Czy ogromna strata na pływaniu może wpływać na zawodnika w zupełnie demotywujący sposób? Tak uważa Sam Long, który podczas niedawnego T100 Singapur wyszedł z wody, mając ponad 4 minuty straty do lidera. – Nawet nie patrzyłem na rywali. Po prostu jechałem przed siebie – opowiada.
ZOBACZ TEŻ: T100 Singapur: Kacper Stępniak na 8. miejscu!
W niedawnym wyścigu T100 Singapur widzowie mogli zobaczyć Sama Longa, który wychodzi z wody jako ostatni i zastanawia się, gdzie są jego rywale. Zawodnik otrzymał jeszcze dodatkowo 30-sekundową karę, ale jednak dotarł na metę jako 2. zawodnik rywalizacji. Jak to zrobił?
„To działa wręcz demoralizująco”
W rozmowie na kanale T100 Triathlon Long opowiadał o wyścigu. Przyznał, że pomimo kiepskiego pływania, cały czas był w dobrym humorze. Na rowerze postanowił nie słuchać nikogo, kto próbował powiedzieć mu, ile wynosi strata. Te informacje były mało dokładne.
– Wiem jednak, że strata 4 minut do lidera na początku roweru może całkowicie demotywować. Dlatego po prostu nie zwracałam na to uwagi. Głowa w dół i skoncentrowałem się na sobie – wyjaśnia.
Long chciał zbliżyć się na rowerze do czołówki, co nie do końca się udało. Później pomyślał, że gdyby podłączył się na biegu pod świetnego biegacza Jasona Westa, pobiegną wspólnie. Tak się jednak nie stało. Była to samotna walka o czołowe miejsce.
– Chwilę biegłem za każdą wyprzedzaną osobą. Później przyspieszałem, żeby też nie zabrać jej ze sobą. Pieter Heemeryck walczył nieco więcej, a wtedy jeszcze dowiedziałem się o karze.
Całkowicie inny mindset
Podczas zawodów Long otrzymał karę 30-sekund. Po wyjściu z wody nie wrzucił do koszyka wszystkich swoich rzeczy. O tym, że musi zatrzymać się na 30 sekund, dowiedział się jednak dopiero podczas biegu. Trochę przypominało to sytuację z mistrzostw świata 70.3 IRONMAN, gdzie Long otrzymał karę. Tamta była znacznie dłuższa, ale Amerykanin mówi, że jego reakcja była całkowicie inna.
– Wtedy całkowicie się załamałem. Teraz to było 30 sekund, ale nie chciałem, aby ta kara wpłynęła na mnie negatywnie. Wziąłem żel, rozciągnąłem się i zawołałem do kibiców – wyjaśnia.
W dwóch pierwszych wyścigach T100 Long dwa razy zajął 2. miejsce. Jak sam sugeruje, żeby wygrać event potrzeba czegoś „wyjątkowego”. On sam nie ma tego w sobie. Pozostaje regularna i ciężka praca nad poprawą umiejętności. Ma teraz również odpowiedni mindset.
– Dotarcie do tego miejsca nie było łatwe. Nawet straciłem tę radość z triathlonu. Ta iskra była, ale mniejsza. Dbałem za bardzo o to, co ludzie o mnie mówią. Za bardzo martwiłem się pieniędzmi. Mam po prostu całkowicie inną perspektywę. Robię, to co kocham. Czemu nie miałbym się tym cieszyć?