Nie ma to jak zacząć rok od porannej przebiezki. Kraków we mgle, delikatna bryza na twarz i chwila sam na sam ze sobą, cudo. Jedno mnie tylko zdziwiło- nie spotkałem żadnego innego biegacza, normalnie pustka jeszcze czegoś takiego nie widziałem. W każdy dzień świąteczny ktoś biegał choć jedna osoba, a dziś zupełnie nikt.
Dziwne to uczucie, ale choć przez chwile poczułem dumę, chciało mi się wyjść i zaliczyć jednostkę radość pełna.
Wszystkim Wam życzę właśnie takich małych, codziennych radości nie tylko z treningów.
No i tak trzymać, teraz tylko wytrzymać jeszcze w tym postanowieniu przez jakieś 364dni 😉
I ja dołączyłem dzisiaj do grona biegających. Co prawda skromne 10 km, ale z tego 4km z Szanowną Małżonką :-). To będzie Dobry Rok 🙂
a mnie ogarnęło lenistwo, tylko morsowanie zaliczone. Najlepszego !!!!
Ja również dziś biegałem i nie widziałem nikogo ;(.
Przywitac Nowy Rok biegiem . To jest TO !!!!
A ja przywitałem rok na rowerze… o dziwo było więcej rowerzystów niż samochodów…. W 1/4 trasy zorientowałem się, że nie wziąłem ocieplaczy na buty… trochę polce zesztywniały 🙂 Ale co tam, było super! W końcu jesteśmy triathlonistani…. :-)))
Wzajemnie. To się nazywa poczuć samotność długodystansowca:)
Bo jestes Triathlonista!:)))
Po Twoim wpisie nabralem ochoty na poranny trening;)