Najtrudniej zacząć, przełamać się, ale nareszcie się zdecydowałem.
Postanowiłem !! Będę pisał bloga.
Jak się tu znalazłem? Po prostu spotkałem na swojej drodze wspaniałych ludzi, którzy mnie tym zarazili i z każdym dniem ten wirus coraz mocniej atakuje. Ten rok potraktowałem jako zapoznanie się z triathlonem….debiut w Malborku, później wyprawa na Norsemena z Piotrkiem jako jego support, gdzie zobaczyłem jak naprawdę można walczyć z własnymi słabościami.
Udało mi się także namówić moją żonę na start w sztafecie w Ełku i jestem z niej bardzo dumny, bo po 6 operacjach obu kolan przepłynęła nie mały dystans :).
A dzisiaj cóż….w niedzielę debiut w Maratonie Warszawskim, bo to naprawdę wciąga i zaczyna się żyć według reguły anything is impossible
Jak już kiedyś wspomniałem – nic nie działa tak motywacyjnie jak obietnice składane na blogu 🙂 Obowiązkowo pochwal się wrażeniami z maratonu. Chociaż sobie poczytam.
🙂 powodzenia! Trzymam kciuki za systematyczność w treningi i pisaniu bloga. Pozdrawiam.