Paweł Chamera: „Zależy nam od razu na jak najlepszym rowerze i butach, a triathlon trzeba poznawać cierpliwie”

Chociaż w tym roku Paweł Chamera kilka razy poprawiał swoją życiówkę i zdobywał medale, potrafi też akceptować nieudane starty i przegrane. Traktuje je jako doświadczenie i cenne lekcje. Teraz czeka go rywalizacja w wymagających warunkach Abu Dhabi. – Myślę, że będzie to bardzo ciekawy wyścig w mega ekstremalnych warunkach. Jestem pewien, że zapamiętamy go na długo – mówi.

Akademia Triathlonu Trenowałeś piłkę ręczną, trenowałeś też wioślarstwo. W którym momencie w Twoim życiu pojawił się triathlon i co Cię urzekło w tym sporcie?

Paweł Chamera: Tak, swoją sportową przygodę rozpocząłem od piłki ręcznej. W rodzinnych Kielcach jest to zdecydowanie sport numer 1. Jednak przez dosyć ciężkie kontuzje, jakie się nabawiłem, a dokładniej trzy razy zerwane więzadła krzyżowe w kolanie, niestety musiałem ją zakończyć. Później już na studiach pojawił się ergometr wioślarski, który zdecydowanie rozwinął mnie kondycyjnie. To na pewno pomogło mi w moich początkach w triathlonie. A pomysł na triathlon pojawił się już kilka lat temu, gdzie moim celem było ukończenie pełnego dystansu. W triathlonie przede wszystkim urzekły mnie te emocje i adrenalina związana ze startem, rywalizacja z innymi zawodnikami, przełamywanie własnych barier, dynamika wyścigu i ta radość, gdy wbiegamy na metę. Powiem szczerze, że uzależniło mnie to.

AT: W zeszłym roku Twoim celem był pełny dystans IM. Ten rok jeszcze się nie skończył, ale jest pełen emocji – świetne występy w Polsce, medale na poziomie europejskim, poprawa PB na 1/2 – mógłbym wymieniać. Chyba nie spodziewałeś się, że będzie to tak szalony sezon?

Paweł Chamera: Zdecydowanie masz rację. Ten sezon jest naprawdę szalony, czasami sam się zastanawiam, jak do tego doszło, że nastąpił u mnie taki przeskok. Jeszcze rok temu przygotowywałem się totalnie sam głównie dlatego, że byłem jeszcze studentem i zwyczajnie nie stać mnie było na profesjonalnego trenera. Jeździłem na zwykłym rowerze szosowym, dopiero rozpoczynałem swoją przygodę z triathlonem, a w tym sezonie przywożę medal mistrzostw świata czy Europy.

Bardzo cieszę się, że przeszedłem taką drogę, ponieważ dwa poprzednie sezony na pewno wiele mnie nauczyły, a przede wszystkim cierpliwości. Szczególnie u age grouperów często zdarza się, że zależy nam najpierw na jak najlepszym rowerze, kilogramach karbonu, super butach o 2 gramy lżejszych od poprzednich, a dopiero później na prawdziwym poznaniu triathlonu czy treningu. Jednak gdy podejdziemy spokojnie do tematu, ta droga będzie zdecydowanie przyjemniejsza i sprawiała większą radość.

Paweł Chamera
fot. Paweł Chamera IG: https://www.instagram.com/mc_chamer_tri/

AT: Po tym, jak zdobyłeś brązowy medal mistrzostw świata (gdzie pobiłeś swoje PB na 10 km), zanotowałeś w krótkim czasie dwa dobre wyniki na połówce i 2 razy poprawiłeś PB. To oczywiście tylko wybrany przykład, ale ten widoczny progres musi być szczególnie satysfakcjonujący?

PC: Tak, daje to dużą satysfakcję i potężny zastrzyk motywacji. Jednak z drugiej strony wiem, że też ciężko na to zapracowałem. Rok temu zaczynałem swój 3 sezon w tym sporcie i wiedziałem, że aby wejść na wyższy poziom i osiągnąć lepsze wyniki muszę zacząć współpracę z profesjonalnym trenerem czy teamem. Padło na IM Inspiration i już od razu zabraliśmy się do mocnej pracy. Wydaje mi się, że kluczowa była mocno i bardzo solidnie przepracowana zima. Może sam start sezonu nie był bardzo spektakularny, ale dzięki temu z każdymi następnymi zawodami rozkręcałem się i były on coraz lepsze.

AT: W jednym z postów cytowałeś Kristiana Blummenfelta, który tłumaczył, że o ile cieszy go wygrywanie, to przegrywanie sprawia większy mentalny ból. Jak radzisz sobie z „mentalem” w triathlonie i wyścigami, które nie wyszły lub z których nie jesteś zadowolony?

