Cześć. Mam 36 lat. Od 2 lat walcze z nałogiem jakim stał się dla mnie triathlon. Bezskutecznie :). Nie pomagają choroby(przeziębienia), kontuzje , złamanie ręki …
Ale chciałbym zacząć swe zapiski od przybliżenia Państwu Imprezy od której rozpocząłem swoje starty – Łódź Maraton Dbam o Zdrowie, a ściślej bieg towarzyszący na 10 km.
To tu 15 kwietnia 2012 r. rozpocząłem swoją drugą amtorską 'karierę’.Jako Piotrkowianin z zamieszkania i Łodzianin z racji miejsca pracy miałem mieszane uczucia co do umiejętności organizacyjnych Łodzi.
Już na wstępie miłe roczarowanie. Wchodząc do hali Atlas Arena mogłem czuć się zagubiony w tak dużej kubaturze. Ale nic z tego … wspaniała i rzetelna informacja wolontariuszy pozwoliła szybko znależć miejsce odbioru pakietu startowego. Sam pakiet niczego sobie … Depozyt wspaniale zorganizowany. Przebrawszy się ruszyłem na miejsce startu. Wspólna rozgrzewka. Poczucie 'wspólnoty biegowej’ rzecz bezcenna. Bieg jak to bieg, mój pierwszy raz…. Na początku poniosła mnie fantazja 4:01 na km, ale tylko 5 km :). Póżniej już tylko wolniej ..
Ale cóż pozwoliło mi przeżyć ten kryzys 5-9 km? Wspaniała atmosfera na trasie, Orkiestry szkolne, głośno dopingująca młodzież. Nie ujmując żadnemu miastu, w którym startowałem (a nie było ich aż tak wiele:) ), nie ma lepszego dopingu niż w Łodzi. No chyba, że ktoś wskaże mi lepsze miejsce :)?
Koniec był też wspaniały. Wbieganie do hali Atlas Arena z głośnym dopingiem wydobywało w zawodnikach kończących bieg dodatkowe pokłady energii i adrenaliny. Tak też i było w moim przypadku, gdzie końcowe sto metrów przebiegłem pewnie w czasie 45:22. Jak na początkującego 'może być’.
Pomni doświadczeń zeszłego roku wracam na trasę 10km do Łodzi. Wracam osłabiony chorobą, która męczyła mnie przez tydzień. Ale wiem że moge liczyć na kibiców i te orkiestry. Pocieszam się że to tylko koło 45 im męczarni. Mam świadomość że trudno będzie osiągnąć zamierzony czas(42:00) , ale cóż będę próbował.. A w przyszłym roku pewnie czas zacząć przygotowania do Ironman… od Maratonu w Łodzi
A Łódź to takie miasto, w którym dużo osób narzeka, że biegacze zblokowali i zakorkowali im miasto, ale też takie miasto, w którym jest wspaniały doping i atmosfera podczas zawodów. To taki świat wielu kultur ;).
P.S.: Łódź to też miasto, w którym działa Ludwik Sikorski. Miałem okazje dziś poznać na stoisku Akademii na Expo. Miło było się otrzymać informację o imprezach, które szykuje łódzkie środowisko triathlonowe. Fajnie mieć tak prężnie działający klub blisko miejsca zamieszkania i tak zanażowanych ludzi jak Ludwik. Pozdrawiam i do zobaczenia
Przepraszam – pomyłka. Miałem na myśli 10 km. Wrocław polecam z czystym sumieniem choć dwa tygodnie po Borównie to zbyt krótko chyba… sam startuję w Borównie i kolejny start planuję na 4 tygodnie później – w Warszawie. Fajnie byłoby gdyby większa ekipa z AT stanęła na starcie… wspominano już o planach zorganizowania mistrzostw AT. Możnaby takie również zorganizować na trasie czysto-biegowej (dystans maratoński lub półmaratoński, na który zapewne znalazłoby się więcej chętnych).
Szymon żeby to było 5 km? ale nie jest to maraton 😉 na szczęście. A o Wrocławiu to usłyszałem dziś. może czas debiutu to jesień ;)? ale Wrocław 2 tygodnie po Borównie :(.
Kacper! To nie jest kwestia skromności a raczej pokory… świadomości wieku i stanu zdrowia… Jeżeli uda mi się zaadoptować swój organizm do większego wysiłku to za dwa lata w swoim (55+) roczniku poszaleje… 🙂 a na chwilę obecną nie zamierzam kopać się z końmi….. 🙂
Witam serdecznie! Dobry rezultat – życzę dalszych sukcesów. Kiedy w ubiegłym roku na zawodach na 5 km pojawiłem się z nastawieniem 42:00 jakimś dziwnym zbiegiem okoliczności wyszło o wiele szybciej czego koledze również życzę. W kwestii organizacji imprez najlepiej ocieniam Dębno, ale w kwestii dopingu na trasie Wrocław w 2012 roku nie ma sobie równych. Coś niesamowitego. Nie wiem jak dokładnie było w Łodzi, ale sądzę że w 'osobie’ (postaci) Wrocławia znalazłaby ona godnego konkurenta. Pozdrawiam
Witam Arkadiusza. Czytając twoje wpisy myślę, że nie jednemu dasz wycisk. Za skromny jesteś ;). Aleksandrów to też miłe miasto. Bywam czasami tam w sprawach zawodowych.
Witam prawie ziomala! 🙂 Piszę prawie gdyż mieszkam w pobliskim Aleksandrowie. Mało tego – mamy nawet wspólnego znajomego Ludwika S. Fakt – pozytywna, barwna, oddana tri ….. postać 🙂 Mam nadzieję, że w przyszłym roku spotkamy się na trasie maratonu łódzkiego….