Dziś kolejna odsłona cyklu o sportowych parach – historia podwójnie wyjątkowa. Zapraszamy do lektury o bohaterach GOODVALLEY Triathlon Przechlewo.
Monika i Marcin Suwart to z pozoru klasyczne, triathlonowe małżeństwo. Prowadzą dom, opiekują się synkiem. Wspólnie trenują i startują w zawodach. W tym roku mają w planach po raz pierwszy razem ukończyć pełen dystans IRONMAN. Jest jednak pewna różnica. Monika jest nie tylko partnerką, ale nierzadko również oczami Marcina. Marcin w dzieciństwie był bardzo aktywny, próbował wielu sportów. Wszystko się zmieniło w ciągu kilku dni, gdy miał 15 lat.
– Jednego ranka obudziłem się i odkryłem, że dużo gorzej widzę. Stan się pogarszał. Badania wykazały, że jest to efekt zaniku nerwu wzrokowego po przebytym zapaleniu opon mózgowych – wspomina Marcin.
Czuł jednak, że coś musi ze sobą zrobić. Zaczął chodzić na siłownię, bo do „przerzucania żelastwa” nie potrzebował pomocy osób trzecich. O tym, że osoby niewidome mogą robić coś więcej, dowiedział się przypadkiem wiele lat później.
– Jestem masażystą. Któregoś dnia rozmawiałem z jedną z moich klientek, która powiedziała, że kiedyś pilotowała niewidomego biegacza w zawodach na dychę. Zaproponowała mi, że może mi pomóc wziąć udział w biegu – mówi Marcin. A że od jakiegoś czasu nieco truchtał na mechanicznej bieżni, uznał, że to idealny moment, by spróbować. Poszło nieźle – zawody ukończyli w 52 minuty. Później przyszedł czas na półmaraton, następnie maraton. Jednak Marcinowi apetyt się dopiero rozbudzał. – Szukałem dla siebie alternatyw, aż trafiłem do klubu, w którym mogłem spróbować jazdy na rowerach tandemowych. Miała być rekreacja, ale szybko te spotkania nabrały bardziej sportowego charakteru. Szczególnie, że przychodziło mi to dość łatwo, zaczęły pojawiać się sukcesy – mówi Marcin. Krótko później w klubie Razem Poznań poznał swojego pierwszego, triathlonowego pilota – Jarka Skibę.
– Jarek startował już wtedy w triathlonach. W mojej głowie zaczęło świtać, by spróbować się w tej dyscyplinie. Zainspirowany historią Dicka i Ricka Hoytów (ojca pokonującego pełen dystans IRONMAN wraz z synem, który cierpi na czterokończynowe porażenie mózgowe – przyp. red) poczułem, że to może się udać – mówi dzisiejszy triathlonista. W 2013 r. Marcin zadebiutował na dystansie ¼. Wraz z pomocą Jarka trasę pokonał w 2 godz. 39 min. Maszyna ruszyła. Obaj wybrali się do Warszawy na spotkanie z prezesem Polskiego Związku Triathlonu. Wspólnie z Jarkiem stworzyli komórkę paratriathlonu, zaczęły się starty zagraniczne, byli razem na trzech Pucharach Świata. – Tego w Polsce dotychczas w ogóle nie było. Staliśmy się u nas prekursorami tej dyscypliny – przekonuje Marcin.
W tym samym roku na obozie kondycyjnym Marcin poznał Monikę, swoją przyszłą żonę. – Połączył nas sport, gdyż Monika również jest triathlonistką. Rok później wzięliśmy ślub, a już w 2015 urodził nam się synek, Antoś – wspomina Marcin. Mniej więcej wtedy Marcin wymarzył sobie pełen dystans IRONMAN. Pragnienie to spełnił na swoje 40. urodziny ze swoim drugim pilotem – Dawidem Stronką. Kiedy i ich drogi się rozeszły, Marcin i Monika powiedzieli głośno to, o czym myśleli już wcześniej: będą startować we dwoje.– Dla mnie te starty z żoną są bardzo emocjonalne, w końcu robię to z osobą, którą kocham. To taka nasza wspólna, fajna przygoda – mówi Marcin. Jak wyglądają ich treningi i starty? – Ja pracuję, Monika wciąż opiekuje się synkiem w domu, jednak udaje nam się znaleźć czas, by potrenować. Bardzo wspierają nas obie nasze mamy – mówi triathlonista. Podczas zawodów Monika czuwa nad swoim i Marcina bezpieczeństwem. Do wody wchodzą połączeni gumową linką umieszczoną pod kolanem.
– Pływanie nigdy nie było moją mocną stroną, w wodzie wszystko może się zdarzyć. Monika nadaje rytm, a ja muszę płynąć blisko, by czuć, jak pracuje jej ciało – tłumaczy Marcin – później jedziemy na rowerze tandemowym, więc to już dla mnie czysta radość, ja tylko pedałuję. Tu znów Monika nad wszystkim czuwa. Informuje mnie, kiedy mocniej docisnąć, a kiedy zwolnić.
Biegowo Marcin jest mocniejszy od Moniki, jednak i tu w pełni dopasowuje się do możliwości żony. Marcin przekonuje, że takie bieganie sprawia mu największą przyjemność. Najwyraźniej wspólne starty, to radość dla nich obojga. Obecnie razem przygotowują się do pełnego dystansu IRONMAN. Ich wspólny debiut (a dla Moniki pierwszy start na tym dystansie w ogóle), już w sierpniu tego roku. Nie mają wątpliwości, że im się uda. Marcin przekonuje, że mimo różnych trudności, ich wspólne życie, to wielki dar. – Wychodzę z założenia, że należy cieszyć się z tego co się ma, a nie skupiać na tym, czego się mieć nie może. Mam rodzinę, świetnego synka. Jesteśmy szczęśliwymi ludźmi.
Cały czas trwają zapisy na VI edycję Goodvalley Triathlon Przechlewo. Zawody odbędą się 25 i 26 sierpnia – wszystkie szczegóły znajdziecie na stronie internetowej www.triathlonprzechlewo.pl. Podczas najbardziej rodzinnego triathlonu w Polsce rywalizować będą jedyne w swoim rodzaju sztafety, w których wziąć udział mogą drużyny złożone z rodziców z dziećmi. Dedykowany tylko im dystans i kategorie specjalne, w których wyłonione zostaną drużyny zwycięskie, to okazja do dobrej zabawy i integracji dla całej rodziny. Oprócz tego, tak samo jak w ubiegłych latach triathloniści wystartują na jednym z trzech dystansów indywidualnych (28,25 km, 56,5 km i 112,99 km) oraz jednym dystansie drużynowym (56,5 km). Do startu na najkrótszym dystansie dopuszczeni zostaną również zawodnicy w wieku 16-17 lat. Tradycyjnie, organizatorzy planują również akcje charytatywne oraz moc pozasportowych atrakcji.