PC: Przede wszystkim nie traktuję takich występów w kategoriach „porażki”, a jako cenne doświadczenie i lekcję. Wiadomo, że zawsze przyjemniej jest stanąć na podium, niż zamykać trasę, ale to także wpisane jest w sport. Podejrzewam, że sumując wszystkie mecze w piłce ręcznej, starty na wiosłach czy w triathlonie to więcej razy przegrywałem, niż wygrałem. Dzięki temu nauczyłem się akceptować nieudany start czy przegraną, a mój „mental” nie pozwala, abym długo to rozpamiętywał, tylko wyciągnął wnioski i leciał dalej. Świetnie określił to kiedyś Michael Jordan, że ponosił porażki przez całe życie i dlatego osiągnął sukces. Bardzo mi się podoba ten cytat.

Akademia Triathlonu: Pracujesz jako lekarz, trenujesz, masz za sobą międzynarodowe występy. W tym roku przechodzisz też chyba szybki kurs triathlonowej i życiowej logistyki, bo przecież połączenie tego wszystkie, nie jest łatwe?

PC: Tak zdecydowanie, szczególnie że ten kurs jest mocno przyspieszony i nie jest łatwy (śmiech). Praca lekarza jak wiadomo jest mocno specyficzna, więc łączenie jej z treningami wymaga dużego samozaparcia i poświęceń. Kto obserwuje mnie na moich social mediach, często widzi, jak rozpoczynam treningi późnym wieczorem, a nierzadko kończę już grubo po północy. Zdaję sobie sprawę, że niestety traci na tym moja regeneracja, ale wielu age grouperów też na pewno ma z tym problem. Każdy z nas ma przecież pracę, rodzinę i swoją historię.

Brąz w MŚ AG w duathlonie, później srebro mistrzostw Europy w duathlonie, to dwa wspaniałe występy i zaznajomienie się z rywalizacją na międzynarodowym poziomie. Zebrane doświadczenie może się przydać w Abu Dhabi?

PC: Po startach w Targu Mures i Bilbao nabrałem dużej pewności siebie, a przede wszystkim na międzynarodowych startach. Mniej więcej już wiem „z czym to się je” i na co trzeba być przygotowanym, ponieważ tego typu imprezy rządzą się swoimi prawami. Wiadomo, że głównie decydować będzie forma sportowa, ale zebrane doświadczenie na pewno się przyda. Sam jestem mega ciekawy, co wydarzy się na miejscu.

AT: Abu Dhabi to dość ekstremalnie wysokie temperatury. Jak wyglądała będzie Twoja aklimatyzacja w Abu Dhabi? Myślałeś o tym, jak może wyglądać ten start?

PC: Niestety aklimatyzacja nie będzie w moim przypadku zbyt długa, ponieważ przylatuję do Emiratów w środę, natomiast start jest już w sobotę. Nie mogłem pozwolić sobie na wcześniejszy wyjazd, jednak totalnie nie zaprzątam sobie tym głowy. Wiadomo, że nie da się przejść obok tego obojętnie, gdy słyszy się o temperaturach rzędu 33 stopni, a w tym samym czasie w Polsce za oknem spadł pierwszy śnieg. Zdecydowanie nasz klimat nie ułatwia przygotowań do takiego startu, ale z drugiej strony pogoda dla wszystkich będzie taka sama i nie może być żadną wymówką.

Jedyne co byłem w stanie zrobić, to od dłuższego czasu próbuję symulować warunki wyścigu na treningach, chociażby wyłączając wiatraki w swojej „jaskini” treningowej, a jest tam naprawdę gorąco. Chociaż, w jakim stopniu to pomoże, zobaczymy na miejscu. A sam start? Na pewno trzeba być skoncentrowanym od samego początku i choćby na moment nie można odpuścić. Starty w Olsztynie, Rumunii czy Hiszpanii pokazały mi, że każda sekunda jest ważna. Myślę, że będzie to bardzo ciekawy wyścig w mega ekstremalnych warunkach. Jestem pewien, że zapamiętamy go na długo. Już nie mogę się doczekać!

Paweł Chamera
fot. Paweł Chamera IG

AT: Jesteś osobą, która rygorystycznie ocenia swoje starty? To Twoje pierwsze mistrzostwa świata, a więc podchodzisz do startu bez oczekiwań, czy myślisz, że fajnie by było sprawić niespodziankę i wrócić z medalem?

