Wegetriathlonista i fan kawy, a wcześniej… judoka. Kim jest Miłosz Sowiński?

Miłosz Sowiński to pierwszy Polak i najmłodszy uczestnik w historii na MŚ Ironman 70.3. A do tego – wegetarianin i ogromny fan kawy. Przeszedł przez niemal wszystkie dyscypliny, zanim odnalazł swoją sportową drogę.

ZOBACZ TEŻ: Castle Triathlon Malbork: Miłosz Sowiński mistrzem Polski na długim dystansie!

Dzieciństwo na macie, boisku, korcie…

Miłosz Sowiński od zawsze lubił sport i rywalizację. W jego rodzinie nie on pierwszy – jego ojciec był pływakiem i często zabierał go na basen. Jednak to nie pływanie było ulubionym zajęciem młodego Sowińskiego. Jako dziecko trenował przede wszystkim judo. Z mniejszą lub większą sympatią próbował naprawdę wielu dyscyplin, m.in. sportów zimowych, piłki nożnej, siatkówki czy tenisa, ale to sporty walki okazały się dla niego najlepsze. Judogę (strój treningowy) zakładał regularnie przez 6 lat.

Sporty walki są najlepsze moim zdaniem, żeby zacząć przygodę ze sportem – stwierdził triathlonista. Uczą przegrywać i wygrywać. Ale uczą też wytrwałości w dążeniu do celu i przede wszystkim ciężkiej pracy. Treningi judo nauczyły mnie, że ciężką pracą można dojść do wyznaczonego celu.

Pomimo tego długo nie mógł odnaleźć „swojej” dyscypliny. Dopiero triathlon okazał się dla niego miłością od pierwszego treningu.

ZOBACZ TEŻ: Miłosz Sowiński – „Jak będzie forma, to na pewno wystartuję w Ironmanie”

Jak Miłosz Sowiński został triathlonistą?

Na swoje pierwsze zawody w Suszu pojechał jako 16-latek. Zgłosił się razem z ojcem, który z kolei zaczął trenować triathlon za namową swojego kolegi. Miłosz Sowiński wystartował na dystansie supersprint i zajął 2. miejsce w swojej kategorii wiekowej. Lata aktywności sprawiły, że od samego początku dobrze radził sobie w każdej triathlonowej dziedzinie.

źródło: Miłosz Sowiński/strona internetowa

To było to. Szybko zaczął szukać trenera i trafił do klubu G-8 Bielany. Ćwiczył naprawdę intensywnie i robił błyskawiczne postępy. Najbardziej polubił bieganie. Jako licealista Sowiński potrafił przebiec nawet 70 km tygodniowo. Od pierwszego roku treningów marzył o starcie na Hawajach.

„Musiałem wykazać się cierpliwością”

Do dystansu Ironman czekała go jednak długa droga. Triathlonista startował regularnie na krótszych trasach, niejednokrotnie stając przy tym na podium w swojej kategorii wiekowej. Równolegle zaczął też studia na AWF-ie we Wrocławiu.

Zawsze wiedziałem, że ten długi dystans będzie moją mocną stroną – wspominał. Ale czekałem. Musiałem wykazać się cierpliwością i przerobić każdy etap kariery triathlonisty. Zaczynałem od dystansu krótkiego, potem był olimpijski, i tak krok po kroku dochodziłem do połówki, no i potem do Ironmana.

ZOBACZ TEŻ: Rywalizacja z legendami. Miłosz Sowiński przygotowuje się do IM Izrael

Jak dosyć szybko się okazało, cierpliwość popłaciła. Zawodnik w 2015 roku zaczął z sukcesami startować w dystansie IM 70.3. Na zawodach Herbalife w Gdyni zajął 3. miejsce, z czasem 04:02:03. Miłosz Sowiński był pierwszym Polakiem, który stanął na podium w tej kategorii. Jeszcze tego samego roku został ogłoszony odkryciem polskiego Triathlonu 2015. Natomiast rok później zakwalifikował się na MŚ IM 70.3 Australia, jako pierwszy Polak i jednocześnie najmłodszy zawodnik w historii. Kolejne lata to kolejne sukcesy i wyścigi na pełnym dystansie.

