Jeszcze na początku ubiegłego roku mówiła, że musi zacząć wszystko od początku. Kilkanaście miesięcy później spełni swoje największe sportowe marzenie, startując na igrzyskach w Paryżu. Monika Belczewska o okresie kwalifikacyjnym, mentalu i starcie, podczas którego „wszystko się odmieniło”.
Okres kwalifikacyjny dla Moniki Belczewskiej był bardzo zmienny. Jeszcze na dwa starty przed jego końcem znajdowała się jedno miejsce za pozycja gwarantującą przepustkę do Paryża. W starcie w Swansea wyprzedziła jednak swoją główną rywalkę, wskakując na 9. pozycję. Obecność we Francji potwierdziła udanym występem w Montrealu.
Nikodem Klata: Jeszcze pod koniec 2023 roku pisałaś o paraboli chorób i treningów. Ostatecznie musiałaś przejść też operację zatok. Miałaś trudniejsze momenty, w których wątpiłaś w start na igrzyskach?
Monika Belczewska: Powrót do treningów nie należał do najłatwiejszych tym bardziej że cały 2023 rok objawił się pod znakiem problemów ze zdrowiem. Oczywiście, że miałam wątpliwości, ale byłam zdeterminowana i postanowiłam robić swoje, zadbać o każdy możliwy aspekt – żywienie, treningi przygotowania fizycznego, regeneracja, mental i zobaczyć, jaki będzie tego efekt.
NK: Co motywowało Cię w tych chwilach? Co sprawiało, że się nie poddałaś?
MB: Moje największe wsparcie to mąż, trenerka – Monika Smaruj, Fundacja Gebhardt Sport, Sauerland Team oraz przyjaciele. Nie jedna rozmowa i negocjacje przed treningiem za nam. Wiem, że im też nie było i dalej nie jest ze mną łatwo. W tym trudnym czasie wychodząc na trening, myślałam o nich, że każdy dołożył swoją cegiełkę, żebym mogła dążyć do realizacji marzenia o igrzyskach paralimpijskich. Triathlon to niby sport indywidualny, ale za moimi plecami stoi cała drużyna.
NK: W pewnym momencie znajdowałaś się już na 9. miejscu rankingu kwalifikacyjnego. Zaliczyłaś bardzo dobry start w Uzbekistanie, gdzie zajęłaś 3. miejsce, a mimo wszystko spadłaś o jedną pozycję w rankingu. Co wtedy czułaś?
MB: Z jednej strony tak jak wspominasz dobry start, a z drugiej spadek w rankingu. To był bardzo trudny moment, w którym sama nie wiedziałam, co dalej, co robić, gdzie startować. Wtedy coś we mnie pękło i było trudno jak nigdy przedtem psychicznie i fizycznie.
NK: Ostatecznie w czerwcu w Swansea wróciłaś na pozycję dającą awans. Przyznałaś też wtedy, że ostatnie tygodnie były najtrudniejszymi w całej Twojej drodze zawodniczej. Dlaczego? Czułaś się zmęczona tą sinusoidą?
MB: Od startu w Uzbekistanie toczyłam wewnętrzną walkę. Z jednej strony chcesz walczyć o spełnienie marzeń, a z drugiej co jeszcze mam zrobić skoro cały czas to, co robię nie jest wystarczające? Wyniki uzyskiwałam lepsze, jednak każdy start nie przynosił upragnionego miejsca, które pozwoliłoby mi na awans w rankingu. Podczas startu w Swansea nagle wszystko się odmieniło.
NK: Przed Montrealem Twój awans wydawał się „niemal pewny”, jednak zawsze pozostawał cień niepewności. Obawiałaś się tego startu? Czułaś jego presję jako tego, który przesądzi o igrzyskach?
MB: Poleciałam do Montrealu walczyć i przypieczętować kwalifikację oraz z nastawieniem, że jakkolwiek będzie, będzie dobrze.
NK: Co poczułaś kiedy byłaś już pewna swojej kwalifikacji?
MB: Przez długi czas nie mogłam w to uwierzyć. Łzy radości płynęły już w Swansea, a od startu w Montrealu na myśl o kwalifikacji uśmiecham się sama do siebie kilka razy dziennie.
NK: Jak z perspektywy czasu opisałabyś cały okres kwalifikacji? Czy droga, którą przeszłaś czegoś Cię nauczyła? Coś zmieniła? Pozwoliła wyciągnąć jakieś wnioski?
MB: Okres kwalifikacji w paratriathlonie trwa rok. To czas, w którym wiele może się zdarzyć tak jak w moim przypadku. Pierwsze pół roku kwalifikacji to ciągłe przerwy od treningów spowodowane chorobami i ostatecznie operacja zatok, bez której nie mogłabym dalej funkcjonować w tej dyscyplinie. Droga do kwalifikacji nauczyła mnie dbania o siebie, o zdrowie i że wszystko, co nas spotyka, kierunkuje i kształtuje nas do dalszego działania.
NK: Jak będą wyglądały te niecałe 2 miesiące przed igrzyskami w Paryżu? Intensywne treningi, regeneracja? Jak zaplanowałaś swoje przygotowania?
MB: Mam zaplanowane dwa zgrupowania pod okiem Sauerland Team w Niemczech. Obecnie przebywam na pierwszym z nich, a kolejne będzie w sierpniu.
NK: Byłaś już w Paryżu na wydarzeniu testowym. To tylko dodatkowo buduje ekscytację, że znajdziesz się tam kolejny raz? Myślisz, że to doświadczenie może przełożyć się na lepszy wynik?
MB: Bardzo się cieszę, że moja droga z igrzyskami nie skończyła się tylko na wydarzeniu testowym. Podczas próby paralimpijskiej wyścig został rozegrany w formie duathlonu. Trasa oczywiście będzie taka sama w przypadku triathlonu i zdecydowanie czuję się spokojniejsza, kiedy wiem już jak przebiega trasa wyścigu.
NK: Napisałaś, że kwalifikacja na igrzyska to spełnienie Twojego największego marzenia. Kolejnym jest olimpijki medal? Z jakim założeniem jedziesz do Paryża?
MB: Od dziecka jestem związana ze sportem, dlatego jest to moje największe sportowe marzenie. Więc jeśli spełnię to w Paryżu, to będę się zastanawiać nad kolejnym. Założenie to dobry start w skupieniu i walka o jak najwyższą lokatę.