PC: Przede wszystkim nigdy nie stawiam sobie za cel osiągnięcie danego miejsca czy czasu. Jest to tak nieprzewidywalny sport, że tak naprawdę wszystko może się wydarzyć, dlatego nie narzucam sobie dodatkowej presji czy oczekiwań. Moim jedynym celem to dać z siebie wszystko na trasie. Wiadomo, że fajnie byłoby sprawić jakąś niespodziankę, ale jestem realistą i zdaję sobie sprawę, jak wysoko postawiona będzie poprzeczka. Czy to w elicie, czy w age group świat niesamowicie poszedł do przodu, a poziom jest kosmiczny, co pokazały mi m.in. ME w Olsztynie. Miejsce w Top 10 byłoby dla mnie mega sukcesem, ale tak jak mówię, staram się nad tym nie zastanawiać. A na trasie może wydarzyć się wszystko.

Po ME pisałeś, że „najważniejsza w tej zabawie jest głowa”. Możesz zdradzić nam, czy w jakiś sposób przygotowujesz się mentalnie do tego wyścigu w Abu Dhabi?

PC: Mimo że będą to mistrzostwa świata, podchodzę do nich na pewno z chłodną głową. Traktuję ten wyścig jak każdy inny, jedynie czym będzie się różnił od poprzednich to, że będzie trochę dalej i trochę cieplej 😉 Wiem, że zrobiłem wszystko, aby jak najlepiej się do niego przygotować i staram się nie obciążać głowy rzeczami, na które nie mam już wpływu. Dla mnie już sam start na takiej imprezie jest ogromnym sukcesem i mam zamiar cieszyć się każdą jego chwilą.

Paweł Chamera
Paweł Chamera IG

AT: Wspominałeś, że Twoim marzeniem jest występ na Hawajach, czyli MŚ na Konie. To taki dalszy cel, czy uważasz, że byłby możliwy do zrealizowania wcześniej? Widzisz siebie idącego bardziej w kierunku triathlonu komercyjnego kosztem kwalifikowanego?

Paweł Chamera: Tak dokładnie, to jedno z moich triathlonowych marzeń i chciałbym kiedyś wystartować na tych legendarnych zawodach. Wiem, że samo zdobycie kwalifikacji jest nie lada wyzwaniem, dlatego tym bardziej darzę ogromnym szacunkiem wszystkich, którzy tam wystartowali. Jednak, aby to się stało, muszę spełnić dwa warunki. Przede wszystkim musiałbym dysponować odpowiednią ilość czasu, aby dobrze się do tego przygotować, ponieważ jeśli już miałbym tam pojechać to na pewno w celu osiągnięcia rezultatu, który by mnie satysfakcjonował. Po drugie chciałbym mieć już wcześniej zebrane odpowiednie środki finansowe na taki wyjazd, ponieważ, jak wiadomo, do tanich on nie należy, a nie wyobrażam sobie brania kredytów, pożyczek czy robienia zrzutek, aby zaspokoić moje hobby. Jeśli to spełnię, będę walczył o slota. Ciężko mi powiedzieć, kiedy to nastąpi, ale jestem pewien, że nie odpuszczę i kiedyś tam pojadę.

A jeśli chodzi o triathlon komercyjny czy kwalifikowany? Powiem szczerze, że nie zastanawiałem się nad tym. Każdy z nich ma swoje plusy i minusy, ale przede wszystkim każdy jest dla mnie mega ciekawy. Czy są to mistrzostwa takie jak teraz, zawody spod szyldu Ironmana czy lokalny start, zawsze sprawia mi tę samą frajdę i radość. Oby trwało to jak najdłużej.

AT: Czego Ci życzyć przed mistrzostwami świata?

Paweł Chamera: Na pewno zdrowia w tych ostatnich dniach przed startem i aby podróż przebiegła bezpiecznie i bez żadnych przygód. Szybkiej aklimatyzacji i przede wszystkim powodzenia i mocy na trasie. Jaki będzie tego rezultat, zobaczymy na mecie, ale mogę zapewnić, że nie jadę tam na wycieczkę. I oczywiście z mojej strony życzę również powodzenia wszystkim startującym Polakom w Abu Dhabi!

Grzegorz Banaś
Grzegorz Banaś
Redaktor. Lubi Lionela Sandersa i nowinki technologiczne. Opisuje ciekawe triathlonowe historie, bo uważa, że triathlon jest wyjątkowo inspirującym sportem, który można uprawiać w każdym wieku. Fan dobrej kawy i książek Jamesa S.A. Corey'a.

Powiązane Artykuły

Śledź nas

18,455FaniLubię
2,770ObserwującyObserwuj
19,600SubskrybującySubskrybuj

Polecane