Najstarsza PRO Kony chce inspirować. „Masz potencjał. Możesz go odkryć w każdym wieku”. Kim jest Melanie McQuaid?

Czy można mieć 50 lat i ciągle startować jako PRO? Oczywiście! Melanie McQuaid z Kanady jest doskonałym przykładem. Zawodniczka i trenerka, która zakwalifikowała się na Konę, chce pokazać, że wiek nie ma znaczenia, a zdecydowanie ważniejsze są chęci i ambicje.

Kiedy Melanie McQuaid miała 40 lat, zewsząd słyszała opinie, że jest już za stara na zawodowe starty w triathlonie. Przekonywano ją, że to świetny czas, aby zwolnić. Chociaż początkowo wiek ją przerażał, to szybko znalazła nową, ambitną drogę. Dzisiaj, jako najstarsza zawodniczka PRO w historii mistrzostwa świata przygotowuje się do Kony!

Od kolarstwa górskiego do XTERRA

McQuaid urodziła się w Victorii (Kolumbia Brytyjska) w Kanadzie. Sport pojawił się w jej życiu dość szybko. W szkole średniej pływała, rywalizując z innymi zawodniczkami w wyścigach. Później jednak jej uwagę zwrócił rower, a dokładnie kolarstwo górskie i przełajowe.

Historia profesjonalnego sportu zaczyna się w 1993 roku. Mając 20 lat, startowała w wyścigach kolarstwa górskiego. Jak sama mówi, jeździła wtedy z zawodnikami drużyny narodowej, ale umiejętności i siły starczało jej na krótkich dystansach. Kilka lat później wystartowała w pucharze świata. Nie udało jej się zakwalifikować do drużyny olimpijskiej na igrzyska w Sydney.

Jako początkująca zawodniczka dostawałam wiele szans w kolarstwie. Kariera kolarska wydawała się wtedy prostsza niż w triathlonie. Poczułam jednak, że potrzebuję zmiany. Zorientowałam się, że mam umiejętności odpowiednie na zawody XTERRA – wspomina.

Przez kolejne kilkanaście lat McQuaid występowała w zawodach XTERRA odnosząc znaczące sukcesy. W 2000 roku została wicemistrzynią świata. W 2003 roku pierwszy raz w karierze wywalczyła złoty medal MŚ XTERRA. Ten sukces powtórzyła w 2005 i 2006 roku. Jej bogate resume to też między innymi dwa złote medale crosstriathlonywch mistrzostw świata ITU.

„40 lat? Pani jest za stara na Ironmana!”

Dzisiaj McQuaid wspomina, że kiedy w 2013 roku skończyła 40 lat, pojawił się u niej poważny sportowy i mentalny kryzys związany z wiekiem. Z jednej strony czuła presję społeczeństwa, które uznaje, że nie jest to już wiek na profesjonalny sport. Zakończenie kariery radzili jej również jednak trenerzy i sponsorzy.

Kiedy miałam 39 lat, ciążyła na mnie ogromna presja związana z zakończeniem kariery. Wydawało mi się, że po 40 będę za stara na starty. Nie chodziło więc tylko o presję społeczną. Chodziło o sponsorów i trenerów, którzy mówili mi, że jestem za stara na Ironmana.

Zawodniczka mówi wręcz, że liczba „40” początkowo zupełnie pokonała ją mentalnie. Wszystko zmieniło się rok później. Okazało się, że uratowały ją starty w zawodach IRONMAN (które był w tym czasie swoistym hobby, bo koncentrowała się na zawodach crossowych).

Skończyłam 40 lat i ta liczba mnie mentalnie zupełnie pokonała. Pomyślałam „To koniec, masz 40 lat”. Byłam emocjonalnym wrakiem. Później skończyłam 41 lat i wygrałam chyba trzy wyścigi 70.3 i jeden 5150. Powiedziałam, że to całe myślenie o wieku to była jakaś bzdura. Ogłosiłam, że zrobię Ironmana.

Doświadczenia z przeszłości sprawiły, że kiedy w tym roku skończyła 50 lat, ten wiek i kolejna dekada wcale ją nie przeraziły. Ważne było, że stara się zrobić wszystko, aby ograniczyć wpływ wieku na jej organizm. Hasło „szybsza po 40-tce”, zmieniła na „to jest 50-tka”.

Zdrowie jest dla mnie bardzo ważną wartością. Chcę być zdrowa i chcę być w dobrej formie. Dla mnie to poniekąd wyznacznik szczęśliwego życia – mówi.

fot. Melanie McQuaid – Instagram.

