Jacek Pośpiech był człowiekiem, o którym nikt nie mógł powiedzieć złego słowa. Kiedy rozmawia się z ludźmi, którzy go znali wszyscy mówią, że był nie tylko dobrym zawodnikiem, ale przede wszystkim wspaniałym kolegą, przyjacielem, dobrym duchem triathlonu. Jak już wcześniej wspominaliśmy Jacek trafił do tego sportu w 1987 roku bezpośrednio przechodząc z kolarstwa. W latach 1987-1991 był zawodnikiem, między innymi reprezentantem Polski w I Mistrzostwach Świata w triathlonie na dystansie olimpijskim, które rozegrano w Avignion we Francji w 1989 roku. W 1996 doprowadził do pierwszego Ośrodka Szkolenia w triathlonie w Głogowie. Był ogromnie lubiany przez środowisko, zawsze życzliwy , zawsze pomocny, zawsze uśmiechnięty . Tak wspominają go jego koledzy, przyjaciele:
Andrzej Skorykow (Mistrz Polski Juniorów na dystansie olimpijskim 1989 , reprezentant Polski na pierwsze MŚ w triathlonie w Avignion)
W każdej chwili mogłeś zwrócić się do Jacka z prośbą o pomoc. Z miejsca zapraszał do siebie do domu przy ul. Ciołka na Woli. Długo rozmawialiśmy nie tylko o kolarstwie. Zawsze dobrze doradził, a przy okazji spytał o stan techniczny twojego roweru i natychmiast sprawdzał, czy przypadkiem nie wymaga regulacji. Chwilę przed wyjazdem na Mistrzostwami Europy Juniorów zepsułem tylne koło. Jacek bez chwili namysłu zaoferował swoje – wyczynowe. Z tego co pamiętam, to był jedyny rower Jacka w tamtym czasie. W każdej sytuacji można było liczyć na starszego kolegę. Zawsze bezinteresowny! Zamiast opowiadać o sobie, pytał co u Ciebie.
Czarek Figurski (kolega Jacka Pośpiecha z reprezentacji Polski, Mistrz Polski 1991, były trener kadry junorów)
Dużo można pisać o Jacku, ale jak bardzo ciężko teraz to robić. Żal serce ściska po stracie takiej osoby. Był człowiekiem, który wprowadzał mnie do triathlonu, choć przygodę z triathlonem sam rozpoczął tylko rok przede mną. Traktowałem go wtedy jak swojego trenera, a wręcz mogę powiedzieć mentora. Wielokrotnie pomagał mi pozbierać się w trudnych chwilach, których przecież tak wiele jest w sporcie. Później spędzaliśmy ze sobą dużo czasu, staliśmy się dla siebie przyjaciółmi. Pamiętam, jak siedząc przed telewizorem i oglądając z zapartym tchem rywalizację Marka Allena i Dave Scotta podczas pamiętnego ich wyścigu na Hawajach w roku 1989., marzyliśmy o popularności triathlonu w Polsce, o tym jak to by było pięknie, aby triathlon był uprawiany nie przez garstkę zapaleńców, a rzeszę ludzi chcących aktywnie spędzać czas, aby był dyscypliną masową, bo tylko w tym widzieliśmy szanse na wzrost poziomu sportowego naszych zawodników. Teraz, kiedy tak się dzieje, kiedy przed zawodnikami otwierają się wielkie możliwości, kiedy triathlon jest na ustach wielu ludzi i jest najbardziej dynamicznie rozwijającą się dyscypliną w Polsce, a w zawodach startują tysiące ludzi – on odchodzi – Jacek dlaczego? Będzie mi Jacka bardzo brakowało. Kiedy zdecydował się stanąć z boku triathlonowej sceny został dla mnie ponownie nauczycielem, ale tym razem – życiowym. Tak jak na początku mojej przygody z triathlonem potrafił wstawić mnie na właściwe tory. Zawsze cierpliwie słuchał i trafnie doradzał. Sprawiał, że nabierałem dystansu do wielu spraw które mnie otaczały. Dziękuję Ci za wszystko Jacku, spoczywaj w pokoju!
