśmy 6 serii pobrań krwi, każdorazowo oznaczając 32 parametry laboratoryjne. W rezultacie mamy komplet wyników i w najbliższych tygodniach skupimy się już tylko na statystycznym i naukowym opracowaniu rezultatów tych badań. Będziemy ostatecznie analizować wyniki 40 pacjentów, ponieważ pozostali zgodnie z kryteriami badawczymi zostali z różnych przyczyn wyłączeni z opracowań (choroba przewlekła, rezygnacja ze startu w Gdyni).
Początek projektu nie był łagodny. Już w pierwszych dniach badań zdiagnozowaliśmy rabdomiolizę u jednego z zawodników. Rabdomioliza jest procesem patologicznym stanowiącym bezpośrednie zagrożenie życia i zdrowia pacjenta. W skutek uszkodzenia mięśni do krwioobiegu trafia mioglobina czyli produkt ich degradacji. Mioglobina filtrowana jest przez nerki, a jej występowanie w stężeniu toksycznym może doprowadzić do ostrej niewydolności nerek i poważnych powikłań. U tego sportowca dzięki szybkiej diagnostyce i hospitalizacji, już po kilku tygodniach udało się wznowić treningi. Wielkim sukcesem zarówno sportowym, jak i medycznym było spotkanie z nim na mecie zawodów w Gdyni. Na temat tego szczególnego przypadku powstała również publikacja naukowa. Abstrakt zapowiadający artykuł ukazał się niedawno na łamach Medycyny Sportowej: http://www.medycynasportowa.edu.pl/abstracted.php?level=5&ICID=1165033
Od początku planowania działań najważniejsze było pobranie krwi na mecie zawodów w Gdyni. Ocena wpływu tak ekstremalnego wysiłku na oznaczane parametry krwi jest jednym z zasadniczych założeń projektu. Uzyskane w tym dniu próbki są ze względu na okoliczności pobrania unikalnym materiałem, którego nie da się pozyskać ponownie. Przygotowania do tego etapu rozpoczęliśmy już kilka tygodni wcześniej. Dzięki gościnności Michała Drelicha – dyrektora Herbalife IRONMAN 70.3 Gdynia, mogliśmy zorganizować punkt pobrań w strefie mety i pobierać krew od zawodników tuż po ukończeniu zawodów. Sportowcy objęci projektem nie zawiedli.
W przeddzień zawodów zgłaszali się na kontrolę masy ciała do wyznaczonego stoiska przy strefie zmian, a w dniu wyścigu szybko odnajdywali oznaczony namiot. Wbiegali skrajnie zmęczeni i nadzwyczajnie szczęśliwi. Każdy z nich to odrębna historia i indywidualna relacja, bo przecież mieliśmy ze sobą regularny kontakt przez ponad pól roku. Po pokonanych kilometrach w wodzie, na rowerze i w biegu każda kolejna próbka krwi w naszej lodówce była zagadką, ale też dowodem zaangażowania ze strony zawodnika.
Kluczowa seria pobrań została też zainaugurowana w sposób szczególny. Kiedy na metę z czasem 04:23:19 wbiegał pierwszy z zawodników objętych badaniami, powitał go Łukasz Grass. Łukasz od samego początku tworzenia projektu był łącznikiem pomiędzy laboratorium a triathlonistami, a także osobą, która przez cały czas nas motywowała i wierzyła w powodzenie i sens tych działań. Jego zapowiedź pojawienia się na mecie jednego z „naszych”’ rozpoczęła najważniejsze z pobrań. Tuż po przekroczeniu linii mety Michał Majka powiedział: „To również dzięki Wam udało mi się osiągnąć taki rezultat. Właściwie to na ten medal zasługuje cały ten projekt”, po czym zdjął z szyi własny medal i zawiesił mi. Niezależnie od przyszłych opracowań i oddziaływania projektu ten gest stanowi już najcenniejszą odpowiedź na pytanie, czy było warto.
Jestem szczęśliwa, że to właśnie zawodnik w tak symboliczny sposób docenił naszą prace, ale też wpływ badań na jego bardzo dobry rezultat. Jak się okazało na tyle dobry, że stanowiący przepustkę do udziału w mistrzostwach świata w Australii. Dopiero później wyszło na jaw, że chwilę przed nim był już na mecie inny nasz triathlonista, ale zrobił to w takim tempie, że nikt nie zdążył zauważyć. Był to w klasyfikacji drugi wśród amatorów Marcin Konieczny z czasem 04:16:01 . Po ukazaniu się na stronie internetowej rezultatów zawodów i rozdaniu slotów okazało się, że wszyscy nasi zawodnicy ukończyli triathlon, czterech zasłużyło na możliwość udziału w mistrzostwach świata, a co najmniej kilkunastu poprawiło swój dotychczasowy rekord życiowy.
Pierwsze w historii zawody Herbalife IRONMAN 70.3 w Gdyni już od miesiąca są za nami. Zakończyliśmy właśnie kompletowanie wyników badań z ostatniej serii, uzyskanych po okresie regeneracji, a tymczasem projekt za kilka dni jedzie na swoje, firmowe ‘mistrzostwa świata’ w Berlinie. Są szanse, że finał tych badań, który mamy już za sobą nie jest wcale końcem wsparcia laboratorium w treningach i zmaganiach triathlonistów. Dziękuję więc już dziś wielu serdecznym ludziom, którzy pomogli doprowadzić mały pomysł do wielkiej mety i zapraszam do współpracy podczas rozpędzania analogicznych działań w przyszłości. Przecież Gdynia to IRONMAN, a tam już Anything is possible.
Miłym akcentem tego przedsięwzięcia było także rozwiązanie konkursu dla pracowników Medicover, w którym wzięłam udział. Wymagania nie były wygórowane, wystarczyło napisać krótki tekst na temat swojej zawodowej historii. Znaczącym elementem mojej pracy w firmie należącej do grupy Medicover jest triathlon. O nim więc skleiłam kilka myśli i przelałam na papier. Wśród 270 nadesłanych zgłoszeń moja opowieść o Waszym triathlonie zajęła siódme miejsce w Europie! W efekcie kolejni ludzie dowiedzą się o tym, jakie podjęliśmy działania na rzecz wsparcia treningu triathlonowego solidnym fundamentem diagnostyki. Jest nas coraz więcej.
Poniżej nagrodzony tekst:
krew kapała jak z nosa to sobie przysnąłem 🙂
Pytał się wcześniej, co tu tak nudno, że mkon zasnął 🙂
fotograf jednak zauważył 🙂