Niektórzy typowali Blummenfelta. Inni zwracali uwagę na Bena Kanute lub Sama Longa. Tymczasem zwycięzcą połówki w Lahti został zaledwie 22-letni Rico Bogen z Niemiec. Kim jest zawodnik, który znalazł się w elitarnym gronie mistrzów IRONMAN?
Komentatorzy i widzowie byli nieco zaskoczeni tym, co zobaczyli wczoraj podczas wyścigu PRO mężczyzn w ramach mistrzostw świata IRONMAN na połówce. Próżno było szukać w czołówce na rowerze Kristiana Blummenfelta, Sama Longa i Bena Kanute. Było za to pięciu zawodników z Niemiec i żaden nie nazywał się Jan Frodeno lub Sebastian Kienle.
Ostatecznie jeden z najmłodszych zawodników w wyścigu, 22-letni Rico Bogen, został nowym mistrzem świata na dystansie 70.3. Nie dajcie się jednak zwieść pozorom. Chociaż to zwycięstwo jest sensacyjnym wydarzeniem, to za Bogenem stoją lata treningów, a w jego żyłach płynie triathlonowa krew.
ZOBACZ TEŻ: Sensacja w Lahti. Rico Bogen jednym z najmłodszych mistrzów świata!
Pływanie mu się znudziło
Bogen przygodę ze sportem rozpoczął w młodym wieku dzięki swoim rodzicom, którzy również są z nim związani i uprawiają go hobbystycznie. Jak mówi sam zawodnik, do 15 roku życia właściwie tylko pływał. Później jednak znudziła mu się jedna dyscyplina. Szukał czegoś ciekawszego i padło na triathlon.
– W wieku 15 lat zdecydowałem się na trenowanie triathlonu. Uważałem, że codziennie dwa treningi na basenie są trochę nudne. Zrobiłem to też, bo rodzice są znani na amatorskiej scenie triathlonu i biegania. To było 6-7 lat temu. Przeszedłem wszystkie niemieckie poziomy, zawody krótkiego dystansu, puchary Niemiec i podobne. W tym roku mam zaplanowane kilka zawodów na średnim dystansie – mówił zawodnik parę miesięcy temu.
Tutaj musimy się na chwilę zatrzymać i wspomnieć o projekcie nazwanym „The Bogens”. Jak zapewne się domyślacie, nie jest to nazwa zespołu rockowego, ale drużyny triathlonowej, w której skład wchodzi dwójka młodych Bogenów – Rico i jego siostra Bianca.
Bogenowie mają na swoim koncie sporo sukcesów, które od kilku lat dokładnie dokumentowane są na ich wspólnej stronie. Każdy występ okraszony jest wspomnieniami zawodników, a Rico i Bianca czasem jeżdżą razem na zawody i trenują. Parę miesięcy temu w ramach przygotowań do sezonu wystąpili w mistrzostwach Niemiec w pływaniu (Masters), gdzie Rico zdobył dwa złote medale.
Być panem własnego losu
Lista sukcesów Rico Bogena zaczyna się mniej więcej w 2019 roku. Zajmował między innymi czołowe miejsca w duathlonowych mistrzostwach Niemiec, lokalnych triathlonach w Leipzig (z tego miasta pochodzi). Dość szybko w jego resume zaczynają się również pojawiać świetne wyniki na poziomie międzynarodowym.
W 2019 roku zajmuje 4. miejsce w juniorskim pucharze Europy, później 9. miejsce w Africa Cup. W maju zeszłego roku zaliczył doskonały występ na mistrzostwach świata Elity na średnim dystansie.
Średni dystans okazał się bardzo dobrym wyborem. W 2021 roku Bogen zajął 1. miejsce pośród wszystkich age-grouperów Challenge Peguera-Mallorca. Z kolei w zeszłym roku wystąpi w legendarnym „The Challenge”, gdzie na średnim dystansie znów był najlepszym zawodnikiem AG.
W jednym z podcastów opowiadał, że przeniósł na nie swoją „szybkość zdobytą na sprincie”. Argumentował wtedy również, że wychodząc poza ramy triathlonu kwalifikowanego zostaje panem własnego losu – musi spojrzeć na kalendarz, zaplanować wyścigi, podróże i całą logistykę. Nie musi już żyć rankingami i tym, czy będzie mógł wystąpić na konkretnych zawodach.
Symboliczne przekazanie pałeczki
Tak oto przechodzimy do startów profesjonalnych zawodnika. W marcu tego roku zajmuje 4. miejsce w IRONMAN 70.3 Lanzarote. Nie udało się tam jeszcze zdobyć kwalifikacji na mistrzostwa świata. Z kolei w maju pierwszy raz styka się z gwiazdami triathlonu – Janem Frodeno, Kristianem Blummenfeltem, Alistairem Brownleem i innymi. Nie startujejednak w tym samym wyścigu. Bierze udział w mistrzostwach świata na długim dystansie na Ibizie. W tym samym czasie część zawodników startuje pierwszym PTO European Open.
