Witam Wszystkich,
może to pierwszy i ostatni mój wpis, ale kto wie…………..Na dzisiejszym długim wybieganiu, kiedy dopadł mnie kryzys miałam pewne przemyślenia; ale zacznę od początku, obserwuję Was od początku 2012, również w tym roku razem z mężem zaliczyliśmy pierwszy start i tak się zachłysneliśmy, nie nie wodą tylko triathlonem, że 2013 rok minął na treningach i udanych dla nas startach, a na rok 2014 mamy już wyznaczony cel; ale pewnie jak każdego dopadł mnie dzisjaj kryzys i km za km w mojej głowie zaczęły pojawiać się pytania po co? czy warto? krok za krokiem próbowałam się motywować i nagle mnie olśniło – niedawno obchodziłam któreś tam urodziny 🙂 i dostałam od swoich synków ( a jest ich trzech:)) własnoręcznie zrobioną przez nich laurkę, a w niej napisane cytuję: ’ z okazji Twoich urodzin życzymy Ci zdrowia szczęścia sukcesów biegowych zarówno triathlonowych życzą …………..’ I już wiem po co, i że warto.
Boguś- ZUS podupada trzeba wesprzeć…. w młodszych nadzieja…. :-))
@Arek, wiem :-). A pisząc komentarz wiedziałem, że nie umknie on Twojej uwadze 🙂
Biała, daj spokój … jednodniowy kryzys to żaden kryzys! Wczuć trochę na luz , odpocznij aż zew natury sam wezwie …. 🙂 Trzech synów wychowywać to chyba porównywalne z TIR 🙂 Trzech…. Bogus, Ty już wiesz co ….:-)
Trzech synów… Na pewno warto 🙂
Laurka do powieszania na widocznym miejscu, by w chwilach kryzysu spojrzeć i znów wiedzieć, że warto 🙂
@ Biala. Moim pierwszym biegiem ulicznym byl maraton . Poza TRI nie bieglem wczesniej zadnych 'piatek’, 'dziesiatek’ czy 'polowek’. Gdy obolaly i 'polamany’ z trudem wychodzilem z samochodu, moj najstarszy syn (tez mam ich trzech) , wtedy 14 letni , zapytal: 'Tato dlaczego nie pobiegles wczesniej jakis krotszy bieg a dopiero potem maraton ? ’ Nim cokolwiek zdazylem odpowiedziec, moja zona 'wypalila’: 'Bo taki jest twoj tata’ Byla to jedna z najmilszych rzeczy jaka uslyszalem od mojej zony. Jednak to co zobaczylem w oczach wlasnego dziecka, to jak spojrzal na mnie z otwarta buzia, bylo wazniejsze niz medal ,czas, miejsce w klasyfikacji i wszysko inne. Czegos takiego nie zapomina sie do konca zycia . Nigdy! Chocby dla takich chwil….WARTO !;-) Moj najmlodszy natomiast, od zawsze pomagal jako wolontariusz na prawie kazdych zawodach w ktorych bralem udzial , zazwyczaj na mecie. Ile to razy slyszalem jak podekscytowanym glosem mowil np:’tato, tato ,Craig Alexander wziol wode ode mnie’ Albo jak skakal krzyczac: Hawaje , Hawaje , gdy zakwalifikowalem sie do Kona. Zapomnimy bol, pot, obtarcia, bable,kraksy, kontuzje i zla pogode ale tych 'special moments’ nie zapomnimy NIGDY i to dla nich WARTO . Wszystko przed Wami ! 🙂 Powodzenia ! 🙂
Zawsze sa kryzysu, mniejsze lub wieksze. Nie poddawaj sie! Powodzenia:)
Wpis pierwszy i na pewno nie ostatni:) A motywacja będzie, co ja mówię, ona cały czas jest:) Powodzenia!
Warto 🙂 ja obecnie jestem w kryzysie, bo załapałam kontuzje, ale nadal wiem, że warto. I nie ważne czy to Tri (w którym bardzo chciałabym działać), czy jakaś inna dyscyplina. Jeżeli sprawia ci to radość to warto 🙂 Fajnie, że masz poparcie Rodzinki, bo to bardzo ważne. Głowa do góry 🙂 Pozdrawiam