Rafał Gośko (pracował z Jackiem w ośrodku w Głogowie)
Wcześniej poznałem go na triathlonie w Suszu i go co było w nim niesamowite to taka chęć pomocy tym, którzy zaczynali. Był niewątpliwie osobowością ! maksymalnie skoncentrowany na tym co robił. Sumienny, skrupulatny oddany triathlonowi i projektowi przygotowań Olimpijskich w Głogowie w 100%. Nawet ostatnio zastanawiałem sie czemu tak łatwo oddalił od siebie pasje jaka był triathlon. Wiedziałem po naszych wielu rozmowach już po okresie współpracy w Głogowie ze chciał się skoncentrować na rodzinie. Dzisiaj pozostaje jakiś smutek i żal ze tak szybko odszedł. Za szybko…
Piotr Netter (trener kadry Narodowej w triathlonie w latach 1996-2008)
Z Jackiem Pośpiechem poznaliśmy w 1988 roku na triathlonie w Kaliszu. Startowaliśmy razem w triathlonie na dystansie Ironmana (3,8-180-42,2). W zawodach wzięło udział 40 zawodników, 36 ukończyło te zmagania. Wygrał Tadeusz Trochanowski z czasem 10:10, drugi był nieżyjący już, piewszy polski triathlonista Mirosław Mizera, Jacek był ok. 6 miejsca, ja zająłem 21 miejsce. Startowaliśmy bez pianek, bez żeli energetycznych, na dość słabym sprzęcie i chyba to strasznie nas wszystkich związało. Następny kontakt z Jackiem, to przypadkowe spotkanie podczas Maratonu Pokoju w Warszawie też w 1988 roku i wtedy zaczęła się nasza przjaźń, która przetrwała do dziś. Jacek był bardzo oczytany, z dużą wiedzą o treninngu poszczególnych konkurencji triathlonu. Pamiętam, jak przyjeżdżałem do Jacka do domu i potrafiliśmy rozmawiać o triathlonie i kolarstwie – jego drugiej pasji – od rana do nocy. Rozmawialiśmy o tym, jak marzenia o silnym triathlonie zamieniać w konkretne rozwiązania, aby iść do przodu. Jego cenne wskazowki treningowe, organizacyjne i wsparcie bardzo ceniłem. Jacek zostanie w mojej pamięci jako prawdziwy przyjaciej triathlonu.
Piotr Sadowski (brązowy medalista MP na dystansie Half Ironman w 1990 roku, kolega Jacka Pośpiecha z reprezentacji Polski)
Jacka pamiętam jako kumpla, z którym po prostu lubiłem być. Jego uśmiech, ciekawość, serdeczność…
Kiedy skończyliśmy się ścigać w triathlonie, to zaprosiłem Jacka do wspólnej pracy w Zakopanem. To był fantastyczny czas – wiele godzin ciekawych rozmów, liczne przygody. Pamiętam Jacka jako otwartego, chętnie pomagającego faceta, dodatkowo z licznymi umiejętnościami. Jacek i strzygł nas i naprawiał nasze rowery i doradzał mądrze. Sport, kolarstwo, triathlon to jego pasje, które rozwijał cały czas. Oglądał, czytał, analizował i wyciągał niesamowicie ciekawe wnioski. Korzystałem z jego sportowego doświadczenia i wiedzy do końca. Z Jackiem opracowaliśmy plan treningowy dla Andrzeja Bargiela, który w rewelacyjnym tempie wszedł w październiku 2013 na ośmiotysiecznik i jako jedyny Polak zjechal z ośmiotysięcznego szczytu na nartach!!! Wspominam jak w czasie moich pobytów w Warszawie, Jacek z żoną Oksaną gościli mnie serdecznie i ciepło, wspominam nasze rozmowy do świtu, wspominam i widzę jak zwykle uśmiechniętą twarz „przefajnego” faceta, którego tak cholernie bardzo będzie mi brakować…
Jerzy Górski (MŚ Double Ironman, Ultraman, kolega z czasów zawodniczych)
Dla mnie Jacek zawsze był pasjonatem triathlonu. Ta dyscyplina była dla niego wszystkim – sposobem na życie, wielką miłością, można powiedzieć wszystkim. Ciepły, zrównoważony, bez zzazdrosci, wspaniale przekazujący całą wiedzę młodym triathlonistom. Będę pamiętał Ciebie, Jacku, ze wspólnych startów, długich rozmów o triathlonie i takich po prostu życiowych spraw. Spoczywaj w spokoju i tam na górze niech Cię niesie triathlon.