Czym dokładnie jest program TriPOP realizowany przez Polski Związek Triathlonu? Jak wygląda praca trenerów z dziećmi i w jaki sposób jest raportowana? Monika Małecka odpowiadała na pytania Akademii Triathlonu.
ZOBACZ TEŻ: Jerzy Górski: „Oddanie się triathlonowi to duże wyzwanie. Zawsze coś za coś”
Aleksandra Bodnar: Czym jest program TriPOP?
Monika Małecka: TriPOP to program skierowany przede wszystkim do dzieci i młodzieży. Dedykujemy ten program dzieciom w wieku 9-13 lat. Zasadniczo chodzi o to, aby zachęcić młodzież do uprawiania triathlonu, zapoznania ze sportem, a dokładnie z naszym sportem: pływaniem, jeżdżeniem na rowerze i bieganiem. Jest to program wspierający kluby. W tym momencie 15 klubów uczestniczy w programie TriPOP. Pomagamy im w rozwiązywaniu problemów z zapłatą za obiekty. Jest to też wsparcie, jeżeli chodzi o wynagrodzenie trenerów. Tak to jest zdefiniowane w programie ministerialnym.
AB: Tak, żeby się trenerom chciało i mieli motywację do trenowania triathlonu, a nie innej dyscypliny?
MM: Tak, ale przede wszystkim chodzi o to, aby zachęcić trenerów do pracy z dziećmi i młodzieżą. Często nie doceniamy tej pracy u podstaw, która jest wykonywana. To jest pewnego rodzaju nobilitacja i też zachęta, aby też pracować z tym młodszymi dziećmi.
AB: Czy TriPOP ma właśnie program, który pokazuje trenerom, jak mają to robić? Czy to w ich gestii już leży zmotywowanie młodzieży, pokazanie i wymyślenie, jak mają jeździć na tym rowerze? Jak mają pływać? Triathlon jest wszak skomplikowaną dyscypliną, którą tworzą trzy inne, a więc jak to tym dzieciakom wytłumaczyć?
MM: My zakładamy, że nasi trenerzy są kompetentni. Są oczywiście pewne założenia i warunki ministerialne, które trenerzy muszą spełnić. Natomiast sam trener i rozwiązanie, jakie proponują naszym dzieciom i dzieciom, które włączają do programu, są już w ich rękach. Jesteśmy pewni tego, że trenerzy, którzy wysyłają do nas comiesięczne raporty i pokazują, co z tymi dzieciakami robili (między innymi dokumentują wyniki sportowe – otrzymujemy zdjęcia), są dowodami na to, że robią to dobrze.
AB: Trener zajęty jest zwykle trenowaniem, a nie robieniem raportów. Czy trenerzy się w tym odpowiednio odnajdują? Ta mentalność się trochę zmienia?
MM: Są to środki, które dostajemy z ministerstwa. Ze względu na to, że nie są to środki własne, my również z tym ministerstwem musimy się rozliczyć. Oczywiście, ja zdaję sobie sprawę z tego, że w przypadku pracy trenerów, jest to sprawa drugorzędna. Chodzi o sporządzenie raportu i opisu merytorycznego, sporządzenie listy obecności i informacje, jakie to były zajęcia. Niestety jest to obowiązek – być może przykry. Czuję się fantastyczne, jak oglądam zdjęcia dzieciaków z treningów i zawodów, w których biorą udział, a widzę tam ich uśmiechnięte buzie.
Z roku na rok ten program jest coraz popularniejszy. Dzieciaków przybywa. Ogólnie wygląda na to, że spełniamy założenia, które mieliśmy przy rozpisywaniu tego programu.
AB: Czy do dzieci mówi się „dzieciaki, wy teraz trenujecie pod triathlon?” One wiedzą, że będzie to triathlon? Czy to jest bardziej taka zabawa z bieganiem i pływaniem? Staracie się tłumaczyć, jak to wygląda?
MM: Nie jestem obecna na wszystkich treningach, ale myślę, że trenerzy „sprzedają” triathlon na zajęciach. Oczywiście, nie możemy powiedzieć, że 9-letnie dziecko potrafi pływać. W związku z tym uczymy pływania, bezpiecznego zachowania w wodzie, przy okazji tego, jak się zachowywać na otwartych zbiornikach. Triathlon jest więc niejako przemycany podprogowo. Oczywiście naszym celem jest zgromadzić bazę zawodników, którzy mogą później prosperować jako zawodnicy profesjonalni, wspierający nasz sport kwalifikowany.
Myślę jednak, że na samym początku jest to forma zabawy. Jeżeli dzieciaków przybywa (nie jest to pierwsza edycja), a następnie uczestniczą w zawodach żaków i młodzików, wychodzą na ten rynek triathlonowy, to chyba trenerom się to dobrze udaje.
AB: Co dzieje się po tym 13 roku życia?
Monika Małecka: Po 13 roku życia, jeżeli zawodnik ma dalej ochotę trenować, to zostaje w klubie z trenerem. Nam po prostu chodzi o to, żeby pokazać, że dziecko 9-letnie też może trenować. Może nie jest to stricte trening sam w sobie, jest to bardziej forma zabawy, ale zachęcamy również trenerów do tego, żeby robili tę pracę u podstaw.
AB: Nie wszystko w naszym życiu jest bardzo przyjemne i to samo można powiedzieć o treningach, ale trenerzy wysyłający Wam te raporty sprawiają, że zyskujecie też energię do działania?
Monika Małecka: Zdecydowanie tak! Gdybym mogła zlikwidować wszelkiego rodzaju raporty pisane, które muszą sporządzać i dosyłać co miesiąc, to chętnie bym to uprościła. Niestety, takie są wymogi i musimy jako związek się rozliczyć, aby móc zaaplikować na kolejny taki program i pozyskać fundusze.