Być lepszą trenerką

McQuaid mówi, że ma listę celów, jako zawodniczka, ale też jako trenerka. Chce jak najlepiej przygotować zawodnika do startu. Musi wykazać się przy tym dużą wszechstronnością, bo zdaje sobie sprawę z tego, że każdy wymaga indywidualnego podejścia.

Dlatego ostatnie 10 lat jej kariery było swoistym poligonem doświadczalnym. Trenowała pod dystans IRONMAN, coraz lepiej poznając swoje ciało i jego możliwości oraz ograniczenia. Zdobywała też bezcenna doświadczenie, które z kolei jej pomaga w pracy trenerskiej z wieloma zawodnikami.

Zaczęła też oczywiście częściej występować w zawodach IRONMAN. Chciała lepiej zrozumieć dłuższe dystanse. Przy okazji jednak kilka razy obok nosa przeszedł jej slot na Konę. Chociaż przyznaje, że właściwie początkowo wcale nie chciała awansować na mistrzostwa świata, to przegrane podrażniły jej ambicję.

Wtedy celem numer 1 miało być poprawienie pracy trenerskiej. Na Konę wcale nie chciałam jechać. W 2019 roku przegrałam z Wisconsin z jedną rywalek i wtedy właśnie rozpoczęła się ta cała moja podróż na mistrzostwa świata. Tam zabrakło tego jednego miejsca. Później znów jednego w Arizonie. Im bardziej przegrywałam te sloty, tym bardziej go chciałam.

Najstarsza profesjonalistka Kony w historii!

W końcu na początku lipca tego roku McDermott dopięła swego. Podczas zawodów IRONMAN Coeur d’Alene w Idaho zajęła 3. miejsce. Wywalczyła slota na mistrzostwa świata w Konie! Zawodniczka mówi, że pokazała tym samym, że nawet w wieku 50 lat można jeszcze osiągać sukcesy.

To jest satysfakcjonujące. Pokazuje, czego możesz dokonać, mając 50 lat. Przeciwstawiasz się społecznym stereotypom. Tworzysz własne cele. Maratończycy też rywalizują po 40. roku życia – powiedziała dla TimesColonist.

McQuaid zdaje sobie sprawę, że jej prędkości nie można w żaden sposób porównywać do młodszych profesjonalistek. Nie spodziewa się, że w Konie jak równa z równą rywalizowała będzie z Anne Haug.

– Nie mam żadnych konkretnych celów związanych z Koną. Wiem, że to będzie dla mnie po prostu walka o przetrwanie. Gorące, wilgotne powietrze będzie ogromny problemem. Nie spodziewam się tam walczyć o czołowe pozycje – mówi.

fot. Melanie McQuaid – Instagram.

Być inspiracją

McQuaid podkreśla, że chce inspirować ludzi, którzy są w wieku 40,50 lub nawet 60 lat. Chce sprawić, aby stawali się szybszy, lepsi i zdrowsi.

Możesz zacząć treningi, mając 40 lat. Moim celem jest sprawienie, aby ludzie wraz z wiekiem byli coraz lepsi. Sama zrobiłam pierwszego Ironmana w wieku 42 lat. Coeur d’Alene to prawdopodobnie mój najlepszy wyścig, a mam przecież 50 lat!

Kluczem do sukcesu jest trening. Czasem będzie trwał on nawet latami. Zawodniczka i trenerka przekonuje jednak, że nie można poddawać się społecznym stereotypom, które przekonują nas, że jesteśmy zbyt starszy, zbyt zmęczeni lub zajęci, aby po prostu coś zacząć robić.

Pierwszy krokiem jest wiara w to, że możesz być lepszy. Najważniejszą rzeczą, którą chcę rozwijać u zawodników, jest ich potencjał. Zbyt często społeczeństwo mówi nam, co mamy robić i jak się zachowywać. Mając 40 lat, powiedzieli mi, że nie powinnam już tyle trenować, a byłam przecież tylko rok starsza. To absurdalne. Nie pozwól, aby ktokolwiek zniszczył twoją pewność siebie. Celuj w coraz więcej i ruszaj na trening. Będziesz cieszył się świetnym życiem. Za 10 lat nie będziesz żałował, że dałeś z siebie wszystko – apeluje.

Grzegorz Banaś
Grzegorz Banaś
Redaktor. Lubi Lionela Sandersa i nowinki technologiczne. Opisuje ciekawe triathlonowe historie, bo uważa, że triathlon jest wyjątkowo inspirującym sportem, który można uprawiać w każdym wieku. Fan dobrej kawy i książek Jamesa S.A. Corey'a.

Powiązane Artykuły

Śledź nas

18,455FaniLubię
2,510ObserwującyObserwuj
443SubskrybującySubskrybuj

Polecane