Tegoroczny sezon (2023) był dla zawodnika bardzo intensywny. Zdobył 1. miejsce w zawodach Castle Triathlon Malbork. Mało tego – został drugim Polakiem, który ukończył trasę w mniej niż 8 godzin. Niedługo później zajął 5. miejsce w IM Italy. Po zawodach nie zwalniał i poleciał na zawody IM Floryda, których niestety nie ukończył. Przeszkodził mu m.in. rower połamany w transporcie.

Miłosz Sowiński – fan kawy

Podobno triathloniści są największymi znawcami kawy. Sowiński przyznał, że na stronach z kawą potrafi spędzić kilka godzin. Tyle czasem zajmuje mu wybór smaków i sprawdzanie różnych baristycznych nowinek technologicznych.

źródło: Miłosz Sowiński/Instagram

Swój ulubiony napój stara się ograniczać – pije maksymalnie 3 kawy dziennie. Oczywiście kofeinowe. Do tego dochodzą kolejne, bezkofeinowe. Niezależnie od rodzaju, Sowiński zawsze słodzi (i nic dziwnego – skądś trzeba wziąć te 7000 kcal dziennie).

Zawodnik o dbaniu o siebie

Czas pandemii był trudny dla każdego – w tym dla triathlonistów. Sowińskiemu ciągłe zmiany i odwoływane zawody ułatwiła nieco książka Erica Bertranda Larssena „Tu i teraz”. Jako metodę utrzymania motywacji wskazał skupienie na każdej jednostce treningowej, a nie na braku rywalizacji i odwołanych startach.

Ale książka to nie wszystko. Przy okazji Światowego Dnia Zdrowia Psychicznego zawodnik podzielił się swoimi doświadczeniami związanymi z terapią:

Jestem sportowcem od +10 lat. Zawsze definiowałem siebie przez wyniki sportowe – jak wygrywałem – czułem się niezniszczalny, jak przegrywałem, czułem się nikim. Zdecydowanie więcej było porażek niż zwycięstw (…). W zeszłym roku postanowiłem to zmienić. Rozpocząłem współpracę z psychologiem sportu i to był pierwszy impuls do zmiany. (…) W październiku poszedłem na terapię, bo nie radziłem sobie z emocjami, których doświadczałem w tamtym momencie.

ZOBACZ TEŻ: Czy wynik definiuje sportowca? Miłosz Sowiński na IRONMAN Floryda

Triathlonista przyznał, że praca z psychologiem sportu i terapeutą pozwoliła mu otworzyć się na ludzi i nowe znajomości. Nauczył się dbania nie tylko o wyniki, lecz przede wszystkim o samego siebie.

Wegetarianinem został na próbę

Odstawienie mięsa to był czysty eksperyment. Zaczęło się od dwutygodniowej próby przed zawodami. Sowiński wspomina, że po zjedzeniu mięsnych posiłków czuł się zazwyczaj dosyć ciężko, dlatego chciał sprawdzić, jak jego organizm zareaguje na zmianę diety. Wegetarianizm okazał się strzałem w dziesiątkę – do mięsa już nie wrócił. Od początku czuł się lepiej.

ZOBACZ TEŻ: Marek Król: „zrobię sobie przerwę”. Półtora miesiąca bez mięsa zamieniło się w 5 lat

Zawodnik po zmianie diety nie miał nigdy większych problemów z podażą białka czy przejedzeniem około 7000 kcal dziennie. Jak sam stwierdził, nie jest to nawet zbyt trudne – szybko przyzwyczaił się do roślinnych zamienników, odżywek białkowych i suplementacji. Tylko babcię trudno było przekonać, że nie ma ochoty na kotleta.

Gabriela Bortacka
Gabriela Bortacka
Redaktorka. Pisze głównie o sporcie i historii. W jednym i drugim szuka przede wszystkim inspirujących ludzi. Z wykształcenia dziennikarka i antropolożka kultury.

Powiązane Artykuły

Śledź nas

18,455FaniLubię
2,502ObserwującyObserwuj
443SubskrybującySubskrybuj

Polecane