Bogen wspomina później, że start na długim dystansie nie był prostym wyzwaniem. Na pływaniu skręcił kostkę i chociaż rower był całkiem dobry, na biegu zaczęło mu już brakować sił. Zaprzepaścił tam szansę na miejsce w najlepszej „10”.
– Mięśnie łydek i ud były coraz twardsze. Nie pozwalały już na mocniejszy bieg. Puls spadł do 140, a głowa podpowiadała: No dalej, Rico – biegnij mocniej”. Byłem jeszcze w pierwszej „10”, ale nogi na wiele mi nie pozwalały – wspomina.
Po wyścigu nie miał sobie jednak nic do zarzucenia. Zdawał sobie sprawę, że organizm nie jest jeszcze przyzwyczajony do tak długiego wysiłku. Nigdy nie biegał więcej niż 21 kilometrów. Wyścig podsumował słowami, które były niejako prorocze w kontekście występu w Lahti, gdzie również miał bardzo mocny rower i był po nim w ścisłej czołówce.
– Przyjdzie mój czas, kiedy znowu jako pierwszy zsiądę z roweru i nie będę oddawał prowadzenia na biegu.
Tutaj dochodzimy również do wyścigu, który ma bardzo symboliczne znaczenie. Kilka miesięcy temu Bogen wziął udział w IRONMAN 70.3 Kraigchau. Nie tylko świetnie poradził sobie na górzystej trasie i wygrał. W pokonanym polu zostawił grupę niemieckich zawodników i Patricka Lange (mistrza świata z Kony z 2017 i 2018 roku), który uplasował się na 2. miejscu.
Skoncentrowany do samego końca
Wyścig w ramach mistrzostw świata IRONMAN 70.3 rozpoczął bardzo dobrze. Wyszedł z wody jako jeden z pierwszych zawodników, a widzowie mogli wtedy zobaczyć obrazki, które były nawiązaniem do Kony w latach 90, gdy w triathlonie dominowali świetni niemieccy kolarze. Na czele wyścigu znalazło się pięciu zawodników z Niemiec i jeden Francuz (Mathis Margirier), który starał się o dobry wynik. Bogen wspomina, że już wtedy pomyślał, że stać go na bardzo dobry występ.
– Wiedziałem, jak wygląda trasa rowerowa. To było ciągle 700 metrów przewyższeń, ale ja właśnie lubię takie trasy – powiedział.
Najbardziej doświadczony z grup Niemców Frederic Funk rozpoczynał bieg jako lider, mając za sobą Margiriera. Nico Bogen biegł na 3. miejscu i dość szybko wyprzedził dwóch rywali. Prowadzenia nie oddał już ani na moment.
Taki był zresztą plan zawodnika, który podkreśla, że nie chciał znaleźć się w sytuacji, w której będzie musiał stawiać na sprinterską końcówkę niczym Kristian Blummenfelt w starciu z Benem Kanute w St. George rok temu. Na to jego nogi są jeszcze za słabe.
W wywiadzie po zwycięstwie powiedział, że praktycznie do samego końca nie dopuszczał do siebie myśli, że może zostać mistrzem. „Bądź skoncentrowany. Bądź skoncentrowany” – powtarzał. Wkrótce przekroczył linię mety na 1. miejscu i mógł cieszyć się ze złotego medalu.
„Jan Frodeno? Jest ode mnie 3-4 cm wyższy”
Czy jesteśmy właśnie świadkami zmiany pokoleniowej w triathlonie? To całkiem możliwe. W 2016 roku Konę całkowicie zdominowało trzech zawodników z Niemiec: Jan Frodeno, Sebastian Kienle oraz Patrick Lange. Teraz najmłodszy z nich (Lange) ma 37 lat. „Frodo” kończy karierę, a Sebastian Kienle robi pożegnalne „tournée” po zawodach na całym świecie. Właśnie podczas relacji z Lahti mogliśmy zobaczyć nieco symboliczny wywiad, podczas którego chwalił niemiecki zawodników i wspomniał, że właśnie bierze udział w ostatnich swoich zawodach w Niemczech. Ostatecznie w Lahti trzy pierwsze miejsca zajęli zawodnicy z Niemiec – zupełnie jak kilka lat wcześniej w Konie.
– Fajnie jest, że jednym tchem wymieniasz mnie z tymi wszystkimi nazwiskami. Myślę, że będę w kolejnych latach występował na średnim dystansie. W przyszłości planuję długie dystanse. Tam również chcę zostać mistrzem świata. Porównanie do Jana Frodeno? Pewnie, jesteśmy podobnego wzrostu. On jest 3-4 cm wyższy. Ludzie mówią mi, że mógłbym być nowym Janem Frodeno. – mówi nowy mistrz.