Challenge Norway to inauguracyjna impreza rozgrywana w przepięknych krajobrazach Norwegii. Sam start odbywał się w miejscowości Tønsberg, do której jest całkiem dobre połączenie z Polski. Dotarcie na start zajmuje około 2 godzin lotu z Warszawy i 20 minut jazdy pociągiem. Zawodnicy mogą liczyć na takie atrakcje jak pływanie w fiordach, trasa kolarska na perfekcyjnych drogach z licznymi pagórkami (1000 m przewyższenia), przejeżdża się przez tak zwany Koniec Świata (Verdens Ende) oraz na bieg przez centrum miasta z dwukrotnym podbiegiem liczącym 100 schodów do Slottsfell. Nie jest to trasa dla tych co chcą pobijać rekordy życiowe, lecz jest wymagająca i bardzo urozmaicona. W rywalizacji zwyciężył Filip Ospaly (CZE) i Michelle Vesterby (DEN). Michelle jest światowej klasy triathlonistką, w zeszłym roku uplasowała się na czwartym miejscu, na Mistrzostwach Świata Ironman Hawaii.
Nasza zawodniczka PRO Olga Kowalska stanęła na trzecim stopniu podium tych zawodów. Pokonała rywalkę startującą w Pucharze Europy ITU, tegoroczną brązową medalistkę ME ETU z Poznania, czy zwyciężczynię dystansu ironman na Challenge Almere 2015.
Olga w rozmowie z Akademią Triathlonu powiedziała, że nie spodziewała się tak złej organizacji zawodów.
„Wybrałam te zawody ze względu na lokalizację, w której jeszcze nie byłam oraz na klimat, którego nie lubię, aby pościgać się w warunkach mi osobiście niesprzyjających. Wolę startować w ciepłym, a nawet gorącym klimacie. Po dotarciu na miejsce okazało się jednak, że trafiłam na jeden z cieplejszych dni w Norwegii, temperatura przekraczała 20 stopni. Organizator zaliczył dużo wpadek, do których można zaliczyć między innymi brak depozytu, co było dużym utrudnieniem. Nie było serwisu rowerowego, który oficjalnie miał funkcjonować. Na trasie rowerowej i biegowej było zdecydowanie zbyt mało punktów odżywczych. Skutkowało to odwodnieniem, z którym musiałam walczyć. Wolontariusze nie interesowali się tym, co się działo na trasie. Doszło do tego, że zgubiłam się na rowerze, ale szybko zawróciłam na właściwą trasę. Zarówno trasa kolarska jak i biegowa nie zgadzały się z Race Book. W trakcie zawodów okazało się, że trasa biegowa jest wydłużona o około 2 kilometry.
Po zawodach miałam okazję porozmawiać z organizatorem, który notował wszystkie moje uwagi odnoszące się do błędów organizacyjnych. Miejmy nadzieję, że na przyszłość wnioski zostaną wyciągnięte i podejdą do sprawy poważnie. Pomimo wszystkich wpadek był to dla mnie start bardzo rozwijający. Uważam, że warto było tam pojechać i zdobyć cenne doświadczenie jak sobie radzić w zaistniałych sytuacjach. Nie zwracając uwagę już na samą organizację, Challenge Norway odbywa się w pięknym otoczeniu